Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Come, little children?

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 4:29 pm

Ryuuto


Nie miał bladego pojęcia, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Od czego zacząć wyjaśnienia. Albo komu najpierw tłumaczyć całą tą hecę. Na całe szczęście, albo i nie szczęście w tym wypadku, Megu odezwał się za niego.
Ryuuto załamał ręce.
Walnął głową w oparcie kanapy.
- Seiko, zanim cokolwiek zrobisz, to jest Megu! - Powiedział stanowczo za szybko, widząc już minę swojej siostry. Nieco zdenerwowanej takim komentarzem.
Ale na całe szczęście słowa brata wybiły ją z rytmu berserka na obcasach. Spojrzała na Ryuuto jak na skończonego idiotę.
Brunet westchnął, wstał z kanapy i podszedł do siostry z nieco głupim uśmiechem.
- To jest naprawdę popaprana historia - zaczął, usiłując brzmieć na kogoś pewnego swoich słów. Ale jak miał to kuźwa powiedzieć.
Wziął głęboki oddech.
- Megu zjadł ciasteczko Shin Che i odmłodniał o osiemnaście lat. No i musiałem mu dać coś do ubrania więc stanęło na twoich ciuchach - powiedział, trochę za szybko jak na siebie. Ale grunt, że Seiko jako tako usłyszała.
Chociaż nadal nie wyglądała na przekonaną. Ryuuto też miał wrażenie, że to bardzo pogmatwany i zdecydowanie chory sen. Ale jakoś musiał sobie w tej sytuacji poradzić, a innego wyjścia nie widział.
Opuścił ręce wzdłuż ciała, nieco zrezygnowany, ale zaraz potem znów podparł nimi biodra. Coś trzeba było zrobić z młodym Megu i może Seiko powie mu, co.
- I... Seiko - mruknął, ale już dużo ciszej. Tak, by Megu siedzący nadal na kanapie, nie usłyszał. - On naprawdę ma znów piętnaście lat. Wie tyle ile wiedział wtedy więc lepiej nie mówić mu o większości rzeczy. Proszę?
Spojrzał na siostrę swoim najlepszym prosząco-błagającym spojrzeniem sierotki marysi jakie miał w zanadrzu. Ale Seiko chyba zrozumiała, zwłaszcza po scenie w jakiej ich zastała. W sumie, to musiało być całkiem przekonujące. Ryuuto nigdy nikomu nie pozwalał dotknąć swoich włosów, tylko Megu. Nawet przed Seiko miał pewne opory.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 4:45 pm

Seiko Tashikawa

Wierzyć się jej nie chciało. Spojrzała na brata jak na kompletnego idiotę, a im więcej swojej tragicznej historii przedstawiał, tym bardziej pobłażliwe stawało się jej spojrzenie.
Ale, cholera, wyglądał na mocno zdenerwowanego.
No i ten dzieciak... Cholera, chłopak był naprawdę łudząco podobny do Megu. Miał te same nienaturalnie jak na Japończyka niebieskawe oczy, ten sam artystyczny nieład na głowie i takie same tatuaże.
A odkąd Ryuuto został głową yakuzy mało który szczyl odważał się łamać jej kodeks. Właściwie jedynym takim idiotą był właśnie jej starszy brat.
Zerknęła na nastolatka kompletnie niepewna tego, co właściwie powinna myśleć.
Na pewno ktoś robił jej chory, świetnie zaplanowany dowcip. Za to, że pojechała z facetem na weekend.
Tylko czy udający Ryuuto byłby w stanie aż tak dobrze grać biedną sierotkę marysię?
Nie. Koniec. Oczywiście, że by był.

Megu Tashikawa

Wstał z kanapy i podszedł do siostry. Była wyższa o jakieś 3-4 centymetry. Skrzywił się lekko.
- Zawsze byłaś niższa - mruknąl tonem urażonego mężczyzny.
Dopiero po chwili wrócił do dziwienia się tym, jak mocno zmieniła się jego mała, niezdarna rozrabiaka. Która w tej chwili w niczym tej niezdarnej dziewczynki nie przypominała.
Wyglądała raczej jak jedna z tych kobiet, które pozowały do playboya. Chodząca seks-bomba.
No. Megu zawsze wiedział, że wyrośnie z niej piękna kobieta, nawet jeśli jej dokuczał.
- Ej. Serio. To ja. To totalny zonk, wiem... Ale tak jakoś już się porobiło? - Megu westchnął z zakłopotaniem.
Potarł dłonią tył głowy.
- Okej. Wiem, że zawsze chciałaś bawić się z nami w wojnę, a my ci nigdy nie pozwalaliśmy. I wiem, że raz się tak obraziłaś, że permamentnym markerem narysowałaś mi na czole wielkiego, tęczowego misia z krzywym nosem.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 4:59 pm

Ryuuto


I jak on miał siostrze to wszystko wytłumaczyć!? Byłaby w jego biurze to doświadczyłaby tej przeklętej magi! Wtedy przynajmniej nie byłoby tego całego bałaganu z wyjaśnianiem i przekonywaniem, że i owszem, Megu ma znów piętnaście lat.
- Seiko - niemalże jęknął. - No spójrz na niego!
Stanął tym razem za bratem i wskazał na niego dodatkowo ręką. Te same włosy, co u ich brata osiemnaście lat temu, to samo spojrzenie jeszcze nie doskonałego ale już mordercy. Może i był nadal wychowanym dzieciakiem, który kiedy musiał, potrafił stosować się do wszelkich zasad zamiast łamać je, ale to właśnie był Megu.
Piętnastoletni Megu który dopiero zaczyna zamieniać się w tego bezdusznego gnojka, którym był jeszcze kilka godzin temu. Matko, jakie to wszystko było porąbane i pogmatwane. Ryuuto westchnął głośno.
Kiedy Megu powiedział o tym incydencie z misiem na czole... No cóż, Ryuu nie mógł się powstrzymać i parsknął cichym śmiechem. O tak, dobrze pamiętał zemstę małej Seiko. Aż się łezka w oku kręci, kiedy się pomyśli że z malowania misiów na czole wyewoluowała w kopanie mężczyzn po jajach.
Albo mordowaniu ich. Też się zdarzało, chociaż Ryuu starał się unikać takich sytuacji jak diabeł wody święconej.
- Nie wiem jak on może cię jeszcze przekonać, ale uwierz mi na słowo - powiedział w końcu i w całej jego postawie nie było krzty kłamstwa. Oczywiście, że Ryuu był doskonałym łgarzem, ale wobec siostry i brata nigdy nie potrafił tej sztuki opanować do końca. Zawsze czymś się zdradził. Nie było więc mowy o wkręcaniu w jakiś durny dowcip. Nawet jeśli Seiko bardzo by tego chciała.
- Eh, tak swoją drogą, jaką pizzę w końcu zamówili? - Zapytał siostry, chcąc jakoś zmienić temat. Prawdopodobnie na wejściu do budynku spotkała panikujących początkujących członków mafii. Którzy pewnie chcieli zapytać ją z jakimi dodatkami Ryuuto-sama je pizzę.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 5:25 pm

Megu Tashikawa

- Nie śmiej się, szczylu - burknął zupełnie odruchowo.
No tak. Kiedy byli młodsi nie było jeszcze idiotów, debili, skurwysynów, chujów, i życzeń szybkiej śmierci. Był po prostu szczyl.
Który teraz notabene wybitnie nie pasował. Megu na chwilę się zawahał.
- Staruchu ty. To wcale nie było śmieszne. Nie chciało się zmyć przez trzy dni, wiesz, że nawet ojciec się ze mnie śmiał?!
Wydawać by się mogło, że nastolatek zaraz z oburzeniem nadmie policzki. Ale tylko wydawać. Ostatecznie, to jednak był Megu: od małego wychowywany na bezdusznego mordercę bez sumienia. Dzieciak, który pomimo młodego wieku już miał na sumieniu całkiem sporo istnień.
Nie miał się uroczo denerwować, tylko groźnie brzmieć. Ot co.

Seiko Tashikawa


Z powątpiewaniem i coraz większym wymalowanym na twarzy szokiem podeszła do nastolatka.
Tylko Megu mógł tak reagować na wypominanie jakiegoś durnego misia.
Pomijając to, że tylko Megu, ona, Ryuuto i kilku członków Rady mogło o tym misiu jeszcze pamiętać.
A jej najstarszy brat jakoś nie chodził w kółko i nie chwalił się wszystkim jak to go kiedyś załatwiła młodsza siostrzyczka.
- Megu? - powiedziała w końcu, kompletnie zbita z tropu.
Po chwili wahania wyciągnęła rękę w kierunku szatyna. Naprawdę był łudząco podobny. I ta buzia, i tatuaże, i ta blizna - była świeża, jakby zasklepiła się tydzień, może dwa tygodnie temu. Przecież właśnie kiedy brat miał piętnaście lat ojcu puściły nerwy - cóż, ukradł mu auto...
Była jeszcze jedna ewentualność. Seiko pewnym ruchem chwyciła szatyna za ramiona, lekko odwróciła a potem bez zastanowienia zaczęła łaskotać go w okolicach krzyża.
Nastolatek odskoczył jak oparzony - z trudem walczył z uśmiechem, usiłując jednocześnie robić wielce obrażoną minę. Dokładnie tak samo jak brat.
- Megu! - dziewczyna z wrażenia aż usiadła.
- Jedną salami. A drugą z owocami morza bodajże. Jakoś tak kombinują - odparła zupełnie automatycznie.
- Jak wy się w to wpakowaliście, wy idioci?!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 5:47 pm

Ryuuto


Szczylu?
No tak, kiedyś był szczylem. Ale teraz, w tej sytuacji to było co najmniej zabawne. Prawdopodobnie cała Rada zdębiałaby w szoku gdyby zamiast standardowych wyzwisk dorosły Megu wparował na zebranie i nazwał go po prostu "szczylem". Normalnie świat by się skończył.
Tak czy inaczej Ryuuto zaśmiał się na to określenie.
Potem Seiko zaczęła uważnie badać czy Megu to na pewno i w stu procentach ten sam Megu, tylko że trochę młodszy. Dobra. Dużo młodszy! A kiedy zaczęły się łaskotki, no cóż, Ryuuto po prostu był za wesoły by ukrywać uśmiech.
W sumie, zastanawiał się czy na dorosłego Megu też podziałają łaskotki. Powinien to sprawdzić, kiedy następnym razem wpakuje go do łóżka. Ale najpierw porządnie do niego przywiąże. Megu co prawda następnego ranka weźmie swój odwet, ale prawdopodobnie będzie naprawdę warto!
- Eh... - potarł tył głowy ręką. - Megu jak zwykle wparował do mojego biura i prawie przewrócił kolejną doniczkę. Wiesz, jak zawsze. Z tym, że Shin Che właśnie upiekła swoje ciasteczka, które niby spełniają życzenia.
No i zaczął opowiadać. O tym jak to Megu zjadł ciasteczko, zaczął swoją litanię o głupich życzeniach i o tym jak Shin Che naprawdę złowrogo się uśmiechnęła. A potem wyszła, od tak sobie i powiedziała, że zostawi ich samych. No a Megu... Megu był już w tedy z powrotem piętnastoletnim chłopakiem ale tym razem w zdecydowanie za dużych ubraniach. Na koniec Ryuu streścił jeszcze to co robili do czasu aż nie przyszła Seiko.
- No i to by było w sumie na tyle. Jeśli masz jakiś genialny pomysł, to jestem w stu procentach otwarty na sugestie - dodał, patrząc na siostrę.
Nikt ich jeszcze nigdy nie wrzucał w taką sytuację.
Spojrzał na Megu. Wydawał się być raczej kompletnie zagubiony. Zwłaszcza, że Ryuuto w sumie wcale nie wyjaśnił mu w jaki sposób odmłodniał. Ryuu uśmiechnął się do niego lekko i sprzedał mu na zaczepkę stójkę w bok.
- Nie rób takiej miny, jakoś się to wszystko odkręci - zaczął, a zaraz potem uśmiechnął się nieco złośliwie. - Wiesz, że jak będziesz miał 33 lata będziesz lubił poezję?
Nie, jakoś po prostu nie umiał się przed tym powstrzymać. Seiko spojrzała na niego z pobłażaniem i tylko wywróciła oczami.
No tak. Oby dorosły Megu nie pamiętał tego wszystkiego. Jego zemsta mogłaby być cokolwiek destruktywna.
Ryuuto machnął ręką.
- Zaraz im powiem, żeby się pospieszyli, robię się cokolwiek głodny - powiedział, po czym ruszył w stronę swojej kuchni. - Ma ktoś ochotę na herbatę? Megu, mamy jakieś napoje gazowane w lodówce, gdybyś chciał.
W połowie drogi zatrzymał się gwałtownie.
- Seiko! - Spojrzał na siostrę z jakimś dziwnym przerażeniem. - Nie. Jedz. Ciastek. BŁAGAM.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 6:03 pm

Megu Tashikawa

Nastolatek z niejakim zaciekawieniem wysłuchał tego, jak właściwie stało się to, co się stało. Zmarszczył nos.
- Niby dlaczego wparowałem do twojego biura, rozwaliłem kwiatka i jeszcze dorzuciłem, że cię zapierdolę? - wydawał się być szczerze zaskoczony. Raczej nie miał odruchów pod tytułem "zrównać brata z ziemią", "grozić bratu", czy "obrażać brata". Wręcz przeciwnie...
Cóż. Dorósł, to logiczne, że zaczął się wypowiadać kompletnie inaczej. A że zawsze był impulsywny - pewnie go poniosło.
Kiedy Ryuuto odparł, że to zbyt długa historia, Megu tylko wzruszył ramionami. Musiał mieć naprawdę gorszy dzień, i tyle.
Kiedy Ryuuto oświadczył, że "jakoś się to wszystko odkręci" rzucił mu nieco poirytowane spojrzenie. A kto do cholery powiedział, że on chce, żeby się odkręciło? Nie miał gwarancji, że jeśli wszystko wróci do normy, to jego obecne ja nie pójdzie w cholerę. Nikt mu nie mógł obiecać, że wróci do swojej rzeczywistości - ba, wręcz bardziej prawdopodobnym było, że jego obecne "ja" kompletnie rozpłynie się w powietrzu i będzie funkcjonowało tylko w pamięci jego starszej wersji. I nawet jeśli dalej będzie sobą, to przecież już nie tym samym. Skrzywił się lekko.
- Fu. Nie będę lubił. Jest totalnie nudna - no tak. Typowy piętnastolatek. Trochę slangu, wielkiego światowego buntu i niechęć do wszystkiego, co związane ze szkołą. Bo tylko z tym poezja mu się kojarzyła.
Rzucił rodzeństwu mocno urażone spojrzenie, odwrócił się na pięcie, wyburczał coś na temat tego żeby zawołać go na jedzenie i ostentacyjnie poszedł po sypialni.

Seiko

Posłała bratu nieco zdziwione spojrzenie.
- A jego co ugryzło? - spojrzała skonsternowana na zamknięte z trzaskiem drzwi od sypialni. - Nie pamiętam go aż tak dokładnie... Ale był, cholera wredna, aż taki obrażalski? - Cóż. Właściwie to mógł być. Nastolatek, hormony działają, pewnie zaraz mu przejdzie.
- Ja chcę herbatę. Jemu lepiej znajdź jakąś colę. Nigdy nie lubił gorących napojów do jedzenia.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 6:19 pm

Ryuuto


Patrzył jeszcze chwilę na zatrzaśnięte drzwi i westchnął bardzo głośno.
- Tak, zachowywał się dokładnie w ten sam sposób - potwierdził, po czym uśmiechnął się z rozbawieniem do Seiko. - Swój okres młodzieńczego buntu przechodził głównie trzaskając czyimiś drzwiami. Nie licząc drzwi ojca, oczywiście.
No cóż.
Ryuuto miał wtedy dwanaście lat, nic dziwnego że pamiętał takie rzeczy. Pamiętał też, kiedy pierwszy raz Megu wrócił w nocy do domu rozanielony jak nic innego i stwierdził, że owszem, znalazł sobie dziewczynę. Ale do niczego nie doszło. Generalnie sprzedał wtedy młodszemu bratu całą opowieść o tym jaka ona jest, dlaczego jest taka fajna...
A potem przestało być już tak miło, kiedy Megu trochę podrósł. Ryuuto swój okres młodzieńczy przechodził jakoś tak... Mniej burzliwie? Oczywiście miał swoje odchyły od normy. W sumie, mając osiemnaście lat zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawę to swojego Megu kocha ponad życie. I że chce z nim wejść w inną relację niż tą braterską. Tak mu się ta miłość ciągnęła aż do teraz.
Ryuuto westchnął z lekkim rozbawieniem.
- Piwa mu nie dam - odparł, zaczynając szukać czegoś po szafkach. Kiedy wreszcie znalazł butelkę pepsi włożył ją do lodówki. Będzie przynajmniej trochę chłodna. A gdyby Megu miał ochotę, były jeszcze kostki lodu w zamrażarce. Co prawda do drinków, ale już pal licho sześć.
- Miętową, owocową czy zwykłą? - Zapytał Seiko, nalewając wody do czajnika i stawiając go po chwili na kuchenkę elektryczną. Ciekawe, czy Megu umiałby ją obsługiwać. Pewnie nie.
Po chwili wyłonił się z kuchni i krzyknął w stronę sypialni.
- Jakby ci się nudziło w mojej szafce są jakieś książki!
Od strony pokoju dobiegło ich głośne burczenie i Ryuuto po prostu nie umiał się nie uśmiechać. Megu piętnastolatek był po prostu rozbrajający.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 6:41 pm

Megu Tashikawa

Ze złością usiadł na łóżku. No tak. No jasne. Przecież teraz był taki cholernie problematyczny, że najlepiej go wywalić. Co tam, po co przejmować się tym, że sam się o nic takiego nie prosił i to nie jego wina, że wszystko się wywróciło w taki chory sposób.
On o nic nikogo nie prosił. I naprawdę nie widziało mu się znikać na wieki tylko dlatego, że głupiemu bratu nie o to chodziło.
Kiedy zza drzwi usłyszał, że może wziąć sobie jakąś książkę wziął do ręki pierwszą lepszą rzecz - okazała się być komórką (bynajmniej tak powiedział Ryuuto. Ten płaski, leciutki prostokąt z ogromnym, płaskim ekranem - zaświecił się, kiedy Megu go dotknął! - w niczym mu komórki nie przypominał. Ojciec jedną miał. Była duża, ciężka, miała mały ekran, była zupełnie czarnobiała i jakby nią dobrze przyłożyć, to szło nawet kogoś zabić) i ze złością cisnął nią o drzwi.
Tak. Jasne. Poczyta sobie, żeby Ryuuto mógł w między czasie wymyślić jak powinien się go pozbyć.
Nastolatek wymamrotał coś poirytowany. Na pościeli dalej leżały jego broń, portfel, papierosy i zapalniczka. Nie przejmując się niczym ściągnął z wieszaka czarną, stanowczo zbyt dużą katanę, wrzucił do jej kieszeni wszystkie przedmioty i poszedł do łazienki.
Otworzył okno. Miał w dupie to, że nie powinien wychodzić. Świetnie da sobie radę sam.
Sprawnie wyskoczył na zewnątrz. Rozejrzał się szybko i - droga, której kompletnie nie znał - pobiegł przed siebie.

Po godzinie zdążył już trafić do centrum, kupić sobie normalne ubrania - chociaż cholernie dziwiło go to , że zgodnie z kanonami obecnej mody powinien chodzić w prawie kobiecych, wąskich, najlepiej kolorowych spodniach i równie barwnych t-shirtach. Ostatecznie udało mu się jednak wygrzebać kilka par zwykłych jeansów i w miarę stonowanych koszulek.
Dziwiło go tylko to jak krzywo patrzyła na niego kasjerka. Czyżby tatuaże yakuzy stały się teraz aż tak niepożądane? A może to ta ewidentnie zrobiona z premedytacją blizna tak ją odrzucała?
Chłopak uśmiechnął się nieco złośliwie i poszedł w kierunku pierwszego lepszego baru. W niejakim Mcdonaldzie czuł się co najmniej niepewnie, ale ostatecznie udało mu się sprawnie złożyć zamówienie. No patrzcie wy, tylko osiemnaście lat, a tyle zmian!
Ale.. cóż. Nie wszystko się zmieniło. Dalej, jeśli się człowiek postarał, mógł spokojnie kupić papierosy, usiąść z nimi na ławce i legalnie zapalić.

Seiko Tashikawa

- Zwykłą, czarną. No, skoro tak mówisz... Właściwie to pamiętam że raz jak nie trzasnął, to w końcu te drzwi wyleciały z zawiasów...
Uśmiechnęła się z rozbawieniem. Dopiero potem westchnęła nieco zmartwiona.
- I co my z nim zrobimy? Mamy go non stop ukrywać? Usiłować zmusić Shin Che żeby to wszystko odkręciła? Nie mam pojęcia...
Po kilkunastu minutach wreszcie została przyniesiona pizza.
- Dobra, idę po niego - Seiko poszła do sypialni, zapukała cicho i weszła. - Megu, jedze.. O. - nie było go. Zaryzykowała zapukanie do lazienki.
Kiedy po dłuższej chwili nikt jej nie odpowiedział, nacisnęła klamkę.
Momentalnie zrzedła jej mina.
- RYUUTO! - niemalże sprintem wleciała do kuchni. - Zwiał. Rozumiesz? Otworzył okno i spierdolił!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 7:07 pm

Ryuuto


- Nie wiem, naprawdę nie wiem - westchnął cicho. - Ale jakoś trzeba go wrócić do normalności. Bo niby jak mamy funkcjonować z piętnastoletnim Megu? Jest naszym najlepszym człowiekiem w terenie. I tak nie chcę wiedzieć co się dzieje teraz z jego żółtodziobami. Będzie trzeba kogoś do nich odesłać...
No tak. O tym Ryuuto wcześniej nie pomyślał. Jeśli Megu do jutra będzie miał nadal te swoje piętnaście lat to naprawdę będzie trzeba kogoś przysłać do nowych członków Yakuzy. Sami przetrwają ten jeden dzień, oczywiście, ale co dalej?
Ryuuto szybko zrobił w głowie krótki rekonesans kto by się do nich najlepiej nadawał. W sumie, Iwan mógłby się nimi przez jakiś tydzień pozajmować. Potrafił ludzi trzymać stalową ręką. Ale cholera, zajmował się ostatnio Sashą. Sashy zdecydowanie nie należało mieszać w szkolenie żółtodziobów.
Ryuu wydał z siebie dźwięk bardzo niezadowolonej osoby, postawionej w trudnej sytuacji.
Ale jeśli brunet myślał, że to jest sytuacja ciężka, to grubo się przeliczył, bo krytycznie zaczęło być już w chwilę później.
Ryuuto momentalnie poderwał się na równe nogi.
- Jak to spierdolił?! - Wykrzyknął z szokiem. - Jasna cholera, kurwa jego pieprzona mać! Jak go dorwę skutecznie wybiję mu z głowy ucieczki! Skuteczniej niż ojciec...
Niech go szlag! Mógł przewidzieć, że nastoletni Megu im spierdzieli. Ale cholera, musieli go jak najszybciej znaleźć. Ryuu zostawił pizzę, spiął szybko włosy w ciasny kuc i porwał swoją broń z szafki. Trzy pistolety, jeden nóż i kastety. Powinno starczyć jak na szukanie brata.
- Seiko, bierz swoich ochroniarzy i sprawdźcie najbliższe okolice. Ja skocze do centrum, może udało mu się tam dostać. Jeśli tak na pewno niedługo wpakuje się w jakieś kłopoty - polecił, zamieniając się na powrót w szefa Yakuzy o stalowych nerwach. Z tym tylko wyjątkiem, że teraz nie miał kompletnie żadnych zahamowań. Nawet jeśli ktoś z Rady chciałby się do Megu dorwać Ryuuto bez chwili wahania zabiłby go. Choćby gołymi rękoma.
- Zadzwoń do mnie jeśli go znajdziesz! - Wykrzyknął, wybiegając ze swojego biura w zastraszającym tempie.
Nie kłopotał się tłumaczeniem komukolwiek gdzie idzie. Wskoczył na swój najszybszy motor i tyle go widzieli w siedzibie Yakuzy. Jak na złamanie karku pognał do centrum. Cholerny, pieprzony nastolatek! Uciekać mu się zachciało, noż kurwa mać.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 10:24 pm

Megu Tashikawa

Spokojnie wypalił dwa papierosy. Więcej na chwilę obecną nie próbował: szczerze mówiąc nie był w stanie wypalić więcej niż trzy pod rząd. Zaczynało kręcić mu się w głowie.
Sądził, że to pewnie dlatego, że dopiero zaczynał. Za parę lat pewnie będzie palił dużo więcej. A właściwie sugerując się tym co znalazł dzisiaj w kieszeni swoich przyszłych spodni, to na pewno palił w zupełnie innych proporcjach.
Potrząsnął głową. Gówno go obchodzi co będzie palił za osiemnaście lat. Wcisnął paczkę do kieszeni. Ubrał leżącą obok czarną kurtkę ze sztywnego materiału, którego nazwać nie potrafił, ale kosztował go krocie - swoją drogą, miał cholernie dużo pieniędzy w portfelu. Wydał już ładnych parę tysięcy jenów, a dalej wszystko szeleściło.
Wstał, otrzepał spodnie i poszedł przed siebie.
Cholera. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Nie miał telefonu - a nawet gdyby miał, pewnie nie miałby bladego pojęcia jak go użyć. A nawet jeśliby umiał, nie znał numeru do Ryuuto ani do Seiko. W dodatku kiedy biegł do centrum zupełnie nie patrzył gdzie się właściwie kieruje - nie miał pojęcia jak miałby wrócić do mieszkania brata.
Nagle się skrzywił. I dobrze, że nie wiedział jak. Po co miałby niby wracać? Przecież i tak Ryuuto go tam chciał.
Nie jego sensu stricte; chciał człowieka, którym Megu jeszcze nie był, a którym mam dopiero zostać za osiemnaście lat. Po cholerę miał wracać?
Ze złością kopnął leżący przed nim kamyk.
Ale, ale. Skoro ani nie zamierzał, ani nie miał jak wracać, musiał sobie załatwić miejsce do spania. Powątpiewał w to, że ktoś spokojnie wynajmie mu pokój na dowód osoby o może i tych samych danych osobowych, ale totalnie innej dacie urodzenia. Westchnął ciężko. No cóż. Trzeba będzie się pogimnastykować.
Nagle ktoś położył mu rękę na ramieniu. Szatyn odwrócił się gwałtownie - jakiś chłopak, starszy o cztery, może pięć lat, pytał o papierosy.
- Nie mam - burknął Megu. No bez przesady. Dopiero je kupił.
Cóż. Okazało się, że chłopak i dwóch jego kolegów wcześniej Megu widziało i bardzo nie spodobało im się to, że jakiś szczyl probuje ich wkręcić.
I tym oto sposobem, na środku parku centralnego, piętnastoletni Megu wszczął swoją pierwszą bójkę w obecnym czasie.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 10:52 pm

Ryuuto

Znalezienie jego młodszego obecnie brata było dużo łatwiejsze niż się spodziewał. Wystarczyło kierować się za policyjnym radiowozem. Ryuuto prawdopodobnie zignorowałby to, że obok niego przejeżdża właśnie stróż prawa, ale tym razem coś go tknęło. I jego intuicja nie zawiodła go ani trochę.
- Na środku parku - jęknął boleśnie, już wiedząc jak będzie musiał się z tego wszystkiego tłumaczyć. Megu bił się właśnie z kilkoma starszymi zapewne napastnikami.
Dobre było przynajmniej to, że wziął swój lewy dowód. Być może uda mu się z tego wszystkiego ładnie wyłgać na posterunku. W sumie, kiedyś już Megu z komisariatu wyciągał, ale za przekroczenie szybkości. I jego starszy wtedy brat był bardzo, ale to bardzo niezadowolony.
Ryuuto pojechał na motorze obok parku. Megu, widząc policje podobnie jak reszta bijących się dzieciaków zaczął uciekać. Ryuu parsknął, zaklął porządnie, a potem jak na członka mafii przystało, przejechał przez centrum parku na motorze.
Ma kask i lewą rejestrację nikt go nie dorwie, a co mu tam.
Był wściekły na brata za całą tą ucieczkę i w dodatku zamierzał go złapać jak najszybciej.
Radiowóz ruszył za nimi. Ale Megu, chwalcie pana, wreszcie pomyślał!, skręcił w uliczkę pełną straganów i stosunkowo ciasną. Ryuuto zaparkował z piskiem opon ulicę dalej, po czym mając nadzieję na złapanie brata przy wylocie obu uliczek, puścił się pędem do przodu.
Oczywiście, w ręce trzymając załadowaną i gotową do strzału broń. Klął w myślach, pokonując kolejne metry, aż w końcu wpadł na mały, otoczony blokami placyk. Na środku którego, Megu ponownie bił się z jakimiś gówniarzami.
- Hej! - Ryuuto zabrzmiał jak na mordercę przystało. - Megu! Nigdy więcej mi nie uciekaj!
A potem strzelił do pierwszego z napastników brata.
Miał ochotę co prawda go zabić, ale przestrzelony bark też bolał jak cholera. Ryuu wiedział z autopsji. Kolejnym dwóm, obecnie sparaliżowanym ze strachu szczylom pogruchotał pociskami kolana.
Megu wyglądał na zaskoczonego i Ryuuto wykorzystał okazję.
Złapał szatyna w pasie i przerzucił go sobie przez ramię.
- Nigdy więcej mi nie uciekaj - powtórzył jeszcze raz, ale tym razem z większym naciskiem. - W tym mieście jest zbyt wiele osób, które chcą cię zabić, żebyś mógł sobie latać od tak!
Brzmiał na naprawdę wkurzonego. I cholera, właśnie tak było! On, ostoja spokoju, trząsł się z nieokreślonych nerwów. Był zły na siebie, na Megu i na Shin Che. W dodatku miał naprawdę wielką ochotę po prostu komuś przyłożyć.
I uderzać w byle jakiego człowieka tak długo, jak długo ten będzie oddychał.
Ryuuto westchnął ciężko, a potem ruszył w stronę swojego motoru.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 11:07 pm

Megu Tashikawa

Tak po prawdzie to kiedy zauważył radiowóz, nie zaczął uciekać tylko i wyłącznie przed policją. Oczywiście, nie chciał mieć kłopotów, ale... Po prostu obok stróżów prawa śmignął motor, którego kierowca nie tylko nazwał go imieniem, ale jeszcze kazał uciekać.
Ryuuto.
Szatyn pędem puścił się przed siebie. Co to, to nie. Policja przynajmniej zamknęłaby go chwilowo w areszcie, albo w jakiejś izbie dziecka. A Ryuuto? Jeśli na dorosłe lata przejął metody ojca, nastolatek wolał nie widzieć go wściekłego.
Kiedy tylko dostrzegł wąską, zatłoczoną uliczkę, natychmiast w nią skręcił. Zerknął przez ramię.
Cholera jasna, ci debile z parku też za nim biegli.
Nie wystarczyło, że jednemu złamał nos, drugiemu chyba wykręcił nadgarstek i jeszcze całą trójkę postraszył bronią?
Cholera, jego też już bolał brzuch. Sądził, że pewnie będzie miał na nim kilka siniaków. A jeśli Ryuuto go złapie, to wolał nie wiedzieć ile tych siniaków przybędzie...
Nagle ktoś szarpnął go za ramię. Megu rąbnął jak długi. Kiedy poczuł z jakim impetem przesunął policzkiem po podłożu już wiedział, że pewnie zdarł sobie skórę tak, że otarcie będzie go wkurzać co najmniej przez parę dni.
Odwrócił się błyskawicznie, kopnął jednego chłopaka, zerwał się na równe nogi... I w tym momencie brat załatwił sprawę za niego. Megu odwrócił się i już, już miał zacząć uciekać, kiedy został bezczelnie przerzucony przez ramię. Zaczął uderzać plecy Ryuuto pięściami.
- Puść mnie. Postaw mnie! Natychmiast! Ja nigdzie z tobą nie idę! - kiedy krzyki nic nie pomagały, zaczał też machać nogami. - I tak nikt nie wie kim jestem! Przecież powinienem być starszy! Postaw mnie do cholery, ja nie chcę z tobą nigdzie wracać!
Kiedy podeszli do motoru Megu zaczął się szarpać tak mocno, że brunet po prostu musiał go postawić. Nastolatek posłał mu wściekłe, obrażone spojrzenie. Widać jednak było, że ma ochotę spieprzać gdzie pieprz rośnie nie tylko z powodu focha, ale też tej odrobiny lęku wynikającej ze świadomości zbliżającej się kary.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyPon Lip 23, 2012 11:46 pm

Ryuuto


Zmarszczył brwi, niezadowolony z tego, jak brat mu się wyrywa. Chociaż czego innego miałby się spodziewać? To w końcu Megu. Grunt że jego uderzenia tak naprawdę nie były jakoś specjalnie bolesne. Odczuwalne, oczywiście, ale to nie było coś, co mogłoby Ryuuto zatrzymać. Z pewnością nie wściekłego Ryuu, w którego żyłach wciąż krążyła adrenalina.
Puścił brata dopiero w połowie uliczki, na której zaparkował motor.
I niemal od razu chwycił go stanowczo za kark. Nie zamierzał gonić za szatynem przez pół pieprzonego Tokio!
- Uspokój się natychmiast - warknął stalowym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. - Policja siedzi nam na karku więc sięgnij po te resztki rozumu, które posiadasz i po prostu przestań.
Megu spojrzał na niego spode łba i Ryuuto westchnął ciężko, widząc to wściekłe spojrzenie, na którego dnie krył się strach o własną skórę. Brunet chwilę stał w miejscu, opanowując swoją wściekłość na brata, po czym trzepnął go porządnie przez łeb.
- Nigdy więcej tak nie rób i zapomnimy o sprawie - stwierdził, uśmiechając się z lekką ulgą. Nie zamierzał robić Megu krzywdy za to, że mu tak spieprzył. Chociaż niebiosa mu świadkiem, miał ochotę dać mu za to nauczkę. Ale ostatecznie Megu z tych wszystkich kar i tak niewiele wyniósł.
- Chodź, musimy się pospieszyć - ponaglił chłopaka i podał mu drugi kask.
Sam założył swój i wsiadł na motor. Poczekał aż brat wgramoli się do tyłu po czym odpalił silnik. Im szybciej znikną z tego miejsca tym lepiej.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 12:03 am

Megu Tashikawa

Właściwie gdyby nie ten ostry, nieznoszący sprzeciwu ton, to pewnie Megu już dawno zacząłby uciekać. Wyuczone odruchy okazały się jednak silniejsze: ktoś ważniejszy, bardziej niebezpieczny i wściekły wydawał mu polecenia i nastolatek nie był w stanie ich nie wykonać.
Zupełnie automatycznie zmusił się do pozostania w miejscu. Nie uchylił się nawet o centymetr także wtedy, kiedy brat bezpardonowo strzelił go w tył głowy - zacisnął tylko oczy, szykując się na powtórkę. Kiedy nie nadeszła, długo się nie zastanawiał: rzucił brunetowi kompletnie nieufne spojrzenie, ale zgodnie z poleceniem wsiadł na motor.
Cóż. Nie oberwał teraz, to oberwie kiedy wrócą. Kiedy sytuacja już nie będzie taka napięta, a wokół nie będzie świadków.
Nie było mowy, żeby uszło mu na sucho. Po prostu nie było mowy. Nigdy nie uchodziło: i właśnie dlatego nastolatek wciąż szanował pewne normy i słuchał pewnych ludzi.
I właśnie dlatego że nikt nigdy mu nie przepuszczał wyrobił w sobie tak silne poczucie obowiązku dzięki któremu w wieku trzydziestu trzech lat dalej nie potrafił zabić swojego brata, ale tego piętnastoletni Megu jeszcze wiedzieć nie mógł.
Kiedy - po ominięciu kilku głównych ulic i przejechaniu kilkunastu kompletnie zapomnianych alejek - Ryuuto wreszcie zaparkował motor, nastolatek zszedł z niego aż za szybko. Nie, że wystraszył się tempa: zdarzało mu się przecież jeździć z ojcem, może i nieco wolniej, ale w dużo gorszych warunkach. Raczej nie wiedział co powinien zrobić. Zwiać już nie miał szans, a jeśli Ryuuto wyuczył się metod ojca, to Megu naprawdę nie chciał znać swojej kary.
Kiedy brunet spokojnie zdjął kask i westchnął nieco cierpiętniczo, nastolatek nawet nie drgnął. Dalej wbijał wzrok w ścianę. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo: szatyn niepewnie podniósł głowę. Rzucił bratu dalej niesamowicie wściekłe, ale jednak już nieco bardziej niepewne spojrzenie. No.. Dalej. Przecież wiedział, że bez solidnej kary się nie obejdzie.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 12:23 am

Ryuuto


Jechał zdecydowanie za szybko jak na swoje standardy. Ale w Tokio po przekroczeniu pewnych granic prędkości policja nawet nie próbowała cię gonić. Za to właśnie tak kochał to miasto. Kochał także odcinać dofinansowania na niektóre instytucje, które próbowały Yakuzie wejść w drogę.
Miał ogromną władzę w całej Japonii. A mimo to uciekał właśnie przed policją. Eh, szkoda gadać. Ale przynajmniej część adrenaliny z niego uszła. I kiedy parkował motor, w już zdecydowanie bezpiecznej strefie, mógł jedynie westchnąć głośno. I cierpiętniczo. Co on mógł z Megu zrobić?
Spojrzał na swojego brata, najwyraźniej nadal czekającego na karę i ponownie załamał ręce. Zszedł z motoru, zgrabnym wyuczonym ruchem i chwycił brata za policzek.
- Nic poważnego ci nie zrobili? - Zapytał, oglądając zranienie na policzku. Zaraz potem chwycił brata za rękę, tak na zaś żeby znów przypadkiem nie zachciało mu się uciekać, i pociągnął w stronę motoru. Miał w schowku apteczkę, a woda utleniona na pewno się przyda.
- Swoją drogą Megu, dlaczego uciekłeś i tak bardzo nie chcesz wracać? - Zapytał, spoglądając na niego uważnie. Szczerze powiedziawszy nie rozumiał jego motywów. Ostatecznie tylko go połaskotali z siostrą. Takie drażnienie się, to jeszcze nie jest powód dla takiego zachowania. To trochę Ryuuto martwiło.
- Jeśli chciałeś po prostu kupić nowe ubrania, mogłeś po prostu powiedzieć. Dostałbyś przynajmniej jakąś ochronę - kontynuował, jednocześnie wyjmując z apteczki gazę, opatrunek i wodę utlenioną.
- Odchyl głowę do tyłu, mniej się pomoczysz - polecił spokojnie, po czym zaczął przemywać bratu brudny policzek. Nadal trzymał go w takiej pozycji, z której ciężko byłoby uciec. Dorosły Megu w życiu nie postawiłby się w takiej sytuacji.
- A, i jeśli chodzi o karę za tą całą hecę - mruknął, jakby dopiero teraz sobie przypomniał. - Pizza nam obu wystygła, a odgrzewana wcale nie jest taka dobra. Więc jak już się czegoś nawpierdzielałeś, to masz szczęście.
Ryuuto uśmiechnął się go niego nieco zaczepnie.
- Nie masz się czym stresować. Nie mam metod ojca. Gdybyś był kimkolwiek innym, prawdopodobnie skończyłbyś jak tamta trójka. Tatuowanie ludzi jest znacznie mniej efektywne niż strzelanie w stawy. Ale, masz po prostu szczęście w życiu. Zrobili ci coś jeszcze? - Spojrzał na brata wyczekująco, kiedy już skończył zakładać mu opatrunek na policzek.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 5:33 pm

Megu Tashikawa

Skrzywił się lekko, kiedy brunet stanowczym ruchem zmusił go do pozostania w miejscu, odchylił jego głowę i zaczął oczyszczać zranienie na policzku.
- Jestem cały - burknął, ewidentnie dalej mocno zdenerwowany.
Mimo tego, że ewidentnie wciąż targały nim raczej skrajne emocje, nawet nie próbował ich jakoś bardzo żywiołowo wyrazić - ze złością zaciskał pięści, ale posłusznie stał w miejscu. Nie próbował ani krzyczeć, ani się wyrywać, ani uciekać, ani tym bardziej brata atakować.
Naprawdę, był zupełnie inny niż wtedy kiedy wreszcie wydoroślał.
- Nie twój interes - odparł ostrym tonem, zapytany o powód ucieczki.
Odwrócił głowę i odtrącił dłoń bruneta, po raz kolejny przemywającą i tak już przecież czyste otarcie. Nie dbając o to, że w zetknięciu z niezbyt czystą skórą dłoni skaleczenie zapiecze, przetarł policzek.
- Zasadniczo i tak nie będzie cię to obchodzić - dodał po chwili, pod wpływem spojrzenia starszego mężczyzny.
Bo co go to mogło interesować? Ryuuto nie chodziło o niego. Interesował się tylko tym, żeby odzyskać kogoś, kim obecny Megu jeszcze nie był. I wcale nie chciał być.
Rzucił bratu kompletnie niepewne, zaskoczone spojrzenie. Miało mu ujść na sucho? Ucieczka, bójka, ściągnięcie na nich policji i jeszcze szarpanina? Z jakiej niby racji?
Oczywiście, nie zamierzał się z tego powodu skarżyć. Po prostu to było tak dziwne, że automatycznie wzbudzało w nim nieufność.
Brat znów rzucił mu oceniające spojrzenie.
- Mówiłem ci, że wszystko w porządku! - na Boga, miał biec z płaczem, że uderzyli go w brzuszek i teraz ma kuku?! Kurwa, miał piętnaście lat, trzy siniaki wte czy wewte nie robiły mu różnicy!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 6:26 pm

Ryuuto


Martwił się mocno o to, co powinien zrobić z Megu, kiedy jeszcze oboje byli w jego biurze. Zastanawiał się jak to paskudne zaklęcie mogło dojść do skutku, jak je odwołać i czy w ogóle się da. Oczywiście, kiedy pracował nad dokumentami zawiadomił kilka bardzo skutecznych osób o tym, że chce wiedzieć gdzie jest jego Shin Che. Ale oczywiście jeśli chinka chciała się ukryć, robiła to nad wyraz dobrze. Ryuu myślał nawet by zadzwonić do Sashy w tej sprawie, ale na razie wolał czekać.
Tymczasem Megu po prostu mu uciekł. I nie chciał nawet powiedzieć dlaczego. Ryuuto westchnął z nutką irytacji i odsunął się od pyskującego brata.
- Skąd ten pomysł? - Zapytał, jednocześnie próbując sobie przypomnieć co na litość boską poskutkuje na młodego, wzburzonego szatyna. Co działało te osiemnaście lat temu? Jak Ryuu tak teraz o tym myślał, to właściwie, Megu zawsze radził sobie sam. Rozrubami, ucieczkami, narażaniem się na różne niebezpieczeństwa. Dotarcie do jego wrażliwszej strony było niemal niemożliwe. Megu otwierał się rzadko, a kiedy to robił, to przed zaufanymi osobami. Jak Ryuu, tylko że w wieku dwunastu lat.
- Megu, jestem twoim bratem nie zamierzam ci robić krzywdy głąbie - mruknął, widząc nieufne spojrzenie chłopaka. - To po pierwsze, a po drugie, zaryzykuj. Powiedz mi o co chodzi, wtedy być może będę w stanie coś na to poradzić.
Spojrzał na piętnastolatka z wyczekiwaniem. Ostatecznie mieli dużo czasu.
- I nie bocz się tak, jeśli obili cię za mocno możesz mieć problemy z wnętrzności... - widząc minę Megu po prostu się zamknął. - Dobra, dobra! Poddaję się, nie będę się o ciebie tak troszczył. Ale pod warunkiem, że nie będziesz pakował się w kłopoty, zgoda?
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 7:44 pm

Megu Tashikawa

- To nie pomysł, tylko wiedza. Nic cię to obchodzić nie będzie, i już - odparł stanowczo. A kiedy brat zaproponował pomoc w ewentualnym problemie, spojrzał na niego jak na człowieka umysłowo chorego.
- A kiedy ja cię właściwie prosiłem o pomoc? To działa w drugą stronę - burknął.
No tak. Piętnastoletni Megu przywykł do tego, że to on rozwiązywał problemy brata, a nie na odwrót. Ciężko było mu się przestawić, nawet jeśli teoretycznie wiedział, że skoro Ryuuto jest w tej chwili osiemnaście lat starszy, to ma dużo większe pole do manewru.
Cóż. Niezależnie od wieku, z Megu była cholerna Zosia-Samosia.
Szatyn westchnął ze zniecierpliwieniem, kiedy brat znów spróbował poruszyć temat jego zdrowia.
- No dajże mi wreszcie święty spokój, jestem cały, nikt mnie nie postrzelił, nikt mi niczego nie złamał! W ogóle, weź się odczep, to prędzej ja jednemu połamałem nos, drugiemu nadgarstek i chyba załatwiłem bark, nie rób ze mnie sieroty - tyradę zakończył lekkim tupnięciem.
Ocho. Dziecko się zdenerwowało. Megu, nie czekając na pozwolenie, ruszył w kierunku najbliższych drzwi. Jak widać, skoro już zaakceptował myśl, że nie będzie wpierniczu, znów poczuł się swobodnie. Kompletnie nie wychowawcze, można by rzec.
Okazało się, że znalazł sobie chyba niekoniecznie to wyjście, które trzeba było sobie znaleźć - nie prowadziło do apartamentu brata, tylko na korytarz.
Ale Megu guzik to obchodziło. Małe, uparte, wredne i obrażalskie. Ot co.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 7:54 pm

Ryuuto

Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, patrząc na oddalające się plecy młodszego brata. Istne utrapienie z takim marudą. I w dodatku jakim upartym! Ryuuto doskonale pamiętał Megu z tych czasów, ale jako dwunastolatek nie odczuwał tak bardzo jego dorastania. Przynajmniej nie tak, jak w ten sposób. I weź tu teraz bądź dorosłym!
Brunet odłożył kask i apteczkę na swoje miejsce, po czym wystukał krótkiego sms`a do Seiko. Niech już nie szuka i wraca do biura bo Megu się znalazł i wcale nie jest z tego powodu zadowolony.
Zaraz potem szef Yakuzy udał się szybkim krokiem za swoim bratem. Lepiej byłoby gdyby nikomu się nie przedstawiał, a zapewne ochrona budynku nie będzie chciała wpuścić do środka takiego smarkacza. Chwała niebiosom, Ryuuto dotarł do brata zanim ten zdążył wpakować się w jakiekolwiek kłopoty.
- Nie obrażaj się na mnie - ni to poprosił, ni to stwierdził. Ale zaraz potem pociągnął chłopaka za rękę i wszedł razem z nim na drugą klatkę schodową.
Tym razem dużo mniejszą, ale prowadzącą bezpośrednio do jego kuchni. Kto powiedział, że jak Yakuza to nie ma żadnych ukrytych przejść ani tajemniczych pokoi? Ryuuto miał siedem dróg ucieczki z budynku, o których wiedziało naprawdę mało osób. No i jedną własną, prywatną, przez okno w łazience. Megu nie jako pierwszy tę drogę wykorzystał.
- Po za tym, nie odpuszczę, dopóki nie odpowiesz na moje pytanie. Dlaczego uciekłeś? - Zapytał ponownie, kiedy byli w połowie schodów.
Ryuuto zmarszczył brwi i spojrzał na swojego brata już bardziej surowo. Nie będzie się z szatynem patyczkował, nawet jeśli to Megu.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 8:12 pm

Megu Tashikawa

- Nie jestem obrażony - ton, którym wypowiedział te słowa i to jego z uporem maniaka wbijane w ziemię spojrzenie dokładnie przeczyło całemu zdaniu.
Ale chyba i tak lepszy był obrażony nastoletni Megu, którego oburzenie wyrażało się pyskowaniem i wyrywaniem ręki z uścisku Ryuuto, niż Megu trzydziestotrzyletni, który swoją złość prezentował rujnując bratu biuro i zdrowie. Tak. Chyba dużo łatwiej było posłuchać marudzenia niż znowu mieć lufę przy czole.
Zerknął na brata - wyciągał z kieszeni coś, co chyba było telefonem (kompletnie dziwnym: płaskim, bez żadnych przycisków, a jednak reagującym na to, że Ryuuto go dotknął!). Jak się okazało, dostał sms'a od Seiko. Była na drugim końcu miasta, wróci najwcześniej za pół godziny, jeśli się bardzo streści.
Kiedy weszli do kuchni, Megu gwałtownie zabrał rękę z dłoni Ryuuto, odsunął się i rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- A co cię to właściwie do cholery obchodzi?! - szatyn ze złością zacisnął pięści.
W błękitnych oczach - oprócz narastającej furii - odbijała się też jakaś uraza. Takie jakby... poczucie bycia poniekąd skrzywdzonym?
Oczywiście, w porównaniu do tego jak bardzo zdradzony miał się poczuć za pięć lat( i tę urazę utrzymywać do trzydziestego trzeciego roku życia) to był mały pikuś... Ale zawsze jakiś był.
- I tak ci totalnie obojętne co się ze mną dzieje, bo masz mnie gdzieś! Bo przecież to nie o mnie chodzi, tylko o niego! O człowieka, którym nawet jeszcze nie jestem!
Kiedy zorientował się jak bardzo nieskładna, ale przede wszystkim szczera była jego wypowiedź, natychmiast zamknął usta. Uderzył pięścią w stół i postanowił wyewakuować się do innego pomieszczenia.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 8:28 pm

Ryuuto

W duchu wywrócił oczami. Oczywiście, że Megu wcale nie był obrażony, a skąd! Tak tylko udawał, żeby się potem ponabijać. Mimo tego różnica między Megu nastoletnim, a Megu dorosłym była ogromna. Ryuuto doskonale wiedział jak radzić sobie ze swoją blond furią na dwóch nogach, ale z piętnastoletnim chłopakiem... To już była zupełnie inna sytuacja, do której brunet musiał się dopiero przystosować.
Ale kiedy weszli już do kuchni i kiedy zobaczył spojrzenie szatyna, już kompletnie nie wiedział o co chodzi. Co on niby znowu źle zrobił!? Czy nawet młodszy Megu musi patrzeć na niego z takim wyrzutem? Ryuuto miał ochotę walić głową w ścianę z całej tej swojej bezradności. Tłumaczył Megu tysiące razy, że to wcale nie była jego decyzja, o zostaniu głową Yakuzy. Że błagał potem ojca i próbował przekonywać go do zmiany zdania. Ale Megu i tak miał już to gdzieś.
I hodował swoją nienawiść przez trzynaście lat.
Ryuuto nie pozwolił Megu na ewakuację z kuchni. Złapał go za rękę i usadził na krześle.
- Wcale nie mam cię gdzieś! - Powiedział wyjątkowo dobitnie, stając tuż przy chłopaku i tym samym zagradzając mu drogę ucieczki.
Musiał poważnie zastanowić się nad słowami szatyna. Że niby zależało mu na dorosłym Megu...? No fakt, chciał, żeby jego trzydziestotrzyletni brat wrócił, ale przecież to nie oznaczało, że nie obchodzi go ta młodsza wersja.
Potarł nasadę nosa.
- Megu, to nie tak, że myślę tylko o twojej starszej wersji - zaczął, usilnie próbując znaleźć odpowiednie słowa. - Cofnąłeś się o osiemnaście lat zupełnie niespodziewanie i kompletnie nie wiem co powinienem w tej sytuacji zrobić. Dużo rzeczy posypie się, jeśli twoja starsza wersja nie wróci. A ty jesteś teraz zdecydowanie za młody i zbyt niedoświadczony, żeby próbować zastąpić trzydziestotrzyletniego zabijakę.
O rany, rany. Jak on miał to wszystko tłumaczyć? Eh... W dodatku myślenie na głodniaka nie było nigdy dobrym wyjściem.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 8:45 pm

Megu Tashikawa

Nienawidził takich sytuacji - kiedy puszczały mu nerwy, nie wiedział co ze sobą zrobić, a ktoś przyciskał go do muru i odcinał wszelkie drogi ucieczki. Robił wtedy naprawdę dziwne rzeczy. A jeszcze dziwniejsze mówił.
Gdyby wiedział, że za osiemnaście lat, będąc w tej samej sytuacji potrafiłby się ironicznie uśmiechnąć i napluć oprawcy w twarz, albo kompletnie odwrócić kota ogonem, pewnie na chwilę zechciałby się postarzyć.
Ale nie, oczywiście, cholerna magia działała tylko wtedy, kiedy nikt jej o to nie prosił.
Szatyn nie wytrzymał.
- Jasne. Przejmujesz się jak cholera! Dużo się posypie, jesteś za młody, nie zastąpisz! Bo ja wcale kuźwa nie chcę być żadnym zastępstwem! Wszystko kręci się wokół osoby której nie znam, którą nie jestem i którą wcale nie chcę być. Ale czy ktoś mnie chociaż zapyta o zdanie?! Nie, po co, lepiej z góry założyć, że mam wszystko gdzieś! Nie myśleć o tym, że kiedy wszystko wróci "do normy" to moje obecne ja pewnie rozpłynie się w powietrzu, jak jakaś jebana bańka mydlana. Co tam, po jaką kurwę pytać, lepiej od razu zrobić ze mnie cholerne wspomnienie funkcjonujące w czyjejś głowie! - wyrzucił z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Wziął głęboki oddech. Poniekąd zażenowany nagłym wybuchem bez zastanowienia machnął ręką i strącił ze stołu szklanki, które wcześniej przygotował Ryuuto - miały być na herbatę do pizzy, ale, cóż.. Po kuchni rozszedł się trzask pękającego szkła i bogu ducha winne naczynia przestały się nadawać do czegokolwiek.
Cóż. To jedno się nie zmieniło. Kiedy Megu przestawał być panem sytuacji, niszczył coś. Jak widać z pewnymi nawykami człowiek się chyba rodził.
Zirytowany szatyn spróbował ominąć brata.
- Daj mi wreszcie spokój - warknął, jednak dużo spokojniej niż jeszcze kilka chwil temu. Chyba przychodziła następna faza wściekłości Megu: był już źle zinterpretowany powód, chwila obrażenia, gwałtowny wybuch, więc teraz chyba przyszedł czas na opadnięcie emocji i swego rodzaju rezygnację.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 8:57 pm

Ryuuto Teshikawa


Spoglądał na brata z zamyśloną miną.
Podobne wybuchy złości i nienawiści już dawno przestały na nim robić jakiekolwiek wrażenie. Nawet jeśli tym razem to był młodszy o osiemnaście lat Megu. Ryuuto nadal miał swoje stalowe nerwy i nadal miał umysł przyzwyczajony do pracy jako szef Yakuzy. A jako człowiek stojący tak wysoko miał poniekąd obowiązek łagodzenia sporów i wymyślania dobrych wyjść z każdej sytuacji.
Ostatecznie, był teraz też starszy od swojego brata, więc analogicznie musiał być teraz jego wsparciem. Chciał być jego wsparciem. Megu podczas swojej młodości miał oczywiście kumpli z którymi wychodził rozrabiać na mieście, ale Ryuu nigdy nie sądził, by z którymś kiedykolwiek utrzymywał jakieś bliższe kontakty. Jedynymi osobami, którym w pełni ufał było jego rodzeństwo. Ale że i Ryuuto i Seiko byli od niego młodsi, jakie oparcie mogliby mu dać?
Brunet westchnął cicho, przeczekał wybuch Megu, jednocześnie analizując słowa, które wykrzykiwał.
W sumie, nie spodziewał się tego. Nie myślał dotychczas w ten sposób. Jeśli starszy Megu wróci, to że niby nastolatek przestanie istnieć? Ryuuto nigdy nie oglądał jakoś specjalnie dużo anime, ale coś po prostu mu nie pasowało w tym niby logicznym myśleniu brata.
- Hola, siadaj - mruknął, jednocześnie popychając brata z powrotem na krzesło. - Nie ma sposobu, żebyś zniknął, kiedy starszy Megu wróci. Będziesz musiał przeżyć jeszcze osiemnaście lat! Wrócisz do swoich czasów, gdzie ja mam dwanaście lat, a Seiko dziesięć. I mogę cię zapewnić, że to będą naprawdę bardzo barwne lata. Nie będziesz się nudził.
Prawdopodobnie nie to powinien w takiej sytuacji zrobić.
Pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby ugłaskanie Megu w jakiś sposób. Wmówienie mu, że skoro tak się sprawy mają to niech sobie żyje w tych czasach, niech się uczy, niech doświadcza różnych szalonych przygód, niech sprawia kłopoty i cieszy się byciem nastolatkiem. Albo kilka słów o tym, że Ryuuto naprawdę się przejmuje i nie chce, by jego teraz młodszy brat rozpadł się jak "mydlana bańka". Ale Ryuuto nigdy nie miał cech pedagoga.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że możesz się bać całej tej hecy, ale zapewniam cię, że na pewno nie znikniesz - dodał po chwili milczenia.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 9:16 pm

Megu Tashikawa

- Taa? A jaką masz gwarancję? - burknął. - Miałem już piętnaście lat. To co się teraz dzieje to totalna anomalia. Jakim cudem miałbym wrócić do czegoś, czego już nie ma?
Megu właściwie sam nie wiedział czy to on ma rację, czy brat. Żadne z nich tego wiedzieć nie mogło. Jakoś nie codziennie im się zdarzało zjadać magiczne ciasteczka. Nie mieli większego doświadczenia w kwestii tego co się dzieje, kiedy życzenie przestanie działać. Jedyną różnicą między niby było w tej chwili to, że jednak - jako nastolatek - Megu miał dużo bardziej wybujałą wyobraźnię. I więcej panikował.
Szatyn zorientował się, że im bardziej się upiera, tym dłużej Ryuuto go tutaj trzyma. Odwrócił wzrok - zaczął przyglądać się szafkom kuchennym. Były niesamowicie fascynujące, naprawdę.
Przez chwilę milczał i zbierał się w sobie. W przeciwieństwie do bruneta, on potrafił okłamywać rodzeństwo. Robił to wiele razy kiedy nie chciał żeby coś zobaczyli, zrozumieli czy poznali.
Westchnął ciężko. Jeśli chciał uniknąć kolejnego wybuchu i dłuższej rozmowy z bratem, musiał się stąd szybko ewakuować.
Spojrzał Ryuuto w oczy - miał już dużo spokojniejsze, nieco może zrezygnowane, ale w jakiś sposób twarde spojrzenie.
Cholerne wyrażające wszystko tęczówki. Szlag by je trafił.
- Ta. Pewnie masz rację. Robię dramat na zapas.
Długo wytrzymał oceniające spojrzenie brata - tak długo, aż w końcu brunet nie westchnął i nie poprosił, żeby Megu podał mu z szafki szufelkę i zmiotkę. Trzeba było czymś te resztki szklanek pozbierać.
Szatyn tylko kiwnął głową. Jeśli zamierzał się jeszcze denerwować, wolał robić to w samotności. Chyba już za mocno wyrobił w sobie nawyk radzenia sobie ze wszystkimi zmartwieniami stuprocentowo samodzielnie. Nigdy nie miał w nikim oparcia, i nie zamierzał potrzebować go też w tej chwili. Jakoś dawał sobie radę sam w jeszcze trudniejszych chwilach niż ta, w której uroił sobie, że brat chce się go pozbyć.
- I niczego się nie boję - dodał buńczucznie.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 EmptyWto Lip 24, 2012 9:27 pm

Ryuuto


Nie wierzył bratu w tym wypadku. Już dawno nauczył się rozpoznawać, kiedy Megu kłamie. Właściwie, w obecnych czasach ta umiejętność naprawdę mu się przydawała. Ba! Doprowadził ją niemalże do perfekcji, podczas tych chwil kiedy Megu wpadał do jego biura i uzewnętrzniał swój gniew i złość. ( Głównie na bogu ducha winnych meblach i kwiatkach. )
Ale co racja to racja. Żaden z nich nie mógł wiedzieć co się dokładnie stanie, kiedy trzydziestotrzyletni Megu wróci na swoje miejsce. Prawdopodobnie też Ryuuto nigdy się nie dowie, bo niby jak? Jedynie starszy Megu mógłby mu cokolwiek powiedzieć, ale znając blondyna pewnie i tak wcale by tego nie zrobił.
- Umówmy się na razie tak - powiedział, nadal nie pozwalając bratu odejść. - Dopóki nie znajdziemy jakiegoś porozumienia ja nie będę robił nic, żebyś wrócił do normalnego wieku, a w zamian ty nie będziesz mi uciekał. Zgoda?
To wydawało się być dobrym rozwiązaniem. Zresztą, dopóki Ryuuto nie dorwie swojej Shin Che i tak prawdopodobnie nie będzie w stanie niczego zrobić. A w takim wypadku lepiej pozostawać zupełnie neutralnym. Ryuu prawdopodobnie załamałby się gdyby Megu nagle znów odmłodniał o kilka lat. To byłoby zdecydowanie za dużo jak na jego biedną psychikę.
- A teraz podaj mi szufelkę i zmiotkę, są pod zlewem - poprosił, pozwalając Megu wstać z krzesła.
Ryuuto cieszył się tylko, że w szklankach nie było herbaty.
Kiedy tylko brat podał mu i zmiotkę i szufelkę Ryuu zabrał się za zmiatanie porozbijanego szkła. Normalnie wcale by tego nie robił tylko zawołał o służbę, ale jakoś nie miał teraz ochoty na wprowadzanie do swoich apartamentów kogokolwiek spoza rodziny.
- Oi - zawołał, kiedy Megu chciał już pójść do sypialni. - Jeśli chcesz możemy razem pooglądać jakieś filmy.
Bo właściwie, czemu by nie? Jak byli młodsi bardzo często urządzali sobie wspólnie maratony. Głównie filmów akcji albo horrorów. Ryuuto nie znosił tylko tych o szpitalach i kategorycznie odmawiał wtedy współpracy. Prawdopodobnie dzisiaj też by tak zrobił.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Sponsored content





Come, little children? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Come, little children?   Come, little children? - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Come, little children?
Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: RPG :: RPG. :: Ryuuto Tashikawa x Megu Tashikawa-
Skocz do: