|
| Podejście drugie | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Moyashi1 Admin
Liczba postów : 792 Data rejestracji : 13/03/2012
| Temat: Podejście drugie Nie Cze 30, 2013 11:17 pm | |
| Xiu Zhen Wei
Dwór chiński przypominał klatkę: więzienie, w którym jakiś bóg o dziwnym poczuciu humoru zamykał ważnych ludzi, stroił ich w piękne szaty i zmuszał do życia według sztywno określonych zasad. Ktokolwiek rzeczywiście siedział tam na górze naprawdę musiał dobrze się bawić oglądając ten teatr życia pełen ograniczeń, wyuczonych emocji, intryg, sztucznych romansów nieustającej gry pozorów. Młodszy brat cesarza wiedział, że dla wszystkich dworzan jest tylko unikatową, piękną lalką. Znał swoją rolę: Niepokalanego Kwiatu, Ostoi Czystości i Harmonii, Syna Niewinności. Dużo podniosłych słów mających w praktyce jedno znaczenie. Miał pięknie wyglądać, równie dobrze mówić i się zachowywać, błyszczeć na wszystkie możliwe sposoby i broń boże nie myśleć o niczym, co mogłoby zachwiać pozycją starszego brata. Zaakceptował taki stan rzeczy, pogodził się z tym, że do końca życia będzie piękną ozdobą, której nikt nie może dotknąć, bezkarnie oglądać, do której nie wolno nawet mówić w nieodpowiedni sposób. Doskonale wiedział, że nie ma właściwie żadnej roli na arenie politycznej, że Chińczycy cenią go bardzo mocno, ale w taki sam sposób w jaki szanowali tradycje: teoretycznie z zaangażowaniem, szacunkiem i wielkim przywiązaniem, które dało się na chwilę odrzucić jeśli tego wymagała sytuacja. Nigdy nie pomyślał jednak o tym, że stanie się dworską zabawką, którą można z taką łatwością sprzedać. Kiedy Xiu usłyszał że Cesarz zgodził się zrobić z niego kartę przetargową i wydać synowi cara rosyjskiego, nie miał pojęcia jak właściwie powinien zareagować. Był wściekły, oburzony i dotknięty, został potraktowany przedmiotowo i bez żadnego szacunku, ale tak naprawdę nie mógł nic na to poradzić, bo nie miał przecież prawa pouczać cesarza i przypominać mu zasad dobrego obycia z drugim człowiekiem, nie, kiedy był młodszy. Z drugiej strony był kompletnie przerażony: prawie nigdy w życiu nie opuścił murów Zakazanego Miasta, tylko dwa razy udało mu się wyjść i zobaczyć kilka ulic Pekinu, a teraz miałby polecieć aż do Europy? Do Rosji? Opadł bezsilnie na łóżko i wplótł palce w długie, ciemne włosy. Nie chciał opuszczać Chin. Nie chciał wyjeżdżać z pałacu, w którym może i nie czuł się w pełni wolny, ale przynajmniej bezpieczny. Nie chciał stać się dworską lalką w innym kraju, w miejscu, w którym na pewno nikt nie będzie go traktował z aż takim szacunkiem. Nie rozumiał jak brat mógł zrobić mu coś takiego. Nie pojmował tego. A jeszcze większą frustracją napawał go fakt, że wiedział iż nikomu nie może ani pokazać co tak właściwie dzieje się w jego duszy, ani tym bardziej o tym powiedzieć. Nie pomagała mu świadomość, że choć nie musi wyjeżdżać w ciągu najbliższych dni, bo decyzja nie była jeszcze niczym pewna, to czas do pierwszego spotkania z rosyjskim carewiczem - które było absolutnie koniecznie, a miało mieć miejsce za dwa dni - upływał nieustannie. | |
| | | tsu
Liczba postów : 747 Data rejestracji : 15/03/2012 Skąd : inąd.
| Temat: Re: Podejście drugie Nie Cze 30, 2013 11:36 pm | |
| Riem Ilij Rurikow
Z tego, co Riem w swoim życiu słyszał - a nauczył się słuchać i podsłuchiwać bardzo szybko jak na swój wiek - dwór Chiński był zupełną przeciwnością areny politycznej w Rosji. W jego kraju, w jego cudownej, śnieżnej i okrutnej ojczyźnie nikt nie miał czasu, na pozory. Tutaj wszyscy byli ludźmi czynów, nie słów. Tutaj omawiano największe plany przy butelkach czystej, tutaj załatwiało się sprawy brutalną siłą. Jeśli ktoś nie chciał dostosować się do reżimu - cóż, po to carowie wieki temu stworzyli łagry, prawda? Ojciec Riema był despotą, to prawda, której Riem nauczył się kiedy w wieku czterech lat po raz pierwszy spotkał się z obecnie panującym. Zero uczuć, zero przywiązania. Po co angażować się w jakiekolwiek relacje, gdy jedyne, co dostaniesz w zamian to słabość, którą twoi wrogowie wykorzystają bez mrugnięcia okiem? Ludzie byli posłuszni władcy nie z powodu tradycji, ale z powodu strachu. A ci, którzy dobrze pamiętali pradziadka Iliji wiedzieli doskonale, że powinni okazywać wdzięczność Carowi za jego łaskę.
Riem czuł się w polityce jak ryba w wodzie. Potrafił manewrować między tematami, lawirować między prawami i dekretami, manipulować tymi, którzy byli na tyle głupi, by dać się manipulować. A ci którzy byli na to za mądrzy? Cóż, Riem nauczył się wiele o zastraszaniu i szantażach od swojego ojca. Nauczył się też doskonale posługiwać bronią białą, a strzelcem też nie był najgorszym. Może nie był snajperem, ale do obrony własnej albo sprzątnięcia kilku niewygodnych osób nadawał się w sam raz. Chyba z powodu swojego doświadczenia na carskim dworze Ilij nie zdziwił się wcale, kiedy Car Mikołaj zawołał go do siebie by powiedzieć mu o umowie z Chinami. Kwiat Państwa Środka miałby być jego własnością? Riem wiedział o takiej możliwości, wiedział też, czego jego ojciec będzie oczekiwał. Rosja była o krok od wywołania wojny z Chinami, ale oficjalnie nie mogła wykonać pierwszego ruchu przez pierdolone USA. Chiny, w tej chwili osłabione, jak ranne jagnię, chwiejące się na nogach, były łakomym kąskiem dla rosyjskich wilków. Wystarczyło tylko sprowokować ich do ataku. Chociażby, na sam początek, niszcząc i depcząc symbol ich świętości.
Dwa dni później, kiedy jechał na spotkanie ze swoją nową własnością, Riem doskonale wiedział, że będzie tego chłopaka publicznie ośmieszał. Że będzie obdzierać go z jego godności na oczach Chińskiego narodu. I wcale nie miał nic przeciwko temu.
Riem został powitany z należytą mu godnością, a potem on i jego ochrona, ulokowali się w jednej z najpiękniejszych i największych sal chińskiego pałacu. Ilij ze spokojem czekał na wprowadzenie Kwiatuszka. | |
| | | Moyashi1 Admin
Liczba postów : 792 Data rejestracji : 13/03/2012
| Temat: Re: Podejście drugie Pon Lip 01, 2013 5:12 pm | |
| Xiu Zhen Wei
Całe pomieszczenie było skąpane w bladym blasku porannego słońca, którego promienie odbijały się od złotych ornamentów którymi wykończone były ramy łóżka, antyczne biurko i piękne komody. W pokoju panowała nienaturalna wręcz cisza: straż stojąca zaraz za drzwiami nigdy nie ośmieliłaby się zakłócić spokoju panującego w tej części pałacu, a jedyny mieszkaniec tego miejsca jeszcze spał. Po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiał dosyć ostry dźwięk elektronicznej muzyki. Xiu niezbyt przytomnym ruchem sięgnął do leżącym na drewnianym stoliczku nocnym płaskiego, czarnego iPhone'a i wyłączył budzik. Cóż, tradycja tradycją, ale gdyby sam brat cesarza nie mógł korzystać z najnowszych osiągnięć techniki, jakie świadectwo wystawiałyby Chiny? Z ciężkim westchnieniem Xiu podniósł się do pozycji siedzącej. Z radością spędziłby w łóżku jeszcze przynajmniej kilka godzin: nerwy nie pozwoliły mu przespać więcej niż dwie godziny. Powoli wyplątał się z pościeli i podszedł do okna. Przyjemny wiatr owiał mu twarz. Niepokalany Kwiat westchnął cicho. Och ironio. Pekin od kilku dni nie mógł uwolnić się od ciągłych opadów deszczu. Słońce i nadzieja musiały przyjść oczywiście w dniu, w którym grunt pękał mu pod nogami. Pięknie to wszystko wyglądało. Polityka mówiła, że Xiu wyjeżdża do stolicy Rosji na rok po to, by poznać odległą kulturę, nawiązać przyjaźń między narodami i przywieźć wiedzę dotyczącą rządzenia oraz przymierze. Piękna przykrywka, pod którą ukryto nieprzeżyte jeszcze lęk, upokorzenia i prowokacje. Wszyscy i tak doskonale wiedzieli, że chodzi o zmuszenie Chin do wywołania wojny. Xiu wcale nie chciał być obiektem, poprzez który Rosjanie mieli by doprowadzić do takiego obrotu wydarzeń.
Xiu przełknął ślinę i pchnął drzwi prowadzące do północnej sali audiencyjnej. Z trudem stłumił narastającą w nim irytację. Jak nisko upadły Chiny, że nie tylko zezwolono obcemu, nawet nie władcy, zwykłemu dziedzicowi! na przekroczenie bram Zakazanego Miasta, ale wpuszczono go przez samą Bramę Najwyższej Harmonii? Do pawilonu o tej samej nazwie, do Baohedianu, największej sali audiencyjnej, do której w najlepszych czasach mieli wstęp tylko najważniejsi monarchowie świata i najwyżsi chińscy urzędnicy? Brunet zacisnął dłoń w pięść i zmusił się do przyjęcia neutralnego wyrazu twarzy. Przynajmniej on musiał pokazać klasę. Xiu wszedł do pomieszczenia. Tradycyjna szata w kolorze głębokiej purpury, wyszywana jasnymi, szarymi nićmi ciągnęła się za nim po podłodze. Cały strój zdawał się lekko błyszczeć w świetle sprytnie zamaskowanych, otoczonych tradycyjnymi żyrandolami żarówek. Cóż, pewnie miał tu znaczenie fakt, że wyszyte na szacie kwiaty były faktycznie ozdobione fragmentami srebra. Stojąca pod ścianami służba nie odważyła się podnieść głowy; nikt nie śmiał bezkarnie spoglądać na Xiu, nawet jeśli jego twarz częściowo przykrywał jasny tiul przymocowany do misternie wykonanych ozdób, które miał we włosach. Cóż. W końcu nikt nie miał prawa spoglądać w oczy drugiej, zaraz po cesarzu, świętości Zakazanego Miasta. Niepokalany Kwiat poczekał, aż jego gość wstanie i przywita się jako pierwszy. Miał swój honor. Odpowiedział na chińskie powitanie - cóż, dobrze władał językiem rosyjskim, ale wciąż byli w Chinach, to carewicz musiał się dostosować - i usiadł zanim drugi mężczyzna zdążył to zrobić. Po wymienieniu jeszcze kilku grzecznościowych formułek delikatnie uniósł głowę. Czuł, że Rosjanin intensywnie wpatruje się w jego twarz - gdyby nie delikatny materiał zasłaniający jego oczy, pewnie ten barbarzyńca usiłowałby nawiązać kontakt wzrokowy. - Nie wiem jakie zasady panują na rosyjskim dworze, ale tutaj pańskie zachowanie jest niedopuszczalne - powiedział w końcu, nie wytrzymawszy nachalnego spojrzenia. | |
| | | tsu
Liczba postów : 747 Data rejestracji : 15/03/2012 Skąd : inąd.
| Temat: Re: Podejście drugie Pią Lip 05, 2013 8:09 pm | |
| Riem Ilij Rurikow
Gdyby był o kilka lat młodszy, trochę mniej doświadczony niż w obecnej chwili, pewnie nie mógłby w widoczny sposób powstrzymać rosnącej w nim ekscytacji. Zapewne nie zdołałby ukryć półuśmieszku, pełnego zadowolenia i satysfakcji. Oto sam cesarz Chin zaprasza go do swojego pałacu. Przyjmuje z otwartymi - przemocą - ramionami do miejsca zakazanego. Ilij doskonale wiedział, że swoją osobą kala to uświęcone komnaty, że cały naród chiński w tej chwili zgrzyta zębami. Że kiedy Nieskalany Kwiat, z którego to przydomku Riem naśmiewał się ze swoimi zaufanymi ludźmi, przejdzie na własność młodego carewicza, żaden pieprzony żółtek, nie będzie mógł nic z tym zrobić. Nic, co nie wywołałoby wojny, rzecz jasna.
Riem nie krępował się. Wiedział, że musi zachować odpowiednie maniery, ale nie przejmował się tym. Obycie zostało w niego niemalże wbite, już w jego najmłodszych latach. Mimo tego, carewicz z pełną premedytacją patrzył prosto w oczy otaczających go chińczyków. Zachowywał się wobec nich w wystudiowany, nonszalancki sposób, jeszcze bardziej grając im na nerwach, ale jednocześnie nie wykraczając zbyt mocno poza cienką granicę cierpliwości i pokory. Kiedy jego nowy 'przyjaciel', którego powinien uczyć jak wygląda życie dworskie w Rosji, wszedł do sali, Ilija spoglądał na niego jako jedyny, tak otwarcie. Kiedy młody chłopak podszedł by się przywitać, Rurikow z wyuczonym spokojem wypowiedział powitalną regułkę. Nie byłoby wskazane, tak od razu, przy wszystkich i w dodatku na nie swojej ziemi okazywać brak szacunku. To wywołałoby niepotrzebne opóźnienia, a Ilija bardzo cenił sobie swój czas. Mimo tego, w tonie jego głosu kryło się coś niebezpiecznego. Czaiło się jak wąż, ukryty pod jesiennymi liśćmi i tylko czekało, by zaatakować. Riem swoim spojrzeniem, swoją postawą, dyskretnie, niezauważalnie dla postronnego obserwatora, odpowiadał na najważniejsze i jedyne pytanie, które nurtowało ślicznego chłopaka stojącego przed nim - że owszem, jego życie diametralnie się zmieni i to na pewno nie na lepsze.
Riem spojrzał wprost na Kwiatuszka - nie mógł się doczekać, aż zwróci się do niego tym pseudonimem - i uśmiechnął się kącikiem ust na jego uwagę. - Oh, moje najszczersze przeprosiny - odszepnął. - Obawiam się, że ciężko będzie mi porzucić ten nawyk, spoglądam w oczy moich towarzyszy od przeszło dwudziestu dziewięciu lat. Kiedy uwaga pozostałych osób w pomieszczeniu skupiła się na przemawiającym pełnomocniku cesarza, Ilij przechylił się dosłownie odrobinkę w stronę swojego chińczyka. - Po za tym, ciężko jest oderwać od tak urodziwego młodzieńca - Riem zadbał o swój język, chociaż pokusa by powiedzieć coś bardziej nieprzyzwoitego niemal rozdzierała go od środka. - Wiedząc, że niedługo będzie należał do Rosji. Ilij uśmiechnął się już mniej subtelnie, kiedy chłopak załapał zgrabnie opakowaną aluzję. Zanim jednak zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, ceremonia rozpoczęła się już na dobre. Riem wstał ze swojego miejsca, wygłosił krótką, przepełnioną patetycznymi słowami mowę o przymierzu między Rosją, a Chinami. Potem podziękował za tak szczodry prezent, cały czas odnosząc się do Xiu jak do rzeczy, własności, nie człowieka.
Wreszcie, godzinę później, Riem stał u szczytu schodów, po jego prawej stronie Kwiatuszek. Jeszcze tylko dojść do samochodu - z rosyjskim kierowcą - który odwiezie ich do rosyjskiego samolotu i pozamiatane. Będzie mógł robić z chińczykiem co tylko zechce. | |
| | | Moyashi1 Admin
Liczba postów : 792 Data rejestracji : 13/03/2012
| Temat: Re: Podejście drugie Pią Lip 05, 2013 11:24 pm | |
| Xiu Zhen Wei
Miał ochotę odpowiedzieć Rosjaninowi, zapewne niezbyt uprzejmie. Na jego szczęście lub nieszczęście pełnomocnik cesarza zarządził rozpoczęcie ceremonii. Choć nie było to zbyt grzeczne, młodszy brat cesarza nie był w stanie skupić się na przemówieniach, wszystkie elementy ceremonii wykonywał automatycznie i właściwie bez myślenia; do momentu poznania Riema osobiście mógł sobie wmawiać, że Rosjanie będą go szanować. Cóż. Rosjanie może i będą, ale osoba, która miała zostać jego przewodnikiem, pomocą i oparciem na obcym dworze z pewnością nie. Xiu, kiedy tylko usłyszał padające z ust blondyna słowa o byciu "własnością rosyjską" z trudem zmusił się do zachowania obojętnego wyrazu twarzy i zachowania milczenia. Mógłby coś zrobić. Mógłby wstać, zwrócić uwagę służby, na forum wszystkich powiedzieć, że carewicz go obraża. Mógłby, gdyby nie wiedział w jak niekorzystnym położeniu znajdują się Chiny, gdyby chciał narazić naród chiński na to, by na arenie międzynarodowej określano go mianem nadwrażliwego, niesłownego czy nawet kłamliwego - bo przecież i takie pojęcie mogłoby się pojawić. Na wszystkich bogów, Riem mógłby się wykręcić nawet tym, że chciał użyć innego słowa, ale jego znajomość chińskiego nie jest aż tak dobra. Niepokalany kwiat już w połowie ceremonii miał ochotę opuścić salę. Rosjanin nie spuszczał z niego wzroku i Chińczyk miał nieprzyjemne wrażenie, że kiedy tylko znajdzie się poza zasięgiem wzroku wszystkich tych ludzi będzi musiał mocno walczyć o honor swój i swojego kraju. Nie musiał się bać o to, że carewicz będzie usiłował wszcząć jakiś konflikt czy zmieszać go z błotem oficjalnie, w sali, czy później na lotnisku. Rosja nie chciała przecież rozpocząć oficjalnego konfliktu politycznego i zbrojnego. Ba, Xiu był nawet pewien, że nie zostanie potraktowany bez żadnego szacunku także na dworze rosyjskim - ostatecznie, leciało z nim dwóch najbardziej zaufanych służących, a nawet gdyby nie, to car nie miał prawa oficjalnie zdeptać zawartego, chyba dla jakiegoś głupiego żartu, sojuszu. Książę chiński był jednak prawie pewien, że za kulisami rosyjskiego dworu i obyczajów jego życie zamieni się w piekło. Kiedy wychodził z sali, oficjalnie żegnał się z dworem, dziękował Rosjanom za przyszłą gościnność, nauki i obiecywał, że z chęcią przekaże tamtejszym władzom swoją wiedzę, zachował obojętny głos i niczym nie pokazał po sobie, jak bardzo jest niepewny. Poczuł się jeszcze gorzej kiedy wsiadł do samochodu - cóż, on i carewicz musieli podróżować razem, służba Xiu już dawno zadbała o to by jego bagaże znalazły się w samolocie, zapewne też czekała już na lotnisku. Nie opuścił murów Zakazanego miasta odkąd skończył dwadzieścia lat, a miało to miejsce blisko sześć lat temu! Teraz miał nie tylko znów zobaczyć zza szyb Pekin, ale potem jeszcze wsiąść do samolotu - bogowie, on nigdy nie leciał samolotem, był przerażony - i odlecieć setki tysięcy kilometrów. Na inny kontynent. To nie była komfortowa sytuacja i całego tego zamieszania wcale nie ułatwiał fakt, że kiedy tylko za Xiu zamknęły się drzwi samochodu, carewicz znów zaczął się w niego nachalnie wręcz wpatrywać. Chińczyk był wdzięczny, że grube, ceremonialne szaty - których mógł się pozbyć dopiero w samolocie - ukryły to, jak nienaturalnie spięte były jego mięśnie. - Już wcześniej zauważyłem, że w mojej kulturze nachalne obserwowanie drugiego człowieka nie jest mile widziane. Proszę chociaż postarać się tego nie robić - rzadko pozwalał sobie na tak bezpośrednie zwroty, ale teraz był wyjątkowo podenerwowany. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Podejście drugie | |
| |
| | | | Podejście drugie | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |