Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 MunMun the beggining

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 5:18 pm

James Christopher Mun

Nabił obie połówki ryby na patyki i oparł je tuż przy ognisku, by dobrze się przypiekły. Propozycja Kaprala złapała go zupełnie znienacka, nieprzygotowanego na takie rewelacje.
- Niech Kapral nie robi sobie problemów, nigdzie się nie wybieram. Oddział Zwiadowców stał się moją drugą rodziną - odpowiedział, uśmiechając się lekko. Zakuło go w klatce piersiowej na myśl, że kilkanaście godzin temu, większa część jego rodziny zginęła. Szybko wyrzucił podobne myśli z głowy, teraz nie było na nie czasu.
- I nie zamierzam Kaprala osądzać - dodał po chwili, po usłyszeniu historii bruneta. Cóż... Nie spodziewał się podobnego wyznania, nie spodziewał się takiej przeszłości, ale w końcu kim był Mun, żeby patrzeć na kogoś z góry? (Po za tym, że był od Rivaillea niezaprzeczalnie wyższy, ale to już jest inna kwestia.)
- A co do światopoglądów. Są ludzie, cała masa ludzi, która potrzebuje wierzyć w to, kim Kapral jest i za co walczy. Daje im Kapral siłę. Ale są też tacy ludzie, również w naszym oddziale, którzy swoją siłę znajdują w dodawaniu tej siły i nadziei innym - powiedział, chociaż było to pierwsze, co mu ślina na język przyniosła. Spojrzał na bruneta nieco zakłopotany, cóż, zdecydowanie nie był najlepszy w te filozoficzne klocki.
- Ja sam walczę dla rodziny - wypalił po chwili. - Dla mojej siostry i babci. Zostały same na wsi i na pewno jest im ciężko związać koniec z końcem. Mimo to, wiem, że zawsze będą się uśmiechały i będą stawiać czoła przeciwnością, więc staram się robić to samo. Wiem, że pasanie krów to nie to samo co zabijanie tytanów, ale na to można przymknąć oko.

Kiedy Kapral chwiejnie podniósł się z miejsca Mun zrobił dokładnie to samo.
- Uh! - James wzniósł ręce ku niebu, słysząc uparty głos Rivaillea. Oczywiście, że sam dojdzie do rzeki, a jak! Mun zmarszczył brwi.
- Niech Kapral chociaż weźmie kij żeby się podeprzeć! - Powiedział, bardziej rozkazującym niż proszącym tonem. Zaraz potem schylił się po dość dużą gałąź, na której brunet byłby w stanie się podeprzeć i podał ją Kapralowi.
- Gdyby coś się działo, proszę zawołać.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 5:34 pm

Rivaille

Kiedy Mun stwierdził, że takie a nie inne podejście kaprala wcale nie zmienia jego prywatnego, Rivaille tylko lekko skinął głową w podziękowaniu. Cóż, zawsze lepiej wiedzieć, że twojemu żołnierzowi nie przeszkadza twój brak zaangażowania w większą sprawę.
Bez słowa sprzeciwu przyjął roboczą laskę. Oczywiście, na upartego byłby w stanie poruszać się zupełnie sam, ale już czuł, że wcześniejsze dreptanie przy granicach lasku dosyć mocno go nadwyrężyło i nie zamierzał bez potrzeby fundować sobie kolejnej dawki bezsensownego bólu. Nie oznaczało to jednak, że jawnie poprosi o pomoc Muna; już srał pies jego dumę, ciągle miał zakodowane w głowie, że musi być ostoją siły i wytrzymałości nawet w tak paskudnej sytuacji jak ta. Nie chciał pokazywać Jamesowi, że traci zapał. Nie o to w tym wszystkim chodziło.
- Tak, z pewnością zacznę wołać o pomoc w podtarciu tyłka - wywrócił oczami, ale po chwili zerknął z ukosa na Muna. Jaeger byłby w stanie uznać tak durne polecenie za prawdziwe... - Tylko nie bierz tego na poważnie - dodał i po chwili zaczął powoli iść w stronę rzeki.
To nie były te warunki, których potrzebował do szczęścia, ale nie mógł narzekać. Ostrożnie odwiązał żabot, rozpiął paski od uprzęży i zdjął koszulę. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powinien też ściągnąć spodni, ale potem doszedł do wniosku że nie warto przemęczać obolałej kości, skoro nie miał nawet najmniejszych szans na dopranie tego wszystkiego.
Zerknął z powątpiewaniem na bandaż owijający się wokół jego pasa. Po prawej stronie opatrunku znajdowała się ciemna plama. Mun robił co mógł, ale rozcięty bok musiał wcześniej dosyć mocno krwawić. Cholera jasna. Takie obrażenia potrzebowały przede wszystkim higieny i dezynfekcji, a kapral nie miał dostępu do żadnego z nich. Westchnął ciężko. Żeby się tylko, kurwa mać, nie przyplątało żadne zakażenie.

Kilka minut później kapral - zupełnie mokry, i ewidentnie niezadowolony z tego, że spodnie kleją mu się do nóg - powoli wrócił do Muna. Wzorem podwładnego powiesił mokrą koszulę na prowizorycznej suszarce, a po chwili zarzucił na plecy zielony płaszcz. Cóż. Nie czuł potrzeby chwalenia się licznymi bliznami.
- Widzisz? Żyję. I chodzę. Nie denerwuj się tak.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 5:46 pm

James Christopher Mun

Dopiero kiedy Kapral zniknął mu z pola widzenia, James uświadomił sobie, jaką głupotę popełnił. Żaden, cholera jasna, lekarz, ani pielęgniarz ani nawet obozowy felczer nie puściłby pacjenta ze złamaną nogą i pooranym bokiem samego nad rzekę.
Przed oczami Muna stanęło na raz tysiąc obrazów tego, co Kapral mógłby sobie przypadkiem zrobić. A co, jak się przewróci i bardziej uszkodzi? A co, jeśli zemdleje gdzieś po drodze? Mun nie wybaczyłby sobie czegoś podobnego. A jeśli wejdzie do wody i poniesie go nurt rzeki!? James odetchnął głośno i głęboko, próbując uspokoić swoje nerwy. Obiecał sobie, że jeśli Rivaille nie będzie wracał przez długi czas pójdzie zobaczyć co się z nim stało i najwyżej będzie biegł jak wariat wzdłuż rzeki wykrzykując imię przełożonego i narażając się na atak nie tylko ze strony Tytanów.
Całe szczęście, nie musiał robić ani jednej z tych rzeczy, bo i Kapral wrócił całkiem szybko. James zmartwiony spojrzał na zaróżowione bandaże na boku. Nie wyglądało to dobrze. Mun przypatrywał się jak Kapral okrywa się swoim płaszczem, dbając by ani kawałek pleców nie wystawał spoza niego. Mimo tego, szatyn i tak, kątem oka dostrzegł kilka blizn na bokach i... Cóż, to nie była jego sprawa.
- Nie denerwuje się tylko martwię - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Może okazuję to w inny sposób niż Kapral, ale martwię się o Kaprala.
No i stało się, Mun stał się rozlazły jak przegotowane kluchy. To wszystko przez tą filozoficzną gadkę szmatkę sprzed kilku godzin. Zmotywowany, by więcej nie pozwalać sobie na podobne głębsze teksty nie sprzyjające polepszeniu się humoru, Mun usadził Kaprala pod drzewem, niedaleko ogniska i podał mu jego część ryby.
Już widząc minę bruneta wiedział, że na horyzoncie pojawiają się nowe problemy. (Znów westchnął w duchu).
- Niech Kapral zje wszystko, jutro znajdziemy coś innego - powiedział, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób. Sam usiadł obok swojego przełożonego i zabrał się za jedzenie kolacji.
- Nie mam pojęcia jaka to ryba, ale smakuje całkiem dobrze, więc niech Kapral nie robi takiej miny, tylko je póki gorące - dodał po chwili.
Znów spojrzał na bandaże na boku Rivaillea. Zmarszczył lekko brwi. Jeśli rana nadal będzie krwawiła, najmądrzej będzie ją wypalić, ale co, jeśli Kapral dozna szoku? Co jeśli wrzaski przyciągną niechcianą uwagę? Mun pokręcił lekko głową i wrócił do swojej ryby. Będzie myślał o podobnych rzeczach kiedy faktycznie zajdzie potrzeba.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 6:23 pm

Rivaille

Spojrzał na Muna z odrobiną powątpiewania, kiedy ten wyraził swoje zaniepokojenie i przyznał, że się martwi. Cóż. To było całkiem.. miłe uczucie, wiedzieć, że komuś zależy, ale zdaniem Rivaille'a, kompletnie niepotrzebne.
- Więc przestań się martwić - oświadczył, na szczęście bez choćby odrobiny poirytowania. - Wszystko jest w porządku. Przyjmij do wiadomości, że ja naprawdę byłem już kiedyś w dużo gorszej sytuacji. Nie oddam życia tak łatwo. A jeśli będę czegoś potrzebował, to cię o tym poinformuję - dodał po chwili.
Zerknął na rybę, podziękował cicho i powoli, ostrożnie zabrał się za oddzielanie mięsa od niewielkich ości, które systematycznie wyrzucał na trawę. Po chwili na chustce - przynajmniej tyle, że Mun mu ją oddał, a nie wyrzucił - znajdowała się kupka porozrywanej na kawałeczki ryby.
Kapral zabrał się za jedzenie. Pomiędzy mężczyznami znów zapadła cisza, ale tym razem brunet nie czuł potrzeby przerywania jej, przynajmniej do momentu, w którym dotarł mniej-więcej do połowy swojej porcji. Zerknął na Jamesa i podsunął mu resztę swojej ryby. Po jego minie zorientował się, że nie zamierza tak łatwo zaakceptować takiego obrotu sytuacji.
- Mun. Zanim się odezwiesz, zamknij się. Mun, czy ty uważasz mnie za samobójcę, kompletnie nieodpowiedzialnego człowieka i beznadziejnego dowódcę? Jeśli nie, to przyjmij do wiadomości, że ja się staram myśleć logicznie. Powrót do Murów nie kosztuje mnie nic, to ty wkładasz energię w marsz i niesienie mnie. A już pomijając to, obiektywnie rzecz biorąc, jako osoba niższa i gorzej zbudowana w ogóle potrzebuję mniej jeść. Więc nie protestuj, tylko weź to - w duchu modlił się, żeby choć raz James posłuchał go bez kłótni.
Zwłaszcza, że wcale nie miał ani ochoty ani siły na sprzeczki. Rana w boku niemiłosiernie piekła, wręcz pulsowała bólem, poza tym cierpliwość kaprala do szczyli na dzisiaj osiągała swój limit.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 6:35 pm

James Christopher Mun

No oczywiście, że nie zje całej porcji - pomyślał James, robiąc przy tym niezadowoloną minę. Owszem, pół ryby może nie było sycące w jego przypadku, ale przynajmniej zaspokoiło pierwszy głód i dodało trochę energii do dalszego marszu. Mun naprawdę nie musiał dojadać jeszcze porcji Kaprala.
Ale zanim zdążył mu to powiedzieć, już musiał się zamknąć.
- Zgoda - odpowiedział, zaskakując tym Kaprala. - Pod warunkiem, że Kapral zje też połowę owoców, a podczas drogi pójdzie spać.
Widząc minę Rivalle'a, Mun westchnął i spróbował jeszcze raz przekonać swojego przełożonego, że to jego pomysł jest najlepszy.
- Owoce pół na pół, albo wcale, co będzie idiotyzmem, a po za tym, Kapral potrzebuje snu i odpoczynku żeby wydobrzeć i podczas snu nie będzie Kapral głodny - oświadczył James, spoglądając wymownie na swojego przełożonego. - Wóz, albo przewóz.
W końcu, po wymianie dwóch, bardzo zirytowanych spojrzeń, Mun wziął dodatkowe kawałki ryby. Nie, żeby robił to z lekkim sercem. Właściwie, był rozdarty między logiką Rvialle'a, a swoim własnym sercem, podpowiadającym mu, co powinien zrobić. Mun najchętniej oddałby Kapralowi pół swojej porcji, a nie zabierał mu jego własną, ale... Ale cholera, muszą jakoś dostać się do Muru, a jeśli zabraknie mu siły podczas sytuacji, w której nie może okazać słabości? Co wtedy?
James miał nadzieję, że nie zdradza tego sobą aż tak bardzo, ale był przerażony. Jak jasna cholera, bo przecież jest poza murem, zupełnie bezbronny, narażony nie tylko na ataki tytanów, ale też dzikich zwierząt. Jest zdany na siebie - w sprawie jedzenia, w sprawie powrotu, w sprawie przetrwania! I w dodatku ma obok siebie rannego człowieka, którym powinien zajmować się lepiej niż to robił dotychczas. Czyjeś życie spoczywało w jego rękach i Mun czuł się za Kaprala naprawdę odpowiedzialny.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 7:12 pm

Rivaille

Znów ciężko westchnął kiedy James postanowił najpierw zaskoczyć go swoją ugodowością, a potem zaczął stawiać kolejne warunki. No co za człowiek - na nim spoczywa cała odpowiedzialność za bezpieczny powrót, a on przejmuje się nie dość że niemiłym, to jeszcze rannym Kapralem mającym dużo mniejsze szanse na dotarcie do Murów.
- No dobra, dobra, rozumiem - poddał się brunet i zgarnął do ręki kilka owoców. - Nie oczekuj ode mnie, że zasnę jak dziecko na zawołanie, ale niech będzie, umowa stoi - zdobycz Rivaille'a ewidentnie nie była jeszcze w pełni dojrzała: miąsz miał nieco zbyt kwaśny posmak, ale ostatecznie dało się to zjeść. Nie mieli w końcu zbyt wielkiego wyboru.
- Ale w nocy pierwszą wartę biorę ja, a ty odpoczywasz. I to akurat jest rozkaz niepodlegający żadnej dyskusji - stwierdził po chwili, stanowczym, kapralskim tonem.
Chwała niebiosom Mun postanowił zaakceptować taki obrót sytuacji, ale Levi widział jak wiele nerwów kosztuje go przyjęcie logicznego myślenia.
Niższy z mężczyzn poprawił nieco płaszcz, którym się osłaniał i kątem oka zaczął przyglądać się szczylowi. Bardzo dobrze grał pozytywnie nakręconego idiotę, ale w ukrywaniu emocji nie dorastał Rivaille'owi do pięt. Ten dzieciak nie zasłużył na piekło, przez które przechodził i wbrew wszelkim swoim chęciom chyba nie był na nie gotowy.
- Jeśli dalej będziemy utrzymywać takie tempo, to dotrzemy do Muru za dwa dni. A przy odrobinie szczęścia ci debile, Stacjonarni, zobaczą nas ze szczytu i wyślą pomoc. Jestem pewien, że Erwin postawił na nogi połowę żołnierzy - właściwie to był pewien, że dowódca nie kiwnął nawet palcem; nie miał mu tego za złe, bycie poza formacją równało się śmierci, ale czuł, że powiedzenie tego teraz byłoby mocno nie na miejscu. Przez chwilę chciał nawet dodać, że tak naprawdę powinien był umrzeć ponad 10 lat temu, więc bycie tutaj i teraz i tak jest dla niego jakimś fenomenem, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
- Właściwie, z twoim szczęściem to możemy jeszcze znaleźć po drodze jakiegoś upośledzonego konia.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 7:35 pm

James Christopher Mun

Największy problem ludzkości polegał na tym, że nikt nie mógł być w pełni przygotowany na piekło, które czaiło się poza Murami. Mun wiedział, że musi jakoś trzymać się w kupie, że nie może pozwolić sobie na panikę, ale to wcale nie było takie łatwe, kiedy jedna z fundamentalnych potrzeb, potrzeba bezpieczeństwa, jest w tak brutalny sposób odbierana. Przynajmniej kiedy wszyscy pozostawali w formacji, dawało to jakąś złudę, nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze, że żołnierze będą w stanie ochronić się nawzajem. James miał do tego swoje szczęście, któremu już dawno nauczył się dawać ograniczone zaufanie.
W tej chwili nie chodziło już o to, czy jest na cokolwiek gotowy, tylko czy jest w stanie przetrwać. Przeżyć. Wrócić. Żyć.
I doprowadzić swojego Kaprala bezpiecznie do kwatery.
- Ma Kapral rację - odpowiedział Mun, uśmiechając się sympatycznie. To co, że w głębi duszy wiedział, że Dowódca na pewno uznał ich za zmarłych. W tym momencie James nie dbał o to, czy utrzymuje pozory, robił wszystko, by zachować chociaż część nadziei.
Po za tym, wiedział też po co Rivaille mówi takie rzeczy. Żeby podtrzymać jego, Muna, na duchu, ale jednocześnie dodać trochę otuchy sobie. Bo, bądź co bądź, nikt, nawet Kapral Rivaille nie jest gotowy na śmierć. Nikt nie jest.
- Z moim szczęściem, Kapralu, to prędzej oboje wpadniemy do rzeki i nurt zaniesie nas prosto do miasta - odpowiedział, próbując nadać tej rozmowie chociaż nutkę humoru. Chociaż w sumie, jakby na to logicznie spojrzeć, to takie płynięcie na kłodzie nie byłoby znów ogromnie złym pomysłem. Jedynym problemem mogło być znalezienie owej kłody i ewentualne przeszkody na rzece typu spady...
James szybko wyrzucił myśli o spływie z głowy.
- Jak tylko wyschną nam ubrania powinniśmy się zbierać. Zawsze dobrze jest pozostawać w ruchu - powiedział bardziej do siebie, niż do Karpala, ale zaraz potem wrócił do swojej roześmianej wersji.
- Zawsze zastanawialiśmy się z kumplami, czy to prawda, że wie Kapral, że w Dowództwie dzieją się... dziwne rzeczy. Z Panią Hanji i w ogóle... - Zaczął, uśmiechając się w nieco zakłopotany, a jednak nieco spryciarski sposób. - Wie Kapral, ktoś kiedyś nawet robił zakłady.
Mun spojrzał na Rivaille'a z uniesionymi brwiami, w nadziei, że może ten zrozumie do czego dokładnie pije jego podwładny.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 7:51 pm

Rivaille

- Mam nadzieję, że do żadnej rzeki nie wpadniemy. Nie mogę powiedzieć, że kocham kąpiele w ubraniach - nie miał pojęcia po co paplał takie głupoty, ale zdawało się to pomagać Jamesowi więc doszedł do wniosku, że jeśli pokaże trochę więcej swojej ludzkiej strony to korona mu z głowy nie spadnie.
Zerknął na żołnierza nieco zaskoczony, kiedy ten ostrożnie zasugerował rozmowę o życiu seksualnym Hanji. Brunet w rozbawieniu pokręcił głową. No co za dzieciak... Kapral już zapomniał jak to jest być w tym magicznym wieku, w którym seks jest drugim największym priorytetem. Właściwie to nigdy mu tego seksu nie brakowało i chociaż nie zawsze robił to wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli.. Ech, nie ważne. Było, minęło.
- Mun, ile ty masz lat? Prywatne sprawy dowództwa są, jak sama nazwa wskazuje, nie dla wścibskich żołnierzy - mruknął kapral, ale na dnie jego głosu dało się wyczuć nutkę rozbawienia.
- Skoro mówisz, że nawet robiliście zakłady, to znaczy że obstawialiście nas wszystkich? I co, jakie pary wygrywały? Boże, mam nadzieję, że nie ja i Zoe. W życiu nie poszedłbym do łóżka z tą pieprzoną okularnicą - cóż, nie od dzisiaj było wiadomo, że kapral i lider drużyny drą ze sobą koty. I nie od dzisiaj wszyscy wiedzieli, że tak naprawdę, są dobrymi przyjaciółmi - Chyba, że usiłowaliście też rozgryźć nasze życie seksualne bardziej szczegółowo? - brunet uśmiechnął się delikatnie, samymi kącikami ust.
Patrzcie państwo, chodząca apatia też potrafiła wyrażać jakieś emocje. I zdradzała nawet ślady autentycznego zaciekawienia sprawą.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 8:04 pm

James Christopher Mun

No i kto by pomyślał, że on, James Christopher Mun, będzie kiedyś rozmawiał ze swoim przełożonym na takie tematy! Szatyn sam nie wierzył własnemu szczęściu. Właściwie, nie spodziewał się nawet, że Kapral podchwyci temat. Oczekiwał bardziej reprymendy albo nawet opierniczenia z góry do dołu za podobne niestosowne insynuacje... a tu proszę.
Mun uśmiechnął się samymi kącikami ust.
( I tylko gdzieś z tyłu jego podświadomość cieszyła się z tego, że tym dziwnym tematem jakimś cudem oderwał Kaprala od ponurych myśli i wyciągnął z niego autentycznie, odrobinę rozbawiony ton.)
- Nie pamiętam dokładnie, ale wiem, że dużo osób obstawiało Panią Hanji i Kaprala. Pamiętam też że Thomas i Erick wdali się w kłótnie o to, czy Pani Hanji dominowała w związku czy nie - zaczął, próbując usilnie nie myśleć o tym, że Thomas i Erick zginęli na jego oczach. - Prawie się o to pobili, ale ostatecznie większość opowiedziała się za Kapralem... Co nie zmienia faktu, że wygrała trochę inna para.
Mun na chwilę zrobił przerwę, wyglądając na nieco zakłopotanego.
- Bo wie Kapral, po kwaterze chodzą różne plotki, o tym jak Kapral znalazł się w Oddziale. I jedna, bardzo szczególna plotka zakłada Dowódcę i Kaprala... I właśnie ta para wygrała. Chociaż przyznam, że najciekawszą propozycję miał Jean. Kojarzy Kapral Jeana? Ten przyjaciel Jeagera, ten z dziwaczną fryzurą i końskim zgryzem.
Przez moment James czekał, aż zobaczy realizację na twarzy Rivaille'a, a potem kontynuował.
- Otóż Jean obstawiał, że Dowódca Erwin z Panem Mike'em i okazjonalnie z Hanji, ale po ostatnim zebraniu dowództwa zmienił zdanie i jednak postawił na Kaprala i Dowódcę Smitha. A co do szczegółów... - Mun zakłopotał się trochę. - No, po kilku piwach się zdarzało...
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 8:23 pm

Rivaille

Spojrzał na Muna ze słabo ukrywanym zaskoczeniem. Pojmował jeszcze łączenie jego i Hanji, ale zakładanie, że szalona okularnica by w tym związku dominowała? To już wkraczało w sferę zboczeń, których kapral wcale nie chciał zgłębiać. Nie, jeśli miał je rozważać pod kątem Zoe. Szanował i cenił sobie wiedzę, umiejętności bitewne i niegasnący zapał okularnicy, darzył ją nawet swego rodzaju sentymentem, ale pójście z nią do łóżka... Nie, jakoś... nie.
Po chwili Mun zaskoczył go jeszcze bardziej. Po Oddziale nie powinny chodzić żadne plotki dotyczące jego przeszłości. Erwin dbał o to najlepiej jak potrafił, Bóg wie jakimi drogami przekonywał tych, którzy mogli jeszcze pamiętać nastoletnie lata Rivaille'a do milczenia. Naprawdę nie byłoby dobrze, gdyby cała... sprawa wyszła na jaw.
- Plotki na mój temat? Inne niż ta wygłoszona przez ziemniaczaną dziewczynę? - No tak. Sasha kiedyś znalazła w bazie butelkę starego wina i potem podczas kolacji oświadczyła wszystkim, że tak naprawdę pani Hanji i kapral Levi to uprawiają czarną magię i tak dostali swoje stanowiska. Kapral nie miał pojęcia jak wygląda uprawianie jakiejkolwiek magii, a co dopiero tej czarnej, ale pamiętał, że nie dał dziewczynie wybitnie ostrej kary.
Uniósł lekko brew gdy usłyszał o sobie i dowódcy. No proszę, aż tak kiepsko się kryli z Erwinem, że żołtodzioby rozgryzły ich podczas kilku spotkań przy piwie? Postanowił, że jeśli wróci do kwatery, to zasygnalizuje dowódcy zachowanie większej dyskrecji.
- Kiedy wrócimy i znowu siądziecie do roztrząsania nie swoich spraw możesz powiedzieć reszcie żołtodziobów, że macie trochę racji - stwierdził brunet nijak nie dając do zrozumienia czy chodzi o niego i Erwina, czy o Erwina, Mike'a i Hanji. Organizacją charytatywną nie był, poza tym gdzieś na dnie jego świadomości pojawił się pomysł, żeby po powrocie przez kilka dni pokrzyżować młodzikom tok myślenia. Dowództwo też czasem potrzebowało relaksu, a odstawianie durnych teatrzyków z pewnością mogłoby resztę rozbawić. - Zresztą... Nie jesteście jedyni. Okularnica też czasem snuje swoje.. domysły. Jest święcie przekonana że ta wiecznie niezadowolona, piegowata brunetka i malutka, urocza blondynka są razem.
Samego Kaprala mało to obchodziło, ale chciał jakoś podtrzymać luźną, kompletnie niezobowiązującą rozmowę.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 8:38 pm

James Christopher Mun

- O rany! - Mruknął pod nosem, zaskoczony, że Dowództwo też... też czasami przy piwie siadało i łączyło swoich podwładnych w pary. On sam, prywatnie z kilkoma kolegami - miejmy nadzieje jeszcze żyjącymi - potrafił siadać i łączyć Anne z Mikasą albo Kristą i Sashą. Generalnie mieli rozpracowanych bardzo dużo kombinacji i jeszcze więcej argumentów popierających faworyzowane pary.
- Chociaż w sumie, jeśli to miałby być ktokolwiek z Dowództwa to to musiała by być Pani Hanji, nie kto inny - dodał po chwili rozmyślania nad ów tematem. Hanji Zoe naprawdę czasami bywała szalona, ale Mun zawsze uważał, że jest szalona w ten dobry sposób, czasem tylko trochę za bardzo obłąkańczy. James zawsze chciał poznać tą kobietę bliżej i sprawdzić na własnej skórze, czy będzie potrafił się z nią dogadać czy nie.
Szatyn niemal od razu podchwycił niewypowiedziane pytanie w głosie Rivalle'a. Oh, a więc Kapral był ciekawy jakie plotki chodzą po kwaterze? Mały głosik w głowie Muna podpowiedział mu, że jeśli rozegrać tą rozmowę dobrze, może zdobędzie więcej informacji i o Kapralu i o Dowódcy Erwinie.
- W sumie, wiele jest tych plotek, ludzie zawsze za dużo mówią kiedy wypiją i powstają wtedy różne teorie - zaczął spokojnie Mun, nadal sympatycznym tonem, wcale nie zdradzając czyhającego w zanadrzu, chytrego planu. - Niektórzy mówią, że mordował Kapral ludzi i chciał kiedyś zamordować Dowódcę Smitha, ale Dowódca zawarł z Kapralem umowę i dlatego Kapral jest w Oddziale. Inni sądzą, że to wszystko dlatego, że walczył pan w podziemnych walkach organizowanych przez szemranych ludzi i był tak dobry, że pewnego dnia zainteresowały się panem służby wojskowe i tak dowiedział się o tym Dowódca. Jest też taka jedna plotka o tym, że został Kapral zesłany przez niebiosa by chronił Kapral Oddział Zwiadowców, ale ta teoria upadła w momencie, kiedy jakaś dziewczyna, ta która tyle o tym mówiła, usłyszała jeden z Kaprala tekstów o umieraniu przez zatwardzenie. Chyba doszła do wniosku, że to nie jest uświęcone zachowanie. Nie wiem, w każdym razie, jest tego trochę.
Mun spróbował przypomnieć sobie coś jeszcze i wtedy, wtedy do niego dotarło. Była przecież jeszcze jedna, absurdalna plotka. Mun nie miał pojęcia kto ją wymyślił, ale... W sumie nie zaszkodzi przecież Rivailleo'wi powiedzieć. Przy odrobinie szczęścia poprawi mu się przez to humor.
- No i jest jeszcze jedna, szczególnie durna. O tym, że żył Kapral kiedyś w podziemiu i był poledancerem - powiedział z lekkim rozbawieniem James, a potem spojrzał na Kaprala.
Mun aż wciągnął ze świstem powietrze i odsunął się na kilka centymetrów.
O cholera.
Osz kurwa, tego się nie spodziewał! Rivaille wyglądał jakby zobaczył ducha, a to mogło oznaczać tylko jedno.
- Był Kapral poledancerem!
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 9:02 pm

Rivaille

Uśmiechnął się krzywo, kiedy usłyszał pierwszą koncepcję. Skąd te dzieciaki brały takie informacje? Czy jego aparycja naprawdę krzyczała "jestem byłym kryminalistą" aż w tym stopniu, że tak łatwo domyślali się gdzie się wychował?
- Pierdolenie - mruknął po usłyszeniu pierwszej z propozycji. Oczywiście, że chciał zabić Erwina. Ba, niejednokrotnie próbował. Jego mina zrzedła, kiedy usłyszał, że miałby być zesłanym z nieba mesjaszem.
Przez chwilę brunet analizował informację, usiłując ją pogodzić z przyczynami, dla której została odrzucona. Okej, to było zbyt dużo nawet jak na niego. Mężczyzna pokręcił głową i zaśmiał się krótko. - Boże, co za dzieci, naprawdę...
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy James przedstawił ostatnią i - według młodzika chyba najbardziej absurdalną - wersję i kapral zapomniał języka w gębie. Spojrzał na wyższego mężczyznę z nieukrywanym zaskoczeniem. Kurwa mać, skąd... O nie, nie, nie, nie.
- Co? Nie, ja nie - to znaczy - nie wyciągaj takich wniosków - ja... kurwa mać. - Rivaille spojrzął na Jamesa i nie ważne jak bardzo mocno próbował przywołać swój zwyczajowy, obojętny wyraz twarzy kompletnie mu to nie wychodziło. Już dawno nikt nie postawił go w takiej sytuacji, ba, kapral nigdy nie spodziewał się, że ktoś poza Mike'm czy Erwinem wypomni mu takie a nie inne sposoby zarabiania. A już na pewno nie pomyślał, że zrobi to jakiś żołtodziób, który w dodatku miał go w tej chwili pod opieką. - Ja... To nie tak, że.. Kurwa mać, jest trochę prawdy we wszystkich wersjach - powiedział, dosyć obronnym tonem. Cholera jasna, jak już się wkopał, to w pełni. I co miał teraz zrobić, zacząć łgać? I tak już było za późno, a chciał chronić przynajmniej śmieszne resztki swojej godności. Poza tym widział to wyczekujące spojrzenie szatyna. Musiał jakoś to wszystko wyjaśnić. - Urodziłem się w slumsach, straciłem matkę jakoś tak w wieku sześciu lat i z początku utrzymywałem się żebrząc. Jak trochę podrosłem to nauczyłem się kraść, umieć się bić musiałem od gówniarza, więc rzeczywiście, z czasem zacząłem brać udział w nielegalnych walkach i rzeczywiście byłem w tym cholernie dobry. Potem... Ja pierdolę, ten pole dancing to naprawdę był łatwy zarobek, a w świecie w którym trzeba walczyć o kromkę chleba każdy pieniądz się liczy - rzucił, jeszcze bardziej asekuracyjnie. Kuźwa, wolał być w oczach szatyna mordercą, a nie tancerzem erotycznym. - I w końcu.. W końcu jakoś tak wyszło, że podczas jednej z ucieczek zabiłem kilku oficerów Oddziału Stacjonarnego i Erwin.. Erwin mnie wyciągnął z tego bagna. Ale, cholera, ten taniec to był bardzo krótki okres w moim życiu!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 9:16 pm

James Christopher Mun

Mun naprawdę miał swoje parszywe szczęście. Zamiast rozbawić i jakoś podnieść na duchu Kaprala udało mu się go zestresować i to w najdziwaczniejszy sposób, o jakim dało się pomyśleć. Przez moment James miał ochotę chwycić Rivaille'a za ramiona i powiedzieć mu, żeby się uspokoił, że on niema nic przeciwko poledancerom i nikomu o tym nie powie, skoro Kapral najwyraźniej usilnie próbuje trzymać to w tajemnicy...
Ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, Rivaille rozgadał się na dobre. James nie sądził by ktokolwiek poza Dowództwem kiedykolwiek usłyszał chociażby streszczenie życia Kaprala. Przez chwilę Mun analizował wszystkie informacje. Gdzieś na dnie jego świadomości przebiła się ogromna ilość współczucia dla tego człowieka. To co przeszedł... Powiedzmy sobie szczerze, żadne dziecko nie powinno być zmuszone do takiego życia.
Potem na powierzchnie jaźni Muna przebiła się, bardzo wyraźnie, informacja, że owszem Rivaille naprawdę był poledancerem i przyznał się do bycia poledancerem...
James musiał mieć naprawdę zaskoczoną minę, ponieważ Kapral skończył swój monolog i wyglądał jak naprawdę zestresowany zwierzak, przyparty do muru i próbujący rozpaczliwie znaleźć jakąś drogę ucieczki.
- No - powiedział w końcu James, ostatecznie przerywając ciszę. - Że Kapral kogoś zamordował, to się nawet spodziewałem. Ale ten poledancing to jest zaskoczenie! I nagle staje się jasne dlaczego Kapral w taki sposób tytany zabija. Tak z pół obrotu i z nogą na bok.
Mun nadal nie był w stanie wyjść z szoku. A potem ta młodzieńcza część jego umysłu, w dodatku bardzo podatna na hormony i niesforna, podsunęła mu kilka obrazów z Kapralem w roli głównej i rurą w drugoplanowej i... I James musiał bardzo mocno walczyć sam ze sobą, by wygnać te szczególne wizje bardzo, bardzo daleko.
To nie był ani czas, ani miejsce na podobne myśli.
- Przyrzekam, że nic nie powiem! - Obiecał, widząc jak Kapral na nowo odzyskuje rezon i najwyraźniej nie jest zadowolony z informacji, jakie teraz posiada Mun. - Zresztą nie sądzę, by ktokolwiek mi uwierzył, jeśli powiem, że Kapral Rivaille był poledancerem. Prędzej zostanę wyśmiany i nazwany zboczeńcem.
James wzruszył ramionami. Powoli jego zaskoczenie zaczynało płynnie przechodzić w sympatyczne rozbawienie. No kurde no, kto by się spodziewał? Mun jeszcze raz spojrzał na Kaprala, a potem po prostu, tak zwyczajnie, uśmiechnął się do niego. Nie wiedział, czy to wystarczy, by brunet zrozumiał, że Mun wcale nie zamierza go oceniać, że rozumie, że tak trzeba było zarobić na życie. Że po prostu akceptuje to, co robił jego Kapral i to wcale nie zmienia faktu, że nadal będzie ufał jego decyzjom podczas misji.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 9:34 pm

Rivaille

Gdyby mógł usłyszeć myśli Muna, pewnie zdenerwowałby się jeszcze bardziej. Nie potrzebował niczyjego współczucia: nie dostał go kiedy miał sześć lat i obserwował śmierć matki, nie dostał go kiedy zimą prawie umarł z głodu, nie dostał go kiedy miał zaledwie czternaście lat i pierwszy raz wykorzystał swój bardzo dziecinny wygląd do uwiedzenia zboczonego pedofila, nie dostał go kiedy w obronie własnej zabił po raz pierwszy. Teraz, kiedy to wszystko się skończyło nawet nie chciał myśleć o współczuciu. Jeszcze mniej chciałby się dowiedzieć, że z powodu swojego wyznania na chwilę stał się obiektem fantazji swojego podwładnego.
Brunet zerknął niepewnie na Jamesa - kiedy młodzik się odezwał, w jakiś sposób upuścił część ciężaru z serca Kaprala. Nawet teraz, nawet kiedy to wszystko usłyszał, zamiast okazać jawny lęk czy pogardę zdobył się na kompletnie kretyńskie dowcipy.
- Co to do cholery znaczy, że się spodziewałeś? Czy ja wyglądam na mordercę? - burknął niepewnie. Wciąż nie do końca odzyskał panowanie nad sobą i dlatego dawał się prowokować do takich głupich odzywek. Matko, nie był tak wytrącony z równowagi od dobrych trzech lat. - Co? Ja nie zabijam Tytanów tanecznie. Znaczy... Ugh, szlag by cię trafił, Mun - oświadczył.
Cholera jasna, wpakował się w niezłe tarapaty. James mógł to powiedzieć komukolwiek i nawet jeśli większość ludzi uznałaby jego słowa za głupi żart, to w końcu, powolutku, informacje o tym że najsilniejszy żołnierz ludzkości to zabójca i złodziej zasiałyby w sercach ludzi wątpliwość. Droga od niepewności do czynów była bardzo krótka, a Rivaille wbrew pozorom nie chciał zostać powieszony. Zareagował prawie instynktownie.
Niemożliwie wręcz szybkim gestem sięgnął do kurtki i wyjął z niej zawsze ukrywany tam nóż. Miękkim, kocim wręcz ruchem chwycił ostrze i równie szybko znalazł się tuż przy drugim żołnierzu. Nóż prawie dotykał jego tętnicy szyjnej. Wierzyć się nie chciało, że ktoś może się poruszać aż tak szybko.
- Mi nie wystarczy jakaś przysięga bez pokrycia. Mun, ja cię zabiję, jeśli się komuś wygadasz - oświadczył wściekłym tonem.
Dopiero po chwili dotarło do niego co robi. Czy on właśnie groził jedynej osobie, która mogła zagwarantować mu przeżycie? Osobie, która chyba szczerze miała gdzieś jego przeszłość? Odsunął się, odłożył broń i oparł głowę na dłoniach.
- Erwin mnie własnoręcznie udusi - westchnął. Wydawało się, że bardzo powoli odzyskiwał spokój.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 9:49 pm

James Christopher Mun

Wydawało mu się, że sytuacja powoli się stabilizuje i znów znalazł się na w miarę pewnym gruncie... Ale nie, jednak nie. Mun z sympatycznego rozbawienia w ułamku sekundy - w którym to Rivaille wyciągnął nóż i przystawił mu do gardła - przeszedł znów do zaskoczenia. Nie miał nawet czasu żeby porządnie się wystraszyć, Kapral zaczął mu grozić, a po chwili, dosłownie po chwili, znów zmienił zdanie.
James, z oczami wielkimi jak spodki od filiżanek, dotknął swojego gardła. Oh, cholera. To było... To było bardzo niespodziewane.
Nieco niepewnie Mun spojrzał na swojego przełożonego. Kapral wyglądał na naprawdę mocno wytrąconego z równowagi i to tylko przez ten cały poledancing... Szatyn westchnął cicho w duchu. Oczywiście, że to nie przez poledancing. Chodziło raczej o to, że Mun dowiedział się właśnie o bardzo, bardzo skrywanej informacji. O czymś, co mogłoby zachwiać morałami całego Oddziału Zwiadowców i sprowadzić nie tylko na Dowódcę, ale też na Rivaillea ogromne kłopoty. To było jak najbardziej zrozumiałe, że Kapral stracił na chwilę głowę.
- W porządku - powiedział po chwili, jego głos wydał się dziwnie słaby, jeszcze nie do końca pewny. Zaraz potem Mun odkaszlnął i znów wróciła na swoje miejsce jego sympatyczna strona. - W porządku Kapralu. Obiecuję nikomu nie powiedzieć ani słowa.
Przez dość długi moment panowała między nimi nieprzyjemna cisza. James po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiedział, co powinien powiedzieć, albo czy powinien dalej milczeć. Dopiero po chwili odetchnął głośno, wypuszczając powietrze z ust.
- I tak gwoli ścisłości, wcale nie wygląda Kapral na mordercę - powiedział, uśmiechając się lekko. - Raczej na kogoś, kto nie zawahałby się zabić kogoś w samoobronie albo dla obrony kogoś. Z drugiej strony wiele osób z Oddziału wygląda w ten sposób i to nic nadzwyczajnego.
Mun nie powiedział, że według niego Rivaille wygląda bardziej na cichą i skrytą osobę, niż na despotę. Że tak właściwie, ta cała jego dyscyplina wobec żołnierzy i strach, który w nich wzbudza, są tylko pokazową maską dla całej reszty świata. Ponieważ to jest to, czego oczekuje się od nadziei ludzkości, prawda?
- Hej Kapralu, rozchmurz się - mruknął po chwili. - Dowódca Erwin na pewno bardziej będzie się cieszył z tego, że Kapral żyje, niż złościł za to, że wiem o poledancingu.

Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 10:23 pm

Rivaille

Przez długą chwilę w ogóle się nie odzywał. Wbijał wzrok w trawę i skupiał się na rytmie bicia swojego serca, starając się uspokoić oddech i pozbierać myśli.
Nigdy nie obiecywał Erwinowi, że będzie strzegł tej tajemnicy za wszelką cenę, ale miał niejasne przeczucie, że zdradził zaufanie dowódcy. Mimo wszystko sprawienie, żeby cała ta sprawa nie wyszła na jaw było ich zmartwieniem przez bardzo długi czas i przez ten czas Rivaille nauczył się myśleć, że w momencie w którym przyzna się, że tak naprawdę jest zabójcą, złodziejem i oszustem zostanie nie tylko odrzucony, ale i z góry napiętnowany.
Reakcja Muna była jedyną opcją, której kapral nie przemyślał i to wytrącało go z równowagi jeszcze mocniej. Zwłaszcza, że James zasadniczo gadał straszne głupoty. Zabić kogoś w ramach samoobrony? On jako nastoletni szczyl zamordował człowieka dlatego, że nie chciał mu oddać pieniędzy, które wygrał w karty. Ba, on nawet raz odnalazł zaginioną dziewczynkę i zamiast odstawić ją do rodziców stwierdził, że bardziej opłaca się sprzedać ją do burdelu.
Już dawno przestał pluć sobie w brodę - właściwie nigdy tego nie robił, zawsze walczył o przetrwanie najlepiej jak mógł - ale, wciąż, świadomość, że obok siedzi ktoś, kto mógł te informacje wykorzystać, a nie wydawał się chcieć go szantażować... Cholera jasna, kapral naprawdę nie miał pojęcia co powinien myśleć.
Uniósł głowę i przesunął dłonią po włosach. Kurwa. Kiedy tak rzucił się w kierunku swojej kurtki znowu naruszył ranę na boku. Bolało jak skurwysyn. I chyba znowu zaczęło krwawić. Szlag by to wszystko trafił.
- Dowódca Erwin najpierw robi rachunek zysków i strat, a dopiero potem dopuszcza do siebie emocje - stwierdził w końcu, wymuszenie spokojnym tonem. - Ale tak, pewnie będzie szczęśliwy że nie stracił dwójki dobrych żołnierzy.
Brunet powoli, dosyć ostrożnie wyprostował nogi i odchylił się do tyłu, żeby oprzeć się plecami o korę drzewa. Odruchowo zasłonił bok dłonią.
- Mun.. Idź spać. Po prostu idź spać - to była całkiem dobra opcja. Dawała brunetowi czas na poukładanie wszystkiego w głowie.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 10:37 pm

James Christopher Mun

Z niezadowoleniem zauważył, jak Kapral przyciska rękę do boku. Niedobrze. Naprawdę, naprawdę bardzo źle. Jeśli tak dalej pójdzie... Ale Mun nie miał teraz serca pytać Kaprala o to, czy nie lepiej byłoby wypalić tę ranę, zatamować krwawienie na dobre. W mniemaniu Muna brunet nadal był jeszcze wstrząśnięty, nie tym, że ktoś dowiedział się o jego przeszłości, tylko swoją własną, gwałtowną reakcją.
James przeżył kiedyś podobny szok, właściwie to w Oddziale Zwiadowców, kiedy został połknięty i zamiast być śmiertelnie przerażonym zaczął się śmiać. Dopiero potem uświadomił sobie to wszystko - i że pewne zwariował gdzieś w okolicach przełyku - i to wystraszyło go do samych granic wytrzymałości ludzkiego organizmu.
- Może i nie znam Dowódcy Erwina osobiście, ale sądzę, że kiedy wrócimy nie ucieszy się tylko dlatego, że odzyskał dwóch żołnierzy, ale dlatego, że wrócił jego przyjaciel. Może dużo dopisuję, ale wszyscy zawsze mówią mi, że znam się na ludziach - zaczął, cichszym, spokojniejszym głosem, nie chcąc burzyć atmosfery. - Po za tym, mój szósty zmysł mówi mi, że tak będzie.
Mun posłał Rivaille'owi ciepły uśmiech, który z zasady dodawał otuchy i poskutkował na wielu osobach. Właściwie, na wszystkich, na których został zastosowany.
Na kolejne pomruki Kaprala, że powinien się przespać chociaż trochę, James jedynie skinął głową. Podniósł się, dorzucił kilkanaście drewienek więcej do ognia i zdjął swoją koszulę z prowizorycznego wieszaka. Była jeszcze odrobinę wilgotna, ale ubrania Kaprala nadal wymagały trochę czasu w cieple ogniska.
- Niech mnie Kapral obudzi za godzinkę - powiedział, wracając na swoje miejsce, tym razem jednak ubrany. - Albo kiedy rana nie przestanie krwawić. Będzie ją wtedy trzeba wypalić.
James wcale nie chciał tego mówić, ale mimo wszystko czuł, że to jego obowiązek.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 10:57 pm

Rivaille

Zerknął kątem oka na szatyna. Nie potrafił zrozumieć dlaczego chłopak jest przy nim tak spokojny, dlaczego się do niego uśmiecha w kilka minut po tym jak kapral prawie poderżnął mu gardło. To była absolutnie chora reakcja, jeszcze bardziej nienormalna niż to, że brunet dał się w ogóle wyprowadzić z równowagi.
- Erwin nie jest moim przyjacielem. Jest dowódcą, a ja jego podwładnym. I tyle - warknął, po raz kolejny zaskakując samego siebie swoją gwałtownością. Po co się odzywał? Mógł to przecież po prostu przemilczeć, jak większość niewygodnych stwierdzeń.
Przerażało go to, jak bardzo dał się ponieść. Powinien być ostoją spokoju, nie gotowym do zabijania podziemnym złodziejem. Kurwa mać, był przekonany że zostawił ten etap daleko za sobą i było mu bardzo, bardzo niekomfortowo ze świadomością, że jednak zachowały się w nim pewne odruchy.
- Mówiłem ci już, że powiem ci, jeśli będę potrzebował pomocy - zbył Muna, kiedy ten zasugerował wypalanie rany.
Nie chodziło o to, że kapral bał się bólu - chociaż oczywiście, że się go bał, i to jak cholera - tylko o to, że w momencie, w którym zgodziłby się na coś takiego pozwoliłby również na to, żeby James przez chwilę miał nad nim kompletną kontrolę.
Kto mógł zagwarantować, że żołnierz nie postanowi tej sytuacji w jakiś sposób wykorzystać? Nie każdy człowiek miał okazję opiekować się nieprzytomnym z bólu dowódcą. Brunet może i nie reagował już na chłopaka kompletnie alergicznie, można by wręcz posunąć się do stwierdzenia, że przestał pałać do niego głęboką niechęcią, ale dalej za grosz mu nie ufał.
Świadome podłożenie się byłoby absolutnym idiotyzmem, z drugiej zaś strony pozwolenie na to, żeby rana dalej krwawiła, była narażona na brud i zarazki było równie idiotyczne. Miał dwie drogi: albo temu szczylowi zaufać, albo się wykrwawić tudzież złapać zakażenie i umrzeć trochę później.
- Kurwa mać - mruknął pod nosem, najciszej jak potrafił, tak, żeby nie obudzić młodszego żołnierza.

Obudził Muna trochę ponad godzinę później. Planował dać chłopakowi odrobinę więcej odpoczynku, ale od kilku minut nie był w stanie poradzić sobie z zatrzymaniem krwawienia; ewidentnie jego ciało stwierdziło, że ma dosyć łażenia, kąpieli w brudnych rzekach, szarpania się i gwałtownych ruchów.
- James - delikatnie szturchnął żołnierza. - James, chyba potrzebuję pomocy.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 11:13 pm

James Christopher Mun

Sam się sobie dziwił, że nagle odnalazł w sobie tyle spokoju i opanowania. I przede wszystkim wiary. Mun nigdy nie uważał, że Mury kogokolwiek ochronią. Nie wierzył też w to, że po tym życiu tutaj, jest jakieś następne, albo, że to wszystko to jeden wielki cykl i odrodzi się kiedyś jako dżdżownica. Nie. James był człowiekiem głębokiej wiary, ale wierzył w ludzi. W swoich kolegów z Oddziału, w swojego Kaprala i w swojego Dowódcę. I może nie okazywał tego na co dzień, ale ufał tym ludziom i ich decyzjom.
Tak samo było teraz z Rivaille'em.
Mun jakoś nie mógł zmusić się do strachu albo niedowierzania w stosunku do człowieka, któremu pozwolił się przeprowadzić przez piekło i to nie jeden raz, a teraz właśnie z nim przez to piekło idzie - na piechotę i bez mapy.
To co, że Kapral okazał być się mordercą - i poledancerem - i pochodził z tych części miasta, do których nikt porządny nigdy się nie zapuszczał. To nadal był ten sam Kapral, który kilka razy uratował mu życie.
James ułożył się najwygodniej jak potrafił, okrył się swoim płaszczem i zamknął na moment oczy. Nadal miał sporo informacji do przetrawienia, nadal to wszystko w pełni do niego nie dotarło, ale jakoś dawał sobie z tym wszystkim radę. Po kilku minutach spokoju zasnął snem sprawiedliwego, zmęczonego człowieka, który jeszcze dwie godziny temu robił za konia pociągowego i dostawcę żywności na zamówienie.

James obudził się nieco gwałtownie, jak każdy człowiek wyrwany ze snu. Niemal od razu podniósł się do siadu, a kiedy jego wzrok wyostrzył się, spojrzał od razu na Kaprala.
- Kurwa - mruknął, widząc, że jego przełożony jest jeszcze bledszy niż normalnie, a na rękach ma swoją własną krew. - Kapralu, powinieneś był obudzić mnie szybciej.
Mun nie pytał już o nic więcej. Sięgnął po jeden ze swoich noży i oparł go na kamieniu tuż nad ogniem. Będą musieli poczekać chwilę zanim ostrze nagrzeje się na tyle, by było w stanie wypalić ranę.
- Kapralu, proszę się położyć - polecił przejętym głosem Mun. Cholera, cholera, cholera... Zdecydowanie jak wrócą do kwatery zapisze się na kurs medyczny, chociażby na durnego pielęgniarza, byle tylko móc udzielać jakiejkolwiek fachowej pomocy.
Mun ułożył Rivaille'a na płasko, od razu zauważając jak sztywny jest Kapral i jak niepewnie wygląda. Z drugiej strony czemu się tutaj dziwić. Mun odetchnął nieco drżąco.
- Wszystko będzie w porządku - powiedział i do siebie i do Kaprala. - Wszystko będzie w porządku. Niech się Kapral nie rusza za bardzo i uciska ranę.
James szybko, nie wiedząc na czym skupić wzrok, rozejrzał się za czymś, co nadawałoby się do włożenia brunetowi między usta. W końcu, zaskoczony że nie pomyślał o tym na pierwszym miejscu, zaczął rozpinać swoją uprząż do trójwymiarowego manewru. Jeśli złoży paski odpowiednią ilość razy na pół, Rivaille na pewno nie zrobi sobie krzywdy gryząc skórę.
Mun spojrzał nieco zdziwiony, na rosnący strach, którego Kapral nie potrafił pozbyć się z twarzy. Wymusił na sobie wspierający uśmiech, chociaż nie do końca mu to wyszło, a potem uniósł koszulę bruneta. Zaklął w myślach, bandaże wyglądały na mocno okrwawione.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 11:30 pm

Rivaille

- Nie chciałem zabierać ci snu - odparł cicho. Nie do końca ufał swojemu głosowi; nie, kiedy James ostrożnie kładł go na ziemi, a potem wyciągał nóż i kładł go przy ogniu.
Rivaille poznał różne natężenia bólu dużo lepiej niż inni ludzie; blizny na jego plecach i myślenie, że ból to najlepszy środek dyscyplinowania ludzi nie wzięły się znikąd. Nie zmieniało to jednak faktu, że szczerze tego bólu nienawidził i chociaż czasem był zbyt uparty i dumny by pokazać po sobie, że coś czuje, albo nie chciał po prostu utrudniać sytuacji innym, to teraz najzwyczajniej w świecie się bał.
Starał się to ukrywać najlepiej jak potrafił ale doskonale wiedział, że w tej chwili jest co najmniej kiepskim aktorem. Spojrzał na Muna bardzo, bardzo niepewnie.
Jego życie naprawdę zaczynało leżeć w rękach tego szczyla. Kapral wiedział, że prawdopodobnie straci przytomność - co było najbardziej wesołą częścią tego wszystkiego, ale brunet starał się po prostu nie myśleć o piekle, które będzie musiał przejść zanim zemdleje - potem może zacznie gorączkować.
Dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo zależny jest od Jamesa, i nie podobało mu się to ani odrobinę.
Zgodnie z poleceniem przyłożył dłoń do boku i ucisnął stanowczo. Mocno zacisnął zęby, żeby nie pokazać po sobie, że boli go nawet to.
Skinął lekko głową, kiedy Mun zapewnił go, że będzie dobrze.
- Wiem, że będzie - mruknął. - Przynajmniej jedna część mnie będzie stuprocentowo i kompletnie czysta - dodał po chwili. No tak, taka temperatura z pewnością wybije wszystkie możliwe zarazki. Dziwny sposób patrzenia na świat, ale zawsze jakiś.
- Nie denerwuj się. Dasz radę. To tylko wypalanie. Tylko, James... - Rivaille zerknął na swojego podwładnego niemalże z prośbą w oczach. - Zrób to jak najszybciej potrafisz, proszę.
Po chwili już trzymał między zębami paski od uprzęży.
Kiedy zobaczył w rękach Muna nóż wziął głęboki oddech i przymknął oczy.
Włożył całą siłę woli w to, żeby nie wrzasnąć kiedy tylko poczuł dotyk rozgrzanej stali na skórze. Nie mógł krzyczeć, cholera jasna, Tytani, ale kurwa bać bolało, bolało jak skurwysyn, BOLAŁO i Kapral zapomniał nawet o tym, że powinien oddychać.
Zacisnął pięści i wbił zęby w skórzane paski - całe jego ciało aż drżało z wysiłku, bólu i pród tłumienia krzyków.
Szybciej, kurwa mać. Szybciej.
Brunet marzył o tym, żeby stracić przytomność, ale jak na razie jego ciało nie zamierzało się poddać tak łatwo.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyPon Wrz 23, 2013 11:30 pm

Rivaille

- Nie chciałem zabierać ci snu - odparł cicho. Nie do końca ufał swojemu głosowi; nie, kiedy James ostrożnie kładł go na ziemi, a potem wyciągał nóż i kładł go przy ogniu.
Rivaille poznał różne natężenia bólu dużo lepiej niż inni ludzie; blizny na jego plecach i myślenie, że ból to najlepszy środek dyscyplinowania ludzi nie wzięły się znikąd. Nie zmieniało to jednak faktu, że szczerze tego bólu nienawidził i chociaż czasem był zbyt uparty i dumny by pokazać po sobie, że coś czuje, albo nie chciał po prostu utrudniać sytuacji innym, to teraz najzwyczajniej w świecie się bał.
Starał się to ukrywać najlepiej jak potrafił ale doskonale wiedział, że w tej chwili jest co najmniej kiepskim aktorem. Spojrzał na Muna bardzo, bardzo niepewnie.
Jego życie naprawdę zaczynało leżeć w rękach tego szczyla. Kapral wiedział, że prawdopodobnie straci przytomność - co było najbardziej wesołą częścią tego wszystkiego, ale brunet starał się po prostu nie myśleć o piekle, które będzie musiał przejść zanim zemdleje - potem może zacznie gorączkować.
Dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo zależny jest od Jamesa, i nie podobało mu się to ani odrobinę.
Zgodnie z poleceniem przyłożył dłoń do boku i ucisnął stanowczo. Mocno zacisnął zęby, żeby nie pokazać po sobie, że boli go nawet to.
Skinął lekko głową, kiedy Mun zapewnił go, że będzie dobrze.
- Wiem, że będzie - mruknął. - Przynajmniej jedna część mnie będzie stuprocentowo i kompletnie czysta - dodał po chwili. No tak, taka temperatura z pewnością wybije wszystkie możliwe zarazki. Dziwny sposób patrzenia na świat, ale zawsze jakiś.
- Nie denerwuj się. Dasz radę. To tylko wypalanie. Tylko, James... - Rivaille zerknął na swojego podwładnego niemalże z prośbą w oczach. - Zrób to jak najszybciej potrafisz, proszę.
Po chwili już trzymał między zębami paski od uprzęży.
Kiedy zobaczył w rękach Muna nóż wziął głęboki oddech i przymknął oczy.
Włożył całą siłę woli w to, żeby nie wrzasnąć kiedy tylko poczuł dotyk rozgrzanej stali na skórze. Nie mógł krzyczeć, cholera jasna, Tytani, ale kurwa bać bolało, bolało jak skurwysyn, BOLAŁO i Kapral zapomniał nawet o tym, że powinien oddychać.
Zacisnął pięści i wbił zęby w skórzane paski - całe jego ciało aż drżało z wysiłku, bólu i pród tłumienia krzyków.
Szybciej, kurwa mać. Szybciej.
Brunet marzył o tym, żeby stracić przytomność, ale jak na razie jego ciało nie zamierzało się poddać tak łatwo.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 8:43 pm

James Christopher Mun

W duchu pomodlił się do wszystkich znanych mu sił i poprosił swoją babcię o jakiekolwiek wsparcie. Cholera jasna, kurwa mać. Mun odetchnął kilka razy, głęboko, czekając aż nóż nagrzeje się do odpowiedniej temperatury. Nie chciał być zmuszony do powtarzania tego bolesnego zabiegu, nie wybaczyłby sobie, gdyby Rivaille musiał przechodzić przez to dwa razy.
Raz był wystarczający dla nich obu. W końcu szatyn chwycił nóż do ręki. Kapral wyglądał... Wyglądał dokładnie tak, jak normalny człowiek, któremu zaraz ktoś będzie na żywca wypalał ranę rozgrzanym stalowym nożem.
Mun ponownie spróbował wykrzesać z siebie uśmiech i chociaż nadal wyszedł bardzo nerwowy, to jednak miał w sobie odrobinę więcej wsparcia.
- Rivaille - powiedział, na moment zwracając uwagę Kaprala na siebie. - Wszystko będzie dobrze. Nie zamierzam pozwolić ci umrzeć, nie zamierzam cię zostawiać.
Lewym przedramieniem przydusił klatkę piersiową Rivaille'a do ziemi, chcąc chociaż w jakimś stopniu go unieruchomić. Im mniej Kapral będzie się szarpał tym mniejsza szansa, że Mun coś źle wypali.
Posłał brunetowi jeszcze jedno spojrzenie po czym przyłożył nóż do krwawiącej rany. Momentalnie poczuł jak drobne ciało pod nim całe sztywnieje i usilnie próbuje się wygiąć jak najdalej od źródła bólu. Swąd był okropny, sprawiał, że Mun miał ochotę zwrócić zjedzoną wcześniej rybę i całe szczęście, że jego żołądek był zaciśnięty w wąski supeł. Nic nie wejdzie i nic nie wyjdzie.
Po kilku sekundach zabrał nóż i odrzucił go gdzieś obok. Rivaille nadal był przytomny, blady jak ściana, z zaczerwienionymi oczami i nadal nieludzko spiętymi mięśniami.
- Szzz - zaczął pospiesznie Mun, wyrywając spory kawałek rękawa swojej koszuli, w tej chwili najczystszego materiału jaki posiadali i zaraz potem wylał na niego odrobinę wody z manierki Kaprala. Przyłożył wilgotny, ale nie mokry materiał do rany, zakrywając ją i chroniąc przed dalszymi bakteriami.
- Już w porządku, już wszystko jest dobrze - paplał dalej, mając cichą nadzieję, że może chociaż jego głos jakoś Kapralowi pomoże. Zawsze dobrze było czuć obecność drugiej, życzliwej osoby, kiedy znajdowało się w trudnych sytuacjach. James ostrożnie wyjął z ust bruneta skórzane paski, a potem równie delikatnie uniósł lekko jego głowę i podsunął manierkę.
- Pij - polecił cicho. - Chociaż trochę. Zaraz potem pozwolę ci spać, ale teraz musisz się napić.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 9:19 pm

Rivaille

Myślał, że pierwsza sekunda była piekłem. Odrzucił tę koncepcję kiedy minęła kolejna chwila. Do potwornego bólu dołączyło się kurewsko silne pieczenie i swąd palonej skóry i kapral doszedł do wniosku, że nawet oddychanie sprawia mu kłopot i drętwieją mu palce, które kurczowo zaciskał w pięści. Nie zauważył kiedy w oczach pojawiły się łzy.
Miał ochotę wyrwać się Jamesowi, odsunąć się od tego pierdolonego noża, umrzeć, kurwa, na sepsę niż przechodzić przez to wszystko, ale na szczęście ręka drugiego żołnierza mocno przytrzymywała go w miejscu.
Rivaille nie rozumiał dlaczego nie może po prostu zemdleć; dlaczego, skoro i tak musiał to znieść, wszystkie te odczucia nie mogły być na tyle silne, żeby od razu pozbawić go przytomności. Byłoby dużo, dużo prościej.
Mimo tego wszystkiego brunet ani razu nie wydał z siebie żadnego, głośniejszego dźwięku - nie udało mu się powstrzymać kilku bolesnych jęków, ale nie krzyczał ani nie protestował. Dawał upust emocjom zaciskając zęby aż do granicy bólu, wymyślając w głowie najgorsze możliwe wiązanki i usiłując skupić się na oddychaniu.
Wbrew swoim oczekiwaniom kiedy Mun wreszcie zabrał nóż nie zwiotczał jak szmaciana lalka. Jego mięśnie dalej były boleśnie napięte, drżał z wysiłku i walczył o każdy jeden oddech.
Spojrzał na Jamesa na wpół przytomny, kiedy szatyn podsunął mu pod usta manierkę. Przełknął wlaną mu do ust wodę bardziej odruchowo niż z rzeczywistej chęci.
Nie miał nawet siły na to, żeby się odezwać.
Zanim stracił przytomność zdążył jeszcze pomyśleć, że cały ten cyrk musi się okazać wart jego cierpienia i ta cholerna rana przynajmniej przestanie krwawić.

Otworzył oczy kilka godzin później. Nie był już w tym samym miejscu, poza tym horyzont rytmicznie się unosił i opadał.
Kapralowi zajęło kilkanaście sekund zrozumienie, że chyba znów są w drodze, a Mun nie tylko go niesie, ale najwyraźniej go wcześniej ubrał.
- James? Długo... odpoczywałem? - mruknął, nieco zachrypniętym głosem.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 9:36 pm

James Christopher Mun

Z jednej strony ulżyło mu, kiedy Kapral po przełknięciu wody zemdlał. Przynajmniej nie będzie musiał odczuwać tego bólu. Z drugiej jednak strony, kto wie, kiedy się obudzi? Kto wie czy nie zacznie gorączkować, czy wszystko będzie dobrze? Mun przygryzł wargę i bezradnie spojrzał na bruneta.
Wyglądał jak dziecko, spokojnie i niewinnie. James miał przynajmniej nadzieję, że Kapral, kiedy się obudzi, będzie czuł się chociaż trochę lepiej. Może przybędzie mu znowu kolorów, kiedy zasób krwi w jego organizmie wyrówna się?

Mun jeszcze przez chwilę obserwował stan Kaprala, chcąc się upewnić, że nie będzie kolejnego kryzysu. Opatrzył wyparzoną ranę dokładniej, a potem, chociaż wcale mu się to nie uśmiechało, poszedł w stronę rzeki, by napełnić dwie manierki i opłukać okrwawiony bandaż.
Kiedy wrócił dogasił ognisko, jak najostrożniej, by nie naruszyć ani złamanej nogi, ani świeżej rany, ubrał Kaprala w jego koszulę i żabot, a potem pozbierał wszystkie ich rzeczy. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że im dłużej pozostają w jednym miejscu, tym bardziej narażają się na atak, czy to tytanów, czy to zwierząt. Ponadto powoli zaczynało świtać, co oznaczało, że najgroźniejsze drapieżniki, te kilkunastometrowe, zaczną być bardziej aktywne.
Mun zaklął w myślach. Miał nadzieję, że do rana uda im się znaleźć jakąś bezpieczną kryjówkę. Jakąś jaskinię, albo norę, coś, dzięki czemu Tytani nie będą w stanie ich znaleźć... Ale mówi się trudno i żyje się dalej. James wziął Kaprala na ręce, znów jak małą koalę. Ułożył jego głowę na swoim ramieniu i bardziej stanowczo chwycił go pod pośladkami.
- Komu w drogę temu czas - mruknął ni to do siebie, ni to do Rivaillea.

Przez kolejne trzy i pół godziny Mun szedł w ciszy wzdłuż rzeki, co jakiś czas kontrolując otoczenie. Nie wiedział czy powinien za to dziękować swojemu szczęściu, czy może bogowie istnieli naprawdę, ale oprócz stada saren i kilku królików, których nawet nie próbował łapać, James nie natknął się na żadne inne zwierzęta. I nie zobaczył ani jednego Tytana, a co ważniejsze, ani jeden Tytan nie zobaczył ich.
Szatyn był pogrążony we własnych myślach, w cichym, duchowym opłakiwaniu swoich kolegów z Oddziału, kiedy Kapral zaczął powoli się budzić. Mun zwolnił na moment kroku.
- Niezbyt długo - odpowiedział, uśmiechając się przyjaźnie. - Jesteśmy w drodze już od jakiegoś czasu i myślę, że za godzinkę dotrzemy do ruin tej farmy.
James odwrócił się tak, by Rivaille mógł zobaczyć w połowie zniszczony kamienny dom i doszczętnie zrujnowaną stodołę.
- Nie sadzę, by były tam jakieś zwierzęta, ale dach nad głową zawsze będzie dobry. Nie widziałem żadnych Tytanów po drodze, więc istnieje szansa, że nas tam nie znajdą. Myślę, że powinniśmy się tam ukryć do zmroku, wtedy ruszymy dalej. Kapral odpocznie, ja znajdę coś do jedzenia.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 EmptyWto Wrz 24, 2013 9:56 pm

Rivaille

Mimo tego, że odpoczął, nie wyglądał na tryskający energią okaz zdrowia. Właściwie czuł się jeszcze bardziej zmęczony niż kilka godzin temu, co miało pewnie dużo wspólnego z tym, że bał się nawet nieco gwałtowniej poruszyć, był obolały, powoli zaczynał odczuwać głód i było mu stanowczo zbyt ciepło.
Jeśli istniał jakiś Bóg, to Rivaille na wszelki wypadek zaczął błagać go o to, żeby nie dostał gorączki. Był już w wystarczająco złej sytuacji, nie potrzebował jeszcze zakażenia spowodowanego własną martwą tkanką - a przynajmniej wydawało mu się, że czymś takim, nie miał pojęcia o medycynie - i przysparzania Jamesowi jeszcze większej ilości zmartwień.
- Mhm - mruknął cicho, dając Munowi znać, że go słuchał i zrozumiał. Był zaskakująco wręcz układny, nawet nie próbował mówić, że nie będzie siedział na tyłku tylko pomoże w szukaniu pożywienia. - Ta farma.. Znam to miejsce. Jesteśmy coraz bliżej - dodał po dłuższej chwili.
Kojarzył to miejsce, był tutaj, ale jeszcze zanim to wszystko zostało zniszczone - kiedyś podczas niewielkiej wyprawy rozbili tutaj prowizoryczny obóz, bo plan wymagał wprowadzenia kilku poprawek. Zaatakowali ich Tytani i właśnie podczas tej walki cała farma i kilka okolicznych budyneczków uległo zniszczeniu.
Rivaille miał ogromną nadzieję, że tym razem te paszczury się nie pojawią. W swoim obecnym stanie nie miał przeciw nim najmniejszych szans, a James... Kapralowi wydawało się, że nawet gdyby kazał chłopakowi uciekać i zostawić go za sobą, to szatyn by go nie posłuchał.
Było to w jakiś sposób podnoszące na duchu, ta świadomość, że żołnierz ma głęboko gdzieś przeszłość swojego dowódcy, ale nie czyniło potencjalnego zagrożenia mniejszym.

Mniej więcej po czterdziestu minutach dotarli do ruin. Niewiele się z tego domu zachowało; zaledwie dwie malutkie izdebki, w których stały połamane drewniane komody i kawałek dachu, ale zawsze było to jakieś schronienie.
Rivaille pozwolił posadzić się pod ścianą, na czymś, co od biedy przypominało zrujnowaną ławę.
- Kiedyś był tutaj stary, zarośnięty ogródek. Nie szukaj nigdzie daleko, może tam coś jeszcze jest - no cóż, znalezienie skarlałych, zapomnianych grządek warzywnych na pewno by ich w jakiś sposób ratowało.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Sponsored content





MunMun the beggining - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: MunMun the beggining   MunMun the beggining - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
MunMun the beggining
Powrót do góry 
Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Non OCet! :: Non OCet! :: Shingeki no Porn-
Skocz do: