Aj supołs, że będzie więcej. Jak się wymyśli. A tu będzie pierwszy post.
Soł. Na początku był Chaos, a że ja Chaosu chcę mniej…
1. Ktoś został zamordowany, więc Papa Stilinski bierze sprawę w swoje ręce, a Derek ma naprawdę, naprawdę kiepskie alibi, bo Stiles to gorzej niż morderstwo. I trochę to chujowe, jak trzeba się przekraść do Stilesa w nocy, oknem, i zastać przypadkiem szeryfa kiedyś tam. I nagle low for entajer lajf staje się trudniejsze. I to wcale nie jest tak, że zamierzam zrobić Derekowi jakąś kolejną ciężką traumę, bo Stiles może wyjść fałszywie pozytywny na jakąś fałszywą białaczkę, tylko po to, żeby narobić obojgu nerwów i skończyć happy endem. A w międzyczasie zmusić Dereka do podjęcia jakiejś pracy, bo zarabiać przecież trzeba. Najlepiej pracy wymagającej uśmiechu (boże, to gorzej niż Mistrz-Święty-Mikołaj).
2. AU, bo setki Artów z tumblra ze Stilesem-Łowcą kichającym robotę dla konkretnego wilkołaka są cacy.
3. AU z gifseta też było cacy. No bo jak Derek w garniturze, z papierami prawnika i wredny, uparty, cholernie inteligentny gówniarz (czy wspominałam o Dereku w garniturze?) rozprowadzający narkotyki, którego trzeba by wyciągnąć z bagna, najlepiej będąc w garniturze, to może być złe AU?
4. Nie ze ja mam za dużo tych gifsetowych AU, ale opętany Stiles, któremu Derek przecież nie zrobi krzywdy też był seksowny. A właściwie unieruchomiony, przerażony Derek był. I BAMF!Stiles. No. I Derek. Wspomniałam o bezradnym Dereku? (ogarnij się, Krata, to już syndrom ziemniaka)