Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Eruri Vol. 1

Go down 
2 posters
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyCzw Paź 03, 2013 9:31 pm

Rivaille

Był w stanie zrobić bardzo wiele rzeczy, można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że posiadał zbyt wiele nieadekwatnych to swojego wieku zdolności i doświadczeń. Nie było niczym dziwnym to, że od dziecka kradł, zabijał, oszukiwał, uprawiał hazard, prostytucję i angażował się w handel żywym towarem, ale nawet w podziemiu trudno było spotkać drobnego, chudego osiemnastolatka regularnie wygrywającego nielegalne walki z dwa razy większymi od siebie przeciwnikami. Równie ciężko było znaleźć kogoś, kto nie bałby się okraść i kompletnie wyrolować wyżej postawionego członka Oddziału Stacjonarnego.
Rivaille prawie nigdy nie opuszczał bezpiecznych korytarzy, zaułków i spelun szumnie zwanego Podziemia - jeśli w ogóle wychodził, to robił to raczej nocami. Ciągły półmrok, mroczne, często klaustrofobiczne zakamarki tych dzielnic i niepisane prawo do noszenia przy sobie broni były jego sprzymierzeńcami, dlatego nie próbował opuścić tych terenów, wyjść do paskudnie jasnych, otwartych przestrzeni ponad tym całym półświatkiem. Nie mógł wiedzieć, że zabłąkany żołnierz, któremu odmówił swoich usług to pretendujący do roli lidera oddziału, dobrze zapowiadający się członek Oddziału Stacjonarnego. Wiedział tylko, że skurwysyn go naćpał i zgwałcił, a co najgorsze z tego wszystkiego, nie pokusił się o zostawienie chociażby jakiejś niewielkiej kwoty za to wszystko.
Dzień później, kiedy pierdolony bubek postanowił wrócić i ponownie odnaleźć Rivaille'a, złodziej był już dużo lepiej przygotowany; sprowokował go, zaprowadził do domu znajomego - nie miał nic przeciwko - rozebrał, przypiązał do łóżka... A potem skopał, okradł i położył kluczyki na jego podbrzuszu, tuż pod fikuśną, niebieską poduszką.
Brunet nigdy nie pomyślałby, że ten gnój wróci z grupką innych żołnierzy. Ukarać go "w imieniu prawa". Pierdolić takie prawo, Rivaille nie chciał pójść na stryczek, a już na pewno nie bez walki.
Z łatwością wbił nóż w klatkę piersiową jednego z żołnierzy, a drugiego powalił i niezbyt elegancko skręcił mu kark. Trzeciemu podciął nogę, a potem wymierzył silne kopnięcie w głowę, ale nie zdążył go zabić. Żeby uciec przed czwartym podskoczył, wspiął się na na ścianę i - balansując ciężarem ciała prawie tak dobrze, jak powinni to potrafić żołnierze - odbił się od niej po to, żeby móc wykorzystać cały swój ciężar do kolejnego uderzenia. Nie przewidział tylko tego, że jeden z tych pierdolonych gnojów zdoła chwycić go za rękę i z impetem sprowadzić na ziemię. Rivaille odskoczył, ale nie zdążył uciec przed silnym uderzeniem w plecy.
Udało mu się wybić zęba temu pojebanemu zboczeńcowi i przewrócić jednego z jego przydupasów, ale na tym jego dobra passa się skończyła. Zwinność i szybkość nie mogły go uratować kiedy został rzucony na ziemię, a żołnierze zgodnie wymierzali mu kolejne, silne kopnięcia.
Kątem oka dostrzegł, że w jego stronę idzie jeszcze dwójka cholernych umundurowanych - wkurwiająco wielki blondas i jego równie obrzydliwie ogromny kolega o ciemnych włosach i paskudnej bródce. Złodziej zaklął cicho. Powoli zaczynało robić mu się ciemno przed oczami. Jeśli jeszcze ta dwójka miała zamiar pomóc w jego nieoficjalnej egzekucji, nie miał już szans. Spróbował wstać i zacząć uciekać, ale któryś z żołnierzy mocno przyłożył mu w potylicę. Świat zawirował.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyCzw Paź 03, 2013 9:53 pm

Erwin Smith

Dowódca Oddziału Zwiadowców teoretycznie rzecz biorąc wcale nie powinien wiedzieć, jakie drogi prowadzą do Podziemia. Co ważniejsze nawet, nie powinien mieć w Podziemiu żadnych interesów do załatwienia, ale tak się akurat złożyło, że Erwin nie był zwolennikiem teorii, lecz praktyki.
I z praktycznego punktu widzenia, należało wyśledzić, gdzie do cholery znika sprzęt, który miał zostać dostarczony z Oddziału Zwiadowczego do Stacjonarnego. Smith razem z Miki'em zdawali sobie doskonalę sprawę z tego, jak wielu żołnierzy szuka w Podziemiu rozrywek - hazardu albo tanich dziwek. Dlatego żaden z nich nie przejmował się szukaniem przykrywki dla swojej obecności w przestępczym półświatku. Nie afiszując się specjalnie ze swoim statusem, ale też nie starając się go ukrywać, chodzili od burdelu do burdelu, od speluny do speluny i próbowali zasięgnąć języka w najróżniejszy sposób.
W momencie, kiedy oboje mieli już zrezygnować i przekazać dochodzenie w ręce Stacjonarnych - którzy zapewne zrobiliby niewiele więcej niż oni sami - Erwin dostrzegł kilku mundurowych, walczących z jakimś dzieciakiem. Z początku Smith wcale nie był zainteresowany, w końcu Stacjonarni nie są jego zmartwieniem, a już tym bardziej to, co robią po godzinach pracy w Podziemiu. Ale... Ale mimo wszystko nie odwrócił wzroku, a potem, z zaskoczeniem patrzył jak zaatakowany dzieciak wspina się po ścianie, jak balansuje swoim ciałem i jak doskonale walczy.
- Mike. - Erwin nie musiał mówić nic więcej, głośne westchnienie jego najlepszego przełożonego i najlepszego współpracownika, oznaczało pełne zrozumienie. Smith jeszcze przez kilka sekund stał jak zamurowany, podziwiając płynność ruchów filigranowego chłopaczka.
Dopiero kiedy brunet zaczął przegrywać, Erwin postanowił włączyć się do zabawy. W momencie, w którym chłopak upadał na ziemię - ciągle żywy, jedynie nieprzytomny - Smith powstrzymał dwóch pozostałych Stacjonarnych przed wyrządzeniem mu dalszej krzywdy.
- Kto by się spodziewał - zaczął, o wiele za głośno jak na Podziemie, ale jako dowódca, musiał zrobić odpowiednie przedstawienie, by Stacjonarni nie próbowali więcej rozgrzebywać tej sprawy. - Że znajdę Oddział Stacjonarny w tak kompromitującej sytuacji.

Dwie godziny później nieprzytomny brunet nadal nie odzyskał świadomości, ale zamiast na ziemi, leżał w łóżku Erwina. Smith natomiast miał ręce pełne trzech martwych żołnierzy Oddziału Stacjonarnego i bardzo, bardzo niezadowolonego Dowódcę ów jednostki.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyPią Paź 04, 2013 9:18 pm

Rivaille

Obudził się, ale przez chwilę nie otwierał oczu. Coś było nie tak. Bolała go głowa, ramiona, plecy - cóż, to może akurat wcale nie było takie dziwne, w końcu dostał niezły wpierdol - ale nie słyszał wokół siebie typowych dla podziemia przyciszonych rozmów, nikt nie usiłował go okraść a co jeszcze dziwniejsze nie leżał na zimnej, kamiennej posadzce tylko na stanowczo zbyt miękkim na standardy jego mieszkania łóżku. Żeby było jeszcze weselej, ktoś związał mu ręce - na szczęście z przodu, inaczej teraz w ogóle by ich nie czuł.
Kurwa.
To było jedyne słowo, które przyszło mu do głowy kiedy zorientował się, że żołnierze nie zostawili go w jakimś rynsztoku tylko zawlekli ze sobą do miasta. Ba, chyba do więzienia, no bo gdzieżby indziej? Kurwa. Na swoich śmieciach miał jeszcze jakieś konkretne szanse, a tutaj, w tym kompletnie obcym środowisku... Ugh, szlag by to wszystko pierdolnął.
Rivaille powoli otworzył oczy i rozejrzał się dyskretnie. Pomieszczenie w ogóle nie przypominało celi więziennej: pomalowane na jasny beżowy kolor, z eleganckimi komodami, szafą i niewielkim stoliczkiem z ciemnego drewna, z firanką w oknie, umundurowanym skurwysynkiem odwróconym do niego plecami... Rivaille zaklął w myślach. No pięknie. Nie dość, że zabrali go z podziemia, to jeszcze wpakowali do czyjejś prywatnej sypialni. Zostać zgwałconym, pobitym i zabranym do miasta po to, żeby znów zostać zgwałconym tuż przed procesem. Zajebiście że chuj.
Spojrzał niechętnie na obcego blondyna. Kolejny pierdolony wojskowy. Dopiero po chwili zwrócił uwagę na jego mundur: na plecach wyszyte były dwa schematyczne skrzydła. Drgnął niespokojnie, kiedy mężczyzna odwrócił się w jego stronę, ale spróbował nie stracić rezonu.
- Patrzcie państwo, zwiadowca - powiedział. Bez agresji, bez wyraźnej złości, irytująco wręcz spokojnym tonem. Tylko jego oczy zdradzały jak niepewnie się czuł i jak wielką wściekłość ten brak pewności w nim wywoływał. - Tego jeszcze nie było.
Blondyn zdawał się nie do końca rozumieć o co mu chodzi. Rivaille westchnął głośno, prawie teatralnie.
- Stacjonarnych uświadczysz u nas od chuja pana i jeszcze więcej, ale ze Zwiadowcą jeszcze w łóżku nie wylądowałem. Mam nadzieję, że chociaż pieprzysz tak dobrze jak wyglądaszm - bo, było nie było, blondyn rzeczywiście był wręcz wzorcowo zbudowany, a i nie można mu było zarzucić braku urody. Tylko był, kurwa, za wysoki.
Kiedy wyższy mężczyzna zaczął iść w jego stronę, pewność złodzieja została jednak nieco zachwiana.
- Spierdalaj chuju. Jeśli do mnie podejdziesz, skręcę ci kark - oświadczył brunet, nieco bardziej nerwowym tonem.
Napiął mięśnie, gotów się obronić gdyby zaszła taka potrzeba.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Paź 05, 2013 10:16 pm

Erwin Smith

W całej swojej karierze dowódcy Oddziału Zwiadowców - aka szaleńca, bo kto normalny chciałby wychodzić poza mury, walczyć z tytanami, nosić na swoich barkach odpowiedzialność za tyle ludzkich istnień? kto normalny wierzył jeszcze w ludzkość? - dokonywał naprawdę wielu karkołomnych i sprytnych machinacji. Naginał prawo z lepszą wprawą niż sami prawodawcy, potrafił obejść naprawdę wiele regulacji, potrafił zbałamucić niemalże każdego polityka, który stawał mu na drodze. Pod swoją maską wyrozumiałego, kulturalnego i miłego człowieka, obmyślał setki planów na różne okazje i zawsze, zawsze był o kilka kroków przed innymi.
Tylko teraz, w tym momencie, stał w pokoju jedynego człowieka, któremu udało się go zaskoczyć. Erwin Smith nie spodziewał się, że znajdzie tak drogocenny talent, ukryty głęboko w podziemiu.
I niech wszystko szlag trafi, jeśli Smith nie naraził swojej reputacji i swojego stanowiska (i swojego tyłka w zasadzie też) tuszując morderstwo trzech oficerów Stacjonarnego. Kosztowało go to wiele wysiłku, wiele układów i kilka przysług, które będzie musiał kiedyś spłacić, ale, gdzieś w tyle jego głowy, wciąż kłębiła się myśl, że może, może to ryzyko się opłaci. Może zyska coś cenniejszego niż kiedykolwiek.
Erwin wiedział, że nie będzie łatwo, ale kiedy chłopak obudził się, dotarło do niego, że będzie raczej trudno, cholernie trudno, poskromić bestię żyjącą wewnątrz tego małego ciałka.
- Nie sądzisz, że powinieneś zaprosić mnie na kolacje, a potem proponować seks? - Zapytał retorycznie, unosząc jedną brew w ostentacyjnym geście. - Nie jestem tutaj, żeby sprawiać ci przyjemność, przyszedłem złożyć ci ofertę, której nikt mądry by nie odrzucił.
Erwin zupełnie zignorował ostrzeżenie bruneta. Podszedł bliżej łóżka, chwycił oparcie stojącego niedaleko krzesła, przysunął je i usiadł, tuż obok chłopaka.
- Najpierw chcę wiedzieć jak masz na imię - zażądał, stalowe oczy niemalże wwierciły się w filigranowego bruneta. (Mordercę.)
- Potem przejdziemy do konkretów - zapewnił. Oparł łokcie o uda i splótł ze sobą palce obu dłoni, czekając na reakcję chłopaka. W duchu liczył na to, że ten ruch wykonał w przemyślany sposób, nawet jeśli mogło się wydawać, że poruszał się na ślepo albo przynajmniej nie widząc całej planszy.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Paź 05, 2013 11:33 pm

Rivaille

- Sram na twoją ofertę, zboczeńcu - sarknął złodziej. Ani na sekundę nie spuszczał wzroku z żołnierza.
Znał tych ludzi tylko z bardzo konkretnych doświadczeń. Żołnierze, z którymi miał do czynienia nie walczyli o ludzkość. Właściwie to w ogóle nie walczyli: spędzali swój czas w burdelach i barach, tracili pieniądze podatników w hazardzie i bili słabszych od siebie. Rivaille nigdy nie spodziewał się niczego dobrego kiedy widział tych zakłamanych pozorantów. Teraz, kiedy był ewidentnie ulokowany w prywatnej sypialni jednego z nich, ewidentnie ponad podziemiem spodziewał się tylko gorszych rzeczy.I nie był w stanie nawet docenić dosyć udanej riposty pierdolonego olbrzyma.
Brunet poruszył się niespokojnie kiedy żołnierz przysunął krzesło do łóżka a po chwili usiadł.
Tak. To było to. Debil. Kompletny, skończony kretyn. Kto normalny zachowywał się tak nieodpowiedzialnie przy mordercy z Podziemia? Rivaille nie wiedział czy powinien się cieszyć, czy raczej poczuć dotknięty - blondas ewidentnie nie doceniał jego możliwości.
- Mówiłem, że masz się nie zbliżać - sarknął. - Zabiję cię sukinsynu. - dodał po chwili takim samym tonem jakiego użyłby do prowadzenia bezsensownej rozmowy o pogodzie. Wyższy mężczyzna nie otrzymał żadnego dodatkowego ostrzeżenia.
Nastolatek poruszył się tak szybko, że wydawało się to być wręcz niemożliwe: poderwał się do pozycji siedzącej i mocno kopnął blondyna w krtań. Wykorzystał moment, wstał i mocno popchnął krzesło, na którym siedział mężczyzna. Po chwili dopomógł sobie jeszcze nogą i zrzucił wroga na podłogę. To, że miał związane ręce zdawało się mu niespecjalnie przeszkadzać - poruszał się płynnie, szybko i pewnie, łapał balans wręcz instynktownie, dlatego też bez większego problemu wykorzystał ciężar swojego ciała żeby przyszpilić blondyna do podłogi a po chwili chwycił mocno jego szyję.
- Ni zasłużyłeś na to, żeby znać moje imię - wysyczał. Zacisnął dłonie na krtani żołnierza, ale już chwilę później zrozumiał, że obrażenia odniesione w starciu ze Stacjonarnymi mocno go ograniczają. Plecy powoli zaczęły pulsować tępym bólem, miał też wrażenie, że nieco drżą mu mięśnie. Szlag by to.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Paź 05, 2013 11:51 pm

Erwin Smith

Jeden z jego planów zakładał atak z zaskoczenia, ale powiedzmy sobie szczerze, Smith nie sądził, że dzieciak posunie się do czegoś takiego. Przynajmniej nie na samym początku. Najwyraźniej jednak ten niewielki brunet był stworzony do zaskakiwania Smitha.
Erwin, nieprzygotowany na frontalny atak, a już na pewno nie na solidnego kopniaka, pozwolił przyszpilić się do podłogi. Poczuł jak ręce chłopaka zaciskają się na jego szyi i momentalnie wszystkie instynkty zaczęły krzyczeć, by walczył o życie. Erwin, niestety, miał trochę inny pomysł na rozwiązanie tej sytuacji.
Zamiast skopać z siebie bruneta i zdominować go, a potem ustawić do pionu, Smith chwycił jego ręce i za pomocą zwykłej przewagi sił, odsunął je od własnego gardła. Jego pozycja w tej chwili, z pozoru przegrana, była całkiem korzystna, jeśli spojrzeć na to pod odpowiednim kątem.
Erwin nie był już w bezpośrednim zagrożeniu, a w dodatku trzymał chłopaka na tyle mocno, by ten nie mógł się zbyt łatwo wyrwać. Brunetowi nie zajęło długo dostrzeżenie tego faktu, ale tym razem to Smith był szybszy. Płynnym ruchem obrócił ich obu, o 180 stopni. Uniósł ręce chłopaka i przyparł je do podłogi, a potem, bezceremonialnie, usiadł na jego biodrach, tym samym uniemożliwiając mu kopanie i wierzganie.
- Mógłbyś chociaż posłuchać, co mam ci do powiedzenia - mruknął, po krótkim podsumowaniu plusów i minusów, niezadowolony z obrotu wydarzeń. Chłopak pod nim oddychał nierówno, strach wydzierał się na powierzchnie jego oczu, powoli zastępując gorącą jeszcze wściekłość.
- Starczy tego - powiedział, kiedy chłopak na nowo zaczął się szarpać, bezskutecznie. Erwin mocniej zacisnął dłonie na jego nadgarstkach.
- Chce wiedzieć jak masz na imię - zażądał jeszcze raz, tym razem niewypowiedziana groźba zawisła między nim a brunetem.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyNie Paź 06, 2013 12:40 am

Rivaille

To, że obcy mężczyzna miał wystarczająco dużo siły by odsunąć jego ręce od swojej siły w ogóle bruneta nie zaskoczyło. Było nie było, facet był zbudowany tak, że można by na przykładzie jego mięśni wykładać anatomię, a Rivaille - nie ważne jak niebezpieczny był w czasie normalnej walki, jak wytrzymały i silny -był po prostu zmęczony. Bolały go posiniaczone przez Stacjonarnych mięśnie, czuł, że na plecach ma więcej siniaków niż nienaruszonej niczym skóry, drżały mu uda i ramiona (przez tego popierdolonego zboczeńca, kurwa, brunet nie pamiętał co dokładnie mu zrobił ale czuł tego efekty aż do dzisiaj). Wiedział to wszystko i to wywoływało w nim jeszcze większą niepewność niż powinno.
Otworzył szeroko oczy, kiedy blondyn zmienił ich pozycje. Gdyby tylko chciał, mógłby go teraz udusić, odwdzięczyć się pięknym za nadobne.
Chłopak na chwilę znieruchomiał. Poczuł powoli narastający strach - wbrew wszelkim błędnym pozorom nie chciał umierać. Był w jakimś - bardzo niewielkim - stopniu na tę śmierć gotowy, w końcu towarzyszyła mu na prawie każdym kroku, ale wciąż był tylko osiemnastoletnim dzieciakiem. Trudne warunki nauczyły go czepiać się życia na wszelkie, nawet najbardziej poniżające i przerażające sposoby i Rivaille naprawdę nie chciał poświęcić tego całego wysiłku w takim momencie jak ten.
Miał ochotę odpyskować, powiedzieć coś złośliwego, ale w momencie, w którym zaczął się szarpać i zrozumiał, że tak czy siak w sensu stricte potyczce sił nie ma najmniejszych nawet szans, postanowił pójść na jakąś współpracę. Coś.. Coś w spojrzeniu tego mężczyzny uniemożliwiało mu dalszy bunt.
- Ludzie nazywają mnie Rivaille - powiedział powoli, choć nieco bardziej podenerwowanym tonem.
Miał nadzieję, że taka odpowiedź usatysfakcjonuje blondyna. Brunetowi ciężko było powiedzieć jak ma na imię. Matka z pewnością mu jakieś nadała, ale zniknęło z jego pamięci już dawno temu zastąpione przez miano nadane mu przez mieszkańców podziemia.
Nie traktował tego jak imienia, ale jakoś niespecjalnie mu to przeszkadzało. Nie przykładał do tego wielkiej wagi.
Spojrzał uważnie na blondyna. Analizował każdą jedną możliwość ewentualnej ucieczki, ale ten przerośnięty sukinkot był poważną przeszkodą w każdym jednym możliwym planie.
- Co, zadowolony, pozorancie? - syknął.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyNie Paź 06, 2013 12:54 am

Erwin Smith

- Bardzo dobrze - skwitował ukontentowany. Skoro znał już imię dzieciaka, będzie mógł bez większych przeszkód wyłożyć mu cały problem i ofertę, którą dla niego przygotował. Jednak wszystko w swoim czasie.
Na początku Erwin chciał się upewnić, że Rivaille będzie spokojny podczas podejmowania swojej decyzji. Smith przeczekał moment, w którym brunet na nowo zaczął się wiercić, tym razem bez widocznej nadziei na uwolnienie się. Najwyraźniej jego ciało wreszcie zrozumiało, jak bardzo wycieńczone jest po wydarzeniach ubiegłej nocy.
- Masz w tej chwili dwie opcje, Rivaille - zaczął, spoglądając brunetowi prosto w oczy. - Albo obiecasz, że nie rzucisz się na mnie z pięściami i wysłuchasz mnie względnie spokojnie, albo będziemy prowadzić tę rozmowę w takiej pozycji. Jak mniemam nie jest ci zbyt wygodnie na podłodze.
Erwin przez chwilę czekał na odpowiedź, a kiedy nie nadchodziła, ponownie uniósł brwi.
- Cóż, najwyraźniej lubisz być pod żołnierzami - mruknął, ryzykując podobną prowokację. - W takim razie pozwól mi się dostosować.
Erwin usiadł nieco wygodniej, a przede wszystkim przesunął się z bioder Rivaillea, na jego uda, dzięki czemu mniej obciążał kręgosłup chłopaka. Nadal jednak trzymał jego ręce przyszpilone do podłogi, co, chcąc nie chcąc, sprawiało, że musiał się nad swoim znaleziskiem nachylać.
- Rivaille, zostałeś oskarżony o zabójstwo trzech żołnierzy oddziału stacjonarnego, co, w dzisiejszych czasach, jest karane śmiercią - obwieścił, spokojnie i poważnie. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. - Twój proces, zgodnie z planem, odbędzie się jutro z samego rana. Co prawda to tylko formalność, bo wszyscy wiedzą, jaki wyrok otrzymasz, ale biurokracji w tym przypadku nie da się legalnie pominąć.
Smith zrobił krótką pauzę, analizując reakcję chłopaka i dostosowując do niej swojej kolejne słowa.
- Jednakże - w tym momencie Erwin upewnił się, że brunet naprawdę go słucha - Oddział Zwiadowców ma dla ciebie pewną propozycję. Biorąc pod uwagę twoje umiejętności, mobilność i elastyczność, jesteś perfekcyjnym kandydatem na zwiadowcę. Oczywiście, nie będziesz przechodził szkolenia razem z kadetami, przynajmniej nie od samego początku. Będziesz pod moją jurysdykcją, wykonując każde moje polecenie, aż do momentu, w którym zdecyduję, że jesteś wart zaufania. Masz wolny wybór w tej kwestii. Albo zdecydujesz się dołączyć do oddziału i dzisiaj wieczorem poprosisz pilnujących cię żołnierzy, by zaprowadzili cię do mojego biura, albo jutro z samego rana odprowadzę cię przed sąd.
Po zakończeniu swojego monologu Erwin wstał, jakby nigdy nic, otrzepał swoje kolana z kurzu i ruszył w stronę drzwi.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na tyle głupi by uciekać.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 12:23 am

Rivaille

Rzucił blondynowi wściekłe spojrzenie kiedy tylko ten zasugerował, że Rivaille miałby chętnie sprzedawać się komukolwiek, a już żołnierzom w szczególności. Miał ochotę solidnie przypierdolić skurwysynowi i zmyć mu z twarzy ten fałszywie spokojny wyraz.
- Nie pozwoliłem ci mówić do siebie w ten sposób - warknął, ale doskonale wiedział, że popierdoleniec nie ma najmniejszego zamiaru przejąć się jego słowami.
Zacisnął zęby kiedy usłyszał, że już zdążył zostać osądzony. Oczywiśceie, że tak. Bo on ich przecież wymordował z zimną krwią kompletnie bez przyczyny, ot, szli ulicą i rzucił się na nich z pięściami po krzywo na niego patrzyli.
Nie zamierzał jednak bronić się w tak żałosny sposób, doskonale wiedział że przyczyny takich a nie innych jego zachowań nikogo nie obchodziły a powody dla których pozbawił życia tych sukinsynów wcale nie umniejszały jego winy w jakiś wyjątkowo znaczący sposób.
Rivaille, w przeciwieństwie do tego chuja, który właśnie przyciskał go do podłogi, nie kłamał i nie chronił swojego tyłka mamiąc innych ludzi.
Nastolatek nieco mocniej napiął mięśnie kiedy tylko żołnierz przesunął się na jego uda i nieco bardziej nad nim nachylił. Złodziej spojrzał na niego ze sporą dozą nieufności, ale nie zaczął się szarpać: trochę jak schwytane, wystraszone zwierzę, czekające na atak.
- Wiem co mnie czeka, nie jestem kretynem - wciął się w pół słowa, nie przejmując się tym, że - teoretycznie - w swojej sytuacji powinien prezentować więcej pokory.
Nie chciał umierać, oczywiście, że nie, ale skoro taki wyrok już został orzeczony, to nie zamierzał w ostatnich chwilach płaszczyć się przed byle gogusiem.
Jego żywsze zainteresowanie wzbudziły dopiero następne słowa żołnierza. Brunet wbił w niego uważne spojrzenie, w szarych oczach odbiła się odrobina niepewności.
- Oddział Zwiadowców? Czyli po prostu śmierć trochę później? - prychnął, ale kiedy tylko blondyn wreszcie go puścił i wstał, złodziej nie spróbował rzucić się na niego i ponownie zrobić mu krzywdę.
Przez krótką chwilę rozważał to, co usłyszał.
Nie miał teraz najmniejszych szans na ucieczkę - wciąż miał skrępowane ręce, był obolały, nie znał otoczenia a wszyscy żołnierze zapewne tylko czekali na jeden niepokojący ruch z jego strony. Nie chciał dołączyć do Zwiadowców, oczywiście, że nie, ale nie chciał też dobrowolnie pójść na stryczek. A decyzja o dołączeniu tam... To..To dawało mu jakieś szanse na poznanie miasta, ludzi, twarzy żołnierzy - po miesiącu mógłby uciec. A może i nawet wyciągnąć z tego coś więcej, może mógłby nawet nieco bardziej oficjalnie zemścić się na skurwysynu przez którego znalazł się w tej sytuacji. Zwłaszcza, że coś mu mówiło, że nawet gdyby wybrał sąd, to ten cholerny blondyn by mu na to nie pozwolił. Coś w spojrzeniu tego mężczyzny niepokoiło Rivaillea i choć chłopak kompletnie tego nie pojmował czuł, że nie warto jest mówić mu "nie"; pod tą uprzejmą, obojętną maską krył się dwulicowy skurwysyn, któremu przestępca po prostu nei chciał zajść za skórę.

Wieczorem brunet stał już w biurze żołnierza. Jego eskorta oczywiście znów skrępowała mu ręce, tym razem, niestety, za plecami.
- Nie bierz tego do siebie, nie urzekłeś mnie uroczą osobowością. Nie chcę od ciebie żadnej pomocy - zaczął od razu. - Ale coś mi mówi, że i tak ją otrzymam.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 8:16 pm

Erwin Smith

Oczekiwał dokładnie takiej decyzji chłopaka, toteż kiedy ten, razem z dwoma strażnikami, zjawił się w jego biurze, wcale nie był zdziwiony. Co nie znaczyło, że nie mógł tej emocji zręcznie sfabrykować, tylko po to, by trochę się z brunetem podrażnić. Uniósł więc brwi i spojrzał na niego uważnie.
- No proszę - mruknął, uśmiechając się tylko kącikiem ust. - Kto by się spodziewał?
Skinął głową żołnierzom, na znak, że mogą Rivaille'a zostawić bezpiecznie z ich dowódcą. Obaj mężczyźni zasalutowali w odpowiedzi, po czym popychając złodzieja za próg pokoju, zamknęli drzwi i oddalili się. Jeszcze przez chwilę Erwin słyszał odgłosy ich butów, uderzających o kamienną podłogę.
- Usiądź - powiedział do chłopaka i ręką wskazał taboret. Ładny, misternie wyrzeźbiony i z zielonym, miękkim obiciem na górze. Poczekał aż brunet wykona jego polecenie, zanim zaczął wyjaśniać zasady, na jakich będą się spotykać.
- Doskonale zdaje sobie sprawę skąd pochodzisz, dlatego razem z kilkoma innymi, ważnymi w tym świecie ludźmi, uważamy, że zanim będziesz mógł swobodnie poruszać się po kwaterze bez ochorony, albo być gdziekolwiek wypuszczony, minie sporo czasu. Trzeba cię wychować, Rivaille i tym właśnie będziemy się zajmowali. Na razie musimy zadbać o twoje zdrowie i trochę cię podtuczyć, wyglądasz jak szkielet ubrany w ludzką skórę, w dodatku jesteś osłabiony po bójce i sporej dawce narkotyku. Przez kilka dni pozwolimy ci wypocząć i zregenerować siły. Potem będziesz wychodził na ćwiczenia - oczywiście pod nadzorem - razem z resztą żołnierzy.
Erwin usiadł wygodniej na swoim krześle, jego spojrzenie wyostrzyło się. Tylko czekał, aż chłopak znów zacznie robić problemy.
- Od dzisiaj natomiast, codziennie wieczorem, po kolacji będziesz przychodził do mojego biura. Zamierzam cię udomowić.
- Jest kilka zasad, które będą cię obowiązywały. Po pierwsze, jeśli zaczniesz stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia kogokolwiek, nawet stacjonarnego, który cię zgwałcił, miej świadomość, że nie zawaham się wykonać na tobie wyroku śmierci. Żaden zwiadowca nie stanowi zagrożenia dla ciebie, jestem o tym przekonany, ale w momencie, w którym ich zaatakujesz, będą się bronić. Nie masz prawa wychodzenia poza kwaterę oddziału. Jeśli zostaniesz złapany na próbie ucieczki lub po ucieczce otrzymasz odpowiednią karę, a na noc będziesz zamykany w celi.
Kiedy Erwin skończył swój monolog, wstał od biurka, przeszedł przez biuro i podszedł do drzwi prowadzących do jego prywatnych kwater.
- Chodź, dzisiaj zaczniemy powoli - powiedział Rivailleowi, nadal zastanawiając się, czy jego metody okażą się skuteczne czy jednak nie. - Rozbierz się i usiądź na łóżku. Zamierzam cię związać, a potem przejdziemy do dalszej części twoich zajęć na dzisiejszy wieczór. I Rivaille, nawet nie próbuj uciekać. Nie mam dzisiaj nastroju, żeby cię gonić, a twoje szanse i tak są zaskakująco marne w tej chwili.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 9:14 pm

Rivaille

Kiedy zobaczył na odmalowujące się na twarzy blondyna sztuczne zaskoczenie miał ochotę podejść i solidnie przypierdolić mu w twarz. Pozory, wszędzie pozory, facet ociekał nimi tak mocno, że gdyby tylko miały zapach, to śmiedziałby nimi na kilometr.
Może i udawało mu się oszukiwać idiotów z miasta, ale Rivaille zbyt dużo czasu żył wśród kłamców żeby nie móc natychmiast rozpoznać jednego z nich.
Powstrzymał się od komentarza i usiadł przez biurkiem żołnierza.
- Oczywiście, w czyich rękach może leżeć moje życie jeśli nie tych pieprzonych skurwysynów z elity? - sarknął, kiedy usłyszał, że "kilku ważnych w tym świecie ludzi" uznało go za zbyt niebezpiecznego na to, żeby pozwolić mu na jakąkolwiek wolność. Ba, postanowiło, że trzeba go wychować od zera. - Może zamiast martwić się wychowywaniem mnie teraz lepiej było pomyśleć o zapewnieniu bardziej "ludzkich" i "humanitarnych" warunków w Podziemiu, hm? - dodał ironicznie.
Ewidentnie miał na temat wartości moralnych i społecznych swoje własne, mocno ukształtowane poglądy.
Im dłużej słuchał żołnierza tym bardziej niedobrze mu się robiło. Z chwili na chwilę robił się coraz bardziej wściekły i tylko lata treningu pozwoliły mu zachować spokojny, dosyć neutralny wyraz twarzy. Blondas mówił o nim jak o zwierzęciu, jak o rzeczy, którą można rozporządzać; nawet nie próbował ukrywać tego, że skoro Rivaille w jakiś sposób zawdzięcza mu szansę na dalsze życie, to staje się niemalże jego własnością. Pieprzonym pupilkiem, którego trzeba karmić, kąpać i tresować, kształtować wedle swoich potrzeb. Brunet miał ochotę wykrzyczeć mu w twarz, że ma wreszcie zamknąć mordę i przestać komentować jego wagę, przestać z taką obojętnością mówić o człowieku, którego złodziej szczerze nienawidził i najchętniej by go wykastrował, przestać traktować to wszystko jak przemyślaną inwestycję na rynku. Miał wrażenie, że wpadł z deszczu pod rynnę - na sądzie po prostu by zginął, tutaj oczekiwano od niego że najpierw zacznie pracować dla swoich prześladowców a umrze dopiero później, także dla nich. Morderca nie chciał mieć z tymi kombinacjami nic wspólnego. Oczywiście, nie powiedział żadnej z tych rzeczy.
Wstał i poszedł za blondynem w kierunku drugiego pomieszczenia ale zawahał się kiedy zauważył, że to sypialnia.
- Jak mam się rozebrać, zębami? Zacznij myśleć dwulicowy pozorancie - prychnął jak wściekły kot, kiedy Erwin wydał mu polecenie. Poruszył wciąż związanymi rękami - oczywiście, mógł się uwolnić, ale jakoś nie czuł potrzeby mówienia tego. Dopiero po chwili spojrzenie mężczyzny sprawiło, że brunet poruszył się nerwowo i po chwili kombinowania rozwiązał więzy. Rozmasował nadgarstki, starając się przynajmniej sprawiać wrażenie spokojnego. Czuł, że jego serce nieznacznie przyspieszyło swoje tempo - Rivaille nie chciał znów stracić kolejnej części godności, nie w ten sposób. - Swoją drogą, zero kultury. Nie uczą was w szkole, że zanim się kogoś zaprosi do łóżka, wypadałoby się przedstawić? - kiedy wyższy mężczyzna nieco się zbliżył, Rivaille cofnął się o krok. - Jeśli położysz na mnie swoje brudne łapska, tym razem naprawdę cię zabiję.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 9:27 pm

Erwin Smith

Tak właściwie, to myślał, że chłopak zaraz po jego wyjściu, jeszcze rano, spróbuje uwolnić się ze swoich więzów. Ale najwyraźniej brunet był bystrzejszy niż mogło się wydawać - strażnicy od razu zauważyliby brak lin na jego nadgarstkach i wtedy... cóż, wtedy mogło dojść do raczej nieprzyjemnej sytuacji. Zwłaszcza, że Rivaille i kooperacja w jednym zdaniu stwarzały oksymoron.
Teraz jednak wystarczyło tylko, że ostrzej na niego spojrzał. Złodziej zaczął, trochę niezgrabnie i nerwowo, rozwiązywać krępujące go więzy. A potem, zgodnie z rokowaniami Smitha, wcale nie zamierzał się rozbierać. Erwin pozwolił sobie westchnąć w duchu, po czym potarł nasadę nosa i podszedł do chłopaka.
- Biorąc pod uwagę twój stan zdrowia i to, jak poprzednio skończyła się ta groźba, wypadasz raczej mało przekonująco - powiedział spokojnym tonem. Oczywiście, że wiedział, dlaczego Rivaille czuje się tak mocno zagrożony.
- Już raz powiedziałem ci, że najpierw musisz zaprosić mnie na obiad, a potem pomyślimy o czymś więcej - przypomniał brunetowi. - Po za tym, na przyjemności musisz sobie zasłużyć. Rozbieraj się i kładź na łóżku. Nie mam ochoty marnować całej nocy na kulturalne przekonywanie cię do kooperacji. Masz minutę, żeby zrobić, o co proszę, jeśli nie, sam cię rozbiorę.
Coś w głosie i spojrzeniu Erwina zdradzało, że druga opcja nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Rivaille poznał już kawałek siły, jaką dysponował dowódca, w końcu obaj skończyli kilkanaście godzin temu na podłodze, szarpiąc się i próbując jeden drugiego zdominować.
Smith poczekał chwilę, po czym usiadł na łóżku, zaraz obok chłopaka.
- Erwin Smith, Dowódca Oddziału Zwiadowców - przedstawił się, spoglądając na Rivaille'a i kontrolując, czy aby na pewno wykonuje jego polecenia.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 10:12 pm

Rivaille

Rzucił mężczyźnie poirytowane spojrzenie kiedy ten zasugerował, że jego groźba nie jest szczególnie przekonująca. Blondyn go nie doceniał i to był jego pierwszy, absolutnie idiotyczny błąd, który dawał Rivailleowi sporą przewagę. Nie teraz, nie jutro, ale na przestrzeni czasu. Smith nie musiał od razu przekonać się jak dużą przewagę dają złodziejowi zwinność, szybkość i lata doświadczenia. Mimo wszystkich pozorów Erwin nie wyglądał na kogoś, kto wcześniej zabijał i to było głównym źródłem przewagi złodzieja.
- Nie powiedziałem, że zabiję cię w tej chwili, pedofilu - sarknął poirytowany. Oczywiście, Smith musiał tylko zwiększyć stopień jego zdenerwowania sugerując, jakoby bycie wykorzystywanym przez żołnierzy miało być dla bruneta w jakikolwiek sposób przyjemne i coś w nastolatku głośno zaprotestowało. Spojrzał na dowódcę i niemalże zupełnie odruchowo błyskawicznie zwinął dłoń w pięść i wymierzył żołnierzowi uderzenie w policzek - bardziej ostrzegawcze niż sugerujące chęć wyrządzenia mu rzeczywistej krzywdy. Chciał zaatakować jeszcze raz, ale dowódca ewidentnie nie zamierzał mu na to pozwolić, mocno chwycił za jeden z jego nadgarstków i znów spojrzał na nastolatka zaskakująco spokojnie.
Kiedy Rivaille poczuł na nadgarstku silny, bolesny ucisk, na chwilę się uspokoił. Ręka naprawdę bolała - złodziej był właściwie pewien, że jutro znajdzie w tym miejscu siniaka - i chociaż brunet miał świadomość, że gdyby Smith chciał, to mógłby mu ją nawet złamać, to już ten gest w jakiś sposób zmusił go do zakończenia protestów. Przestał się szarpać i spojrzał niepewnie na żołnierza, ale mimo tego, że znajdował się w cholernie niekorzystnej sytuacji gdzieś na dnie jego oczu odbiła się odrobina satysfakcji. Smith był kłamcą, oszustem i manipulantem, ewidentnie żył dzięki temu, że mamił wszystkich otaczających go ludzi. Tym czasem teraz... Teraz wydawał się na chwilę porzucić maskę uprzejmego, spokojnego pana dowódcy załatwiającego wszystko za pomocą dyplomacji. W jakiś sposób działało to na dumę złodzieja.
- Puść - powiedział, spokojniejszym tonem. - Puść, nie rozepnę koszuli tylko lewą ręką.
Powstrzymał się od cichego odetchnięcia, kiedy żołnierz wreszcie zwolnił uścisk na jego nadgarstku i bez słowa rozpiął koszulę, zsunął ją z ramion, złożył w kostkę i odłożył na szafkę nocną. Zawahał się kiedy sięgnął do paska od spodni, ale zmotywowało go to stanowcze spojrzenie, które czuł na plecach. Sam nie do końca rozumiał dlaczego do cholery robi to wszystko, ale postanowił po prostu zdać się na instynkt.
Po chwili siedział na łóżku w samej bieliźnie.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 10:40 pm

Erwin Smith

Policzek piekł go od wymierzonego ciosu, silnego, aczkolwiek Erwin wiedział, jak wiele energii złodziej jest w stanie włożyć w swój atak. Smith zrozumiał ostrzeżenie, jakie dostał, ale i tak nie zamierzał się do niego dostosować. W tym pomieszczeniu, to właśnie on stanowił większe zagrożenie. Rivaille, nieważne jak morderczy, zwinny czy sprytny się okaże, nigdy nie przerośnie taktycznych zdolności dowódcy.
Smith był jak wąż. Potrafił niepostrzeżenie wślizgnąć się wszędzie, niewinnymi kłamstwami nakłaniać ludzi do robienia dokładnie zaplanowanych rzeczy. Erwin był doskonałym manipulatorem, przerażająco doskonałym, jeśli naprawdę się starał.
Owszem, nigdy nie zabił nikogo niewinnego - o skazańcach w tej chwili nie mówimy - ale nikt nigdy nie powiedział, że nie doprowadził paru osób do śmierci, prawda? Jeśli ktoś stawał Erwinowi Smithowi na drodze, równie dobrze mógł postawić się przeciwko nieprzewidywalnemu, niszczycielskiemu żywiołowi, jakim był.
- I musiałeś uderzyć mnie, tylko po to, żeby na końcu i tak się poddać? - Zapytał retorycznie, unosząc przy okazji brwi. Sarkastyczne spojrzenie też mu wychodziło, co prawda w inny sposób niż dzieciakowi obok, ale jednak efekt nadal pozostawał tak samo nieprzyjemny dla odbiorcy.
Erwin postanowił nie dopominać się o bieliznę - równie dobrze może ją ściągnąć z chłopaka samemu, kiedy ten będzie już skrępowany. To oszczędzi im dużo cennego czasu i przy okazji Smith nie będzie ryzykował kolejnym siniakiem. Może uderzenia Rivaille'a nie wyrządziły mu większej krzywdy, ale nadal pozostawały bolesne i blondyn raczej nie chciał powtórki.
- Połóż się - polecił, samemu wstając, podchodząc do szafy i wyjmując z niej cały zestaw skórzanych pasków, różnej długości i z mocowaniami na końcach, które pomagały w przypinaniu do drewnianej ramy łóżka.
Smith zwrócił się znów w stronę bruneta.
- Nie szarp się - powiedział jeszcze, a potem niespiesznie, spokojnie zabrał się do pracy.
- Jeśli będziesz się wyrywał, istnieje realna szansa, że zacisnę któryś z więzów za mocno, odcinając dopływ krwi do danego miejsca. A przecież nie chcemy, by nowemu żołnierzowi amputowano jakąś kończynę prawda? - Tym razem groźba w jego głosie była ewidentna. - Nie walcz ze mną Rivaille, ponieważ twoja przegrana będzie bardziej bolesna niż myślisz.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Paź 08, 2013 11:28 pm

Rivaille

- Należy mi się od życia trochę przyjemności - odparł kiedy Smith zarzucił mu, że właściwie to uderzył go bez powodu.
Stracił chęć do udzielania sarkastycznych odpowiedzi a jego serce przyspieszyło kiedy tylko zobaczył wyciągnięcie przez blondyna skórzane paski. To wyglądało źle. Po prostu... źle.
Brunet doskonale wiedział do ilu rzeczy można wykorzystać tego typu więzy i jego pomysły wcale nie ograniczały się do strefy seksualnej. Przemknęło mu przez myśl, że właściwie to żołnierz nie użyłby ich do czegoś tak trywialnego jak unieruchomienie przypadkowego gówniarza tylko po to, żeby móc go spokojnie przelecieć i ta świadomość przerażała go jeszcze bardziej.
Był w stanie wytrzymać kolejny gwałt - to był tylko seks, dało się po tym jakoś pozbierać, teraz było mu ciężko, ale przeżyłby to. Dużo więcej niepewności wywoływała w nim myśl, że właściwie to nie ma pojęcia co chce zrobić dowódca.
Poruszył się niespokojnie i wtedy własnie usłyszał ostrzeżenie.
Wiedział, że dowódca nie zrobiłby mu poważnej krzywdy tak kompletnie bez powodu - zbyt dużo fatygi musiało kosztować go przekonanie władz tego miasta do zawieszenia wyroku Rivaille'a, utrzymanie z daleka od niego wszystkich Stacjonarnych, którzy mogliby ewentualnie chcieć pomścić swoich kolegów. Nie, Smith nie zmarnowałby w tak głupi sposób zdrowia osoby, której potrzebował, którą chciał mieć dla siebie. Nie zmarnowałby. Nie powinien. Chyba nie byłby aż tak głupi.
- Nie zrobisz tego - stwierdził brunet, źle ukrywając swoje zdenerwowanie. - Gdybym był dla ciebie tak mało wart, w życiu nie bawiłbyś się w szukanie dla mnie jakiejś szansy. - potrzebował powiedzieć to na głos po to, żeby upewnić samego siebie w swoim myśleniu.
Spojrzenie jakie posłał mu Smith sprawiło, że na chwilę nastolatek zwątpił.
Miał ogromną ochotę zacząć się szarpać i wyrywać, uciec od tego człowieka, ale strach który nim kierował sprawiał też, że chłopak nie chciał nawet drgnąć. Mógł kopnąć skurwiela, zrzucić go w ten sposób z łóżka, wyplątać się dopóki paski nie były jeszcze w pełni pozapinane - mógł, ale nie zrobił żadnej z tych rzeczy, chociaż z sekundy na sekundę jego serce tylko przyspieszało.
Pierdolony Erwin Smith, pieprzony sadysta i skurwysyn. Złodziej oficjalnie tego sukinkota znienawidził.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyCzw Paź 10, 2013 11:36 pm

Erwin Smith

Uszkodzenie chłopaka w takim stopniu w ogóle nie wchodziło w grę. Erwin blefował, ale przecież Rivaille wcale nie musiał tego wiedzieć, prawda?
Gdyby Smith nagle stracił tego dzieciaka, w jakikolwiek sposób, prawdopodobnie konsekwencje nie byłyby wybitnie wysokie. Erwin musiałby po prostu przez kilka tygodni znosić wredne komentarze od paru osób i pozwolić Stacjonarnym na przejęcie sprawy z potrójnym morderstwem.
Gorzej, jeśli Rivaille w trakcie swojej domniemanej ucieczki zdołałby zabić kogoś z Oddziału Zwiadowców. Wtedy cała ta sprawa stałaby się bardziej personalna niż w tej chwili. W tej chwili chodziło głównie o ambicję Erwina, o jego nadzieje, o przeczucie i o sam instynkt, który mówił mu - ten dzieciak będzie kimś wielkim, a nie o życie jego podwładnych.
Erwin dopiął wszystkie paski, krępując chłopaka na tyle dobrze, by ten, nawet mocno się szarpiąc nie był w stanie ruszyć się na więcej niż kilkanaście centymetrów w jedną czy w drugą.
- Wychodzę z założenia, że umiesz wstrzymać oddech na pół minuty - powiedział, ustawiając się w wygodniejszej pozycji. Oparł kolano o brzeg łóżka i pochylił się nad chłopakiem. - Zamierzam właśnie na tyle odciąć ci dopływ tlenu. Rozumiesz? Jeśli zaczniesz się szarpać, panikować, albo w jakikolwiek inny sposób przerwiesz to, co robię, pomyślę nad odpowiednim zadość uczynieniem.
Tak w zasadzie, to Smith wcale nie musiał się nad tym zastanawiać. Na jego liście była trzcinka, pejcz, którym poganiał swoje najlepsze konie i kilka innych przedmiotów, a w ostateczności, nawet jego dłoń byłaby dostateczną karą za nieposłuszeństwo. Erwin, kiedy chciał, miał naprawdę ciężką rękę.
- Gotowy? - Dowódca w zasadzie nie poczekał, aż Rivaille skinie mu głową. Po prostu chwycił go stanowczo za szyję, skutecznie odbierając oddech. Jednocześnie, zaczął głośno odliczać trzydzieści sekund.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyCzw Paź 17, 2013 11:20 pm

Rivaille

- Pojebało cię!? Nie waż się! Spierdalaj, kurwa, zabieraj te łapy, chuju niemyty! - Rivaille spojrzał z niedowierzaniem na dowódcę. Starał się wyglądać na jak najbardziej pewnego siebie, ale blondyn musiał by być ślepy, żeby nie zauważyć odmalowującego się w szarych oczach lęku.
Nastolatek spodziewał się tego, że pierdolony Smith przestanie udawać świętego i najzwyczajniej w świecie go przeleci, że zechce oszczędzić sobie wysiłku i zwiążę go po to, żeby łatwiej było mu wymierzyć kilkanaście ciosów w ramach zemsty. Naiwnie wierzył, że skoro facet już pofatygował się po to, żeby uratować go od procesu sądowego, to nie będzie chciał go zabić, jeszcze nie teraz.
Po raz kolejny życie uświadomiło mu,, że nie ma prawa zaufać nikomu, a już na pewno nie obcemu żołnierzowi.
Przestępca szarpnął się gwałtownie kiedy tylko Smith zbliżył dłonie.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - nie zdążył wziąć głębokiego oddechu, żołnierz już zacisnął ręce na jego szyi.
Przez bardzo krótką chwilę Rivaille nie wiedział co powinien zrobić, ale bardzo szybko w jego głowie zapaliły się wszystkie czerwone lampki. Nie po to zabił Stacjonarnych, żeby teraz dać się tak po prostu udusić. Nie po to tyle lat walczył o każdy pierdolony dzień, żeby teraz dać się tak sponiewierać. Jednocześnie wystraszony, zły - cholera jasna, co mu przyszło do głowy, że dał się postawić w tej sytuacji, dlaczego nagle instynkt go zawiódł?! - i zdeterminowany zaczął się kompletnie bezowocnie szarpać.
Kiedy mniej więcej po dziesięciu sekundach zaczęły boleć go płuca, Erwin na szczęście puścił.
Złodziej zakaszlał kilka razy i spojrzał na dowódcę z wymalowanymi na twarzy niechęcią i strachem. ewidentnie chciał być jak najdalej od tego miejsca, a przynajmniej jak najdalej od dowódcy.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyCzw Paź 17, 2013 11:40 pm

Erwin Smith

Krzyki chłopaka wcale nie powstrzymały go przed konsekwentnym wypełnieniem swojej obietnicy. Wiedział, że Rivaille najprawdopodobniej nie będzie zachwycony takim, a nie innym pomysłem na spędzanie ich wspólnych wieczorów i "szkolenie", ba, że najpewniej będzie też wystraszony - bo spójrzmy prawdzie w oczy, każdy czułby się co najmniej niespokojnie w podobnej sytuacji... Ale to, co brunet zaserwował mu w rzeczywistości, było nieco poza oczekiwaniami.
Nawet poza planem, który zakładał jeden z gorszych scenariuszy. Smith przez pierwsze kilka sekund szarpaniny zastanawiał się usilnie dlaczego chłopak szarpie się tak, jakby walczył o życie, a potem... Potem odpowiedź przyszła sama, uderzając go prosto w łeb.
Erwin z cichym, nieco zmęczonym westchnieniem puścił szyję Rivaillea.
Nie odezwał się ani słowem, czekając w ciszy, aż chłopak chociaż trochę ochłonie, może uspokoi się odrobinę, i oh bogowie, jakie ten dzieciak miał silne płuca. Erwin dawno nie słyszał kogoś, kto potrafiłby tak wrzeszczeć.
Smith spojrzał na zegar na swojej szafce nocnej. Minęło przynajmniej kilka minut, zanim Rivaille był ponownie w stanie, w którym jakiekolwiek słowa są w stanie do niego dotrzeć.
- Nie zamierzam cię udusić - powiedział powoli, jakby nie wierząc w to, że brunet pojmie jego słowa. - Trzydzieści sekund cię nie zabije.
Erwin przerwał na chwilę, by wysłuchać kolejnej tyrady. Powinien go zakneblować. Zdecydowanie powinien go zakneblować.
- Rivaille! - Uniósł w końcu głos. - Jeszcze jedno wykrzyczane słowo, jeszcze jedno przekleństwo albo ironia, albo nawet niewłaściwy ton, w tej chwili już mnie to nie obchodzi, a obiecuję ci, zaknebluję cię.
Erwin nie chciał zastraszać chłopaka tak od razu, wolałby go raczej spokojnego i gotowego wytrzymać te cholerne trzydzieści sekund, ale jeśli nie dało się inaczej... Cóż, Smith był przyzwyczajony do grania takimi kartami, jakie akurat mu rzucą.
- Zważywszy, że to była pierwsza próba, przymknę oko na tą całą szarpaninę sprzed kilku chwil - powiedział już spokojniej. - Dam ci jeszcze chwilę, potem zaczniemy na nowo. Byłoby dobrze, gdybyś powiedział mi, kiedy będziesz gotowy.
Erwin odczekał dodatkowe trzy minuty, uważnie obserwując bruneta. Jego przyspieszony oddech, mocno zaciśnięte ręce, spięte mięśnie. Huh. Smith nie przypuszczał, że już na samym początku będzie aż tak ciężko.
- Weź głęboki oddech - ostrzegł, zanim ponownie pochylił się nad Ricaille'em i zacisnął dłoń na jego szyi. Zaczął cicho liczyć sekundy.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Lis 30, 2013 12:04 am

Rivaille

- Spierdalaj, kurwa! Pojebało cię chory lachociągu?! Skąd ty kurwa możesz wiedzieć ile mnie zabije, a ile nie?! Łapy, kurwa, przy sobie!
Rzucił w stronę żołnierza nienawistne spojrzenie. Nie wierzył mu, najzwyczajniej w świecie mu nie wierzył. Zdenerwował się jeszcze bardziej. Nigdy nie poszedł do szkoły, nie miał pojęcia, że odcięcie dopływu tlenu do organizmu na trzydzieści sekund rzeczywiście nie zrobi mu krzywdy - przecież nikt go nigdy nie uczył biologii ani anatomii, szlag, właściwie to nikt go nigdy nie uczył absolutnie niczego - natomiast doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo łatwo jest udusić człowieka.
Niewiele trudu kosztowało go uśmiercenie większego, silniejszego, sprawnego przeciwnika. Jak bardzo mało wysiłku w zamordowanie małego, krnąbrnego przestępcy - drobnego, szczupłego, wciąż rannego, żeby było weselej to jeszcze w tej chwili półnagiego, związanego i rozhisteryzowanego - musiałby włożyć Erwin?
Odpowiedź była tak oczywista, że nawet nie wymagała zastanowienia. Ale Levi wcale nie chciał o niej myśleć.
Miał, do kurwy nędzy, jakieś siedemnaście lat. Nieważne jak bardzo chciał całemu światu pokazać, że jest inaczej, to wcale nie miał nerwów i woli ze stali, wcale nie był przygotowany na znoszenie wszelkiego rodzaju upokorzeń i przemocy a już na pewno kurwa nie był gotowy na to, żeby umrzeć. No na pewno nie w taki sposób.
Wszystkie instynkty obronne w głowie nastolatka krzyczały, a młodociany złodziej był tak przerażony tym, że sam pozwolił postawić się w takiej sytuacji, że z tego wszystkiego zachciało mu się płakać.
Już miał ponownie nawrzeszczeć na Erwina, kiedy ten podniósł głos. Levi na chwilę zapomniał języka w gębie, ale moment ten wystarczył, żeby dowódca zacisnął palce na jego szyi.
Nastolatek zamknął oczy, ale ewidentnie nawet nie spróbował zachować spokoju: zaczął się szarpać niemalże natychmiast.
Nie wiedział czego oczekuje ten stary, popierdolony zboczeniec, ale z pewnością nie zamierzał się poddać tak łatwo. Szlag, jeśli blondyna miałoby cieszyć obserwowanie jego żalosnych wysiłków, to proszę bardzo. Brunet byłby gotowy zrobić bardzo, bardzo wiele, żeby tylko żołnierz przestał.
Wziął głęboki oddech kiedy po kilku sekundach Smith zabrał dłonie. Rivaille bał się spojrzeć mu w oczy, bał się odezwać, ale kiedy tylko dłoń dowódcy spoczęła na jego nodze, odzyskał trochę pewności.
- Zostaw mnie do cholery! No zostaw! Mało ci!? Czego ty w ogóle chcesz?!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Lis 30, 2013 12:30 am

Erwin Smith


Wiele osób sądziło, że dowódca nie posiada w sobie żadnych, absolutnie żadnych emocji. Że jest wypranym z uczuć, niezdolnym do odczuwania czegoś takiego jak współczucie, szajbniętym robotem z aspiracjami większymi niż Mur Maria.
Smith nie koniecznie był zainteresowany w zmienianiu opinii protegowanych, a o przełożonych już nawet nie wspominając. Im więcej ludzi sądziło, że jest zdolny do pokonania tytanów, do poprowadzenia ludzkości w stronę lepszej, świetlanej przyszłości, tym łatwiej było załatwiać dofinansowania i werbować nowych ludzi.
Prawda była jednak taka, że Erwin miał uczucia.
Wcale nie czuł się wspaniale bo podduszał przerażonego dzieciaka, nie. Czuł satysfakcję, kiedy zobaczył, jak ten krnąbrny, zadziorny złodziejaszek wreszcie zaczyna się łamać. Jak jego maska pewnego siebie, groźnego przestępcy ustępuje. Smith naprawdę chciał zobaczyć prawdziwe oblicze Rivaille'a.
Prawdziwe oblicze siedemnastolatka, który może i wychował się na ulicach niebezpiecznego miasta i w podziemiu, ale nadal pozostawał tylko siedemnastolatkiem, właściwie jeszcze dzieciakiem.
- Chcę, żebyś się zamknął - odwarknął Smith, pomimo swoich rozmyślań nie wypadając z roli.
Podczas kolejnej szarpaniny Erwin położył rękę na udzie Levi'ego i zupełnie o tym zapomniał. Dzieciak wydawał się wcale tego nie zauważyć, aż do tego momentu. Blondyn mógł przysiąc, że widzi, jak jego oczy robią się jeszcze większe, jeszcze bardziej przerażone. I czy to była ta nastoletnia, jeszcze dziecięca niewinność tląca się nieśmiało w jego tęczówkach?
- Chcę, żebyś się uspokoił - ciągnął dalej, tym samym, mocnym, szorstkim głosem. - Chcę, żebyś wziął głęboki wdech i wytrzymał tak trzydzieści sekund. Już dwa razy pozwoliłem ci na szarpaninę. Zrób tak jeszcze raz a wierz mi, ściągnę pasek i poczujesz, co oznacza nie słuchać przełożonego.
Smith mimo swojej gadki-szmatki, mającej na celu zastraszenie chłopaka na tyle, by był posłuszny, pochylił się i uprzejmie powiedział :
- Nie zabiję cie. Wstrzymanie oddechu nie zrobi ci krzywdy, więc zastanów się, czy naprawdę chcesz mnie wyprowadzić z równowagi - zaczął, już ciszej, ale przez to bardziej przerażająco. - Wiesz, co ludzie mówią? Że to ci spokojni okazują się tymi najokrutniejszymi.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptySob Lis 30, 2013 1:02 am

Rivaille

Zbyt dużo czasu spędził w świecie, o którym Smith nie miał najmniejszego nawet pojęcia, żeby tak po prostu uwierzyć w stwierdzenie "nie zabiję cię" - jeśli dowódca naiwnie wierzył, że go w ten sposób uspokoi, to grubo się mylił. Mylił się również myśląc, że wizja kary zupełnie przerazi nastolatka. Levi przeszedł już przez dużo gorsze piekło - liczne cienkie, długie blizny pokrywające większość jego pleców, ślady po poparzeniach, to wszystko nie znalazło się na jego skórze tak po prostu - co nie zmieniło jednak faktu, że myślenie o chociaż wymierzonych ciężkim, skórzanym paskiem napawało go optymizmem.
Zaskoczyło go natomiast następne posunięcie dowódcy.
Chyba po raz pierwszy odkąd się spotkali, Erwin wydał tak jasne, klarowne polecenia. Nie owijał w bawełnę, nie nadawał temu wszystkiemu otoczki sztucznej kurtuazji, tylko dobitnie pokazał złodziejaszkowi kto ma w tej sytuacji całą kontrolę. Ba! Pozwolił sobie nawet na całkiem otwartą groźbę, choć akurat ten ostatni element nie wywarł na brunecie wielkiego wrażenia - osiąganie sukcesów siłą nie było niczym godnym podziwu. Natomiast pozostałe elementy... To nie tak, że Levi nagle się do dowódcy przekonał, obdarzył go szacunkiem, czy poczuł nagły zew uległości, ale jakaś część jego świadomości się uspokoiła, gdy do nastolatka dotarło, że w tej chwili jego życie leży w rękach tak pewnego, zdecydowanego człowieka. Człowieka, który zaryzykował swoją pozycją i reputacją tylko po to, żeby dostać Leviego na własność. Przestępca już zapomniał jak to jest, kiedy ktoś go ceni. Albo pokłada w nim jakieś nadzieje.
- Nareszcie. Nareszcie przestałeś wciskać mi kity - ciężko było powiedzieć, że się uspokoił, ale pod całą tą warstwą gniewu w jego głosie dało się usłyszeć coś jakby... satysfakcję?
Pewne było to, że cokolwiek myślał czy czuł złodziej, a co wpłynęło na jego podejście, wynikało tylko i wyłącznie z jego chwilowego kaprysu, i cokolwiek właściwie zrobił Smith, to mógł mieć pewność, że nawet najmniejszy błąd zrujnuje cały ten pozorny spokój.
Levi naprawdę zachowywał się jak wystraszone, dzikie zwierzę i wiedza o tym, że Pieprzony Elegancik - choć pewnie świadom tego jak niebezpieczny jest Levi - nie bał się z nim zmierzyć, obudziła w nim jakąś dziwaczną chęć podjęcia kooperacji.
- To nie zmienia faktu, że cię nienawidzę - wydusił, nieco zdławionym głosem, ale kiedy żołnierz znów przyłożył dłonie do jego szyi jedynie wziął głęboki oddech i spróbował przeczekać.
Serce waliło mu jak oszalałe, słyszał szum krwi w uszach i kiedy dowódca doliczył do dziesięciu instynkt wygrał. Nastolatek uroił sobie, że już zaczynają boleć go płuca.
Po kolejnej szarpaninie Smith puścił, zanim Levi zrobił sobie jakąkolwiek krzywdę.
Złodziej nie odezwał się, ba, nawet nie spojrzał na blondyna: zacisnął tylko oczy, z zażenowaniem odkrył, że jest mu wstyd i ze ma ochotę się rozpłakać.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Sie 18, 2015 1:43 am

Erwin Smith
Nie wiedział, co dokładnie spowodowało taką zmianę w podejściu złodzieja do całej sytuacji, ale w tej chwili postanowił zignorować zarówno swoją wrodzoną ciekawość jak i ostrożność. Ostatecznie, ludowe powiedzenie mówiło, że darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.
Erwin sięgnął po raz trzeci do szyi bruneta.
Tym razem, Levi zareagował inaczej. Smith nadal widział niewymowny lęk w oczach chłopaka, ale tym razem Ackerman próbował zachować spokój.
Z naciskiem, na próbował.
Erwin zaczął cicho liczyć pod nosem sekundy, i nie minęło ich więcej niż dziesięć, zanim Levi na nowo zaczął panikować. Smith obserwował cały proces, jak powoli instynkty i strach przejmują kontrolę nad chłopakiem, aż w końcu zaczyna się na nowo szarpać.
Dowódca zabrał dłoń i automatycznie ją rozmasował. Dał Leviemu kilka sekund dla siebie, zanim powiedział :
- Bardzo dobrze, Levi. Bardzo dobrze.
Erwin, w przypływie jakiegoś dziwnego uczucia, ostrożnie odgarnął włosy z czoła chłopaka. Przez moment, między nimi panowała pełna napięcia cisza. Erwin widział jak łzy na nowo zaczynają zbierać się w kącikach oczu Rivaille’a.
- Na dzisiaj koniec – dodał po chwili. – Nie szarp się, zaraz cię rozwiążę.
Jak powiedział, tak zrobił. Stopniowo, Erwin zaczął pozbywać się więzów krępujących ruchy Leviego. Kiedy rozwiązał lewą nogę, upewnił się, że krążenie wróciło do normy rozmasowując związane miejsce i okolice. Nie za bardzo przejmował się przy tym, czy Leviemu takie traktowanie się podoba czy nie. Dokładnie tak samo postąpił z drugą nogą.
Gdy zabrał się za rozmasowywanie nadgarstków chłopaka, powiedział stanowczym głosem :
- Jedyne, czego chcę, to żebyś mnie słuchał, Levi. Chcę twojego posłuszeństwa i je dostanę. To ile ty z tego układu wyniesiesz, zależy tylko od ciebie.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyWto Sie 18, 2015 2:37 am

Levi

Nie zrozumiał co się właśnie stało. Zawalił, nie zrobił tego, czego ten pieprzony sadysta od niego wymagał, ale nie nadeszła żadna kara. Brunet nie miał pojęcia co o tym myśleć. Niby się tym razem starał, ale uwierzenie w to, że naprawdę wystarczyły choćby próby usłuchania poleceń żołnierza... Nie, to nie mogło być aż tak proste. Po prostu nie mogło. Jeszcze bardziej mylące było późniejsze zachowanie Smitha. Nie dość, że w żaden sposób Rivaille'a nie ukarał, to jeszcze... Złodziejaszek w zasadzie sam nie wiedział jak to nazwać. Troszczył się? To wszystko nie miało ani odrobiny sensu.
Levi sam nie wiedział co powinien myśleć o zachowaniu Smitha. Nie odezwał się, kiedy blondyn skończył rozwiązywać więzy, kiedy później podał mu jego ubrania i oświadczył, że brunet może się ubrać i wyjść.
Niestety, ta faza milczenia nie trzymała się go zbyt długo - następnego dnia, kiedy tylko wszedł do biura dowódcy rozpoczął kolejną, pełną wulgaryzmów tyradę na temat głupoty i zboczeń Erwina.
Kolejnych kilka dni było zaskakująco podobnych; w ciągu dnia młody przestępca przebywał w przydzielonym pokoju, w którym nawet spożywał posiłki, a wieczorami spędzał czas z dowódcą.
Dopiero pod koniec tygodnia przestał cały czas krzyczeć. Zdawał się też wreszcie zrozumieć, że Smith - przynajmniej na razie - chce od niego tylko tych cholernych 30 sekund.

- Nie zamierzam robić dzisiaj awantury, ale dalej cię nie lubię - poinformował dokładnie w momencie, w którym zamknęły się za nim drzwi gabinetu dowódcy.
Bez słowa zdjął kurtkę, odwiesił ją na wieszak i bez dalszej zachęty zabrał się za rozpinanie guzików koszuli. Nie ufał gnojowi, nie czul się też dobrze robiąc to wszystko, ale zdążył już zrozumieć, że tak czy siak nie zmieni swojej wieczornej rutyny, a im więcej kooperował, tym szybciej się to konczyło.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyNie Sty 08, 2017 6:59 pm

Erwin Smith

The day was eventful one – Erwin was up even before the sun rose and trying to persuade his superiors that yes the additional two decagrams of meat for each soldiers were very much needed if they wanted to keep a highly trained, functional army in case of an attack. And yes, negotiations became far more easier since the destruction of the outer walls and the memorable attacks that were caused by it. But it didn’t mean that dealing with egoistical nobles was pleasant.
He did succeed, though, and that’s why he decided to relax a bit before Rivaille’s arrival. He took one of his best whisky and poured himself a glass. At the back of his mind, he wondered idly what would be the boy’s reaction to seeing him like this – without his jacked on, with top two buttons of his shirt undone and drinking alcohol. Would he be more scared? Would he finally decide to cooperate?
It seemed that throughout the last week, the progress, albeit slowly, was made. Rivaille still yelled obstinacies at him, still struggled – but eventually, at the end of the evening, he held his breath for those 30 second Ervin wanted from him.
So when Rivaille, seconds after the door closed, announced that he’s not going to make a fuss tonight, Smith was definitely content.
“Good,” he said, then, feeling generous, reached for another glass and poured the boy some whisky. “Come and take a drink. Have you ever had whisky before? What kind of alcohol do they serve in the Underground? Anything that doesn’t smell and taste like piss?”
He looked at the boy, waiting to see if he’ll obey – or how he’ll take that change in their routine. Will it upset the balance? If so, for good or for bad? Erwin was definitely in a curious mode today.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 EmptyNie Sty 08, 2017 7:30 pm

Levi Ackerman

He looked at Erwin suspiciously, but at the sime time, he gladly buttoned his shirt. He hesitated only for a moment, before he sat in front of the commander.
"You went bat-shit crazy if you think I'll drink somethin' like that in front of you" said Rivaille and pushed the glass away. "You ain't gettin' me rat-assed, dumbface. I don' drink nothin'. It's not safe to get drunk in that shithole. Not if ya don't wanna get robbed. Or killed. 'm more used to be the one who is doing the stealing. Or killin'. "
He crossed his arms on his chest and went silent. Apparently he had no idea how he should take the change in their routine. And it was making him extremely cautious.
"So? What now? Got bored? Wanna get wasted and fucking finally have your way with me, 'cause you always chicken out when you're sober?"
He really knew that he shouldn't provoke Blondie. It just wasn't safe. Or sane. But... What else was he supposed to do? Sit here and chat about shit? He has no idea what to expect. So he tried to attack.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Sponsored content





Eruri Vol. 1 Empty
PisanieTemat: Re: Eruri Vol. 1   Eruri Vol. 1 Empty

Powrót do góry Go down
 
Eruri Vol. 1
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Non OCet! :: Non OCet! :: Shingeki no Porn-
Skocz do: