Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Camus-lamus

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyPon Sty 27, 2014 11:16 pm

Camus

Od godziny czekał w kuchni, aż jego szanowny właściciel raczy ruszyć dupę z łóżka i zwlec się, żeby zjeść śniadanie. Camus nie miał bladego pojęcia, czy będzie mógł samemu cokolwiek zjeść - ten kretyn nic mu wczoraj wieczorem na ten temat nie powiedział, właściwie, jak się nad tym głębiej zastanowić, z ust tego nieszczęsnego łamagi nie wyszło żadne pożyteczne słowo, kurza twarz - dlatego zapobiegawczo i ukradkiem, w stu procentowej konspiracji przed gospodarzem, zjadł komkę chleba tostowego z masłem, trochę płatków śniadaniowych i popił wszystko szklanką wody. Oczywiście zaraz potem posprzątał starannie wszystkie ślady popełnionego przez siebie przestępstwa. Był pewien, że jego właściciel będzie zbyt durny albo chociaż zbyt zaspany, żeby zauważyć.
Camus wiedział jedynie, że powinien pomagać swojemu właścicielowi w pracach domowych. Tylko tyle udało mu się wysłyszeć, kiedy mężczyzna rozmawiał z handlarzem przez telefon.
- Ależ oczywiście, że potrafi gotować i sprzątać. Tak, tak, kundel przeszedł wszystkie treningi, mówię panu, pięcio gwiazdkowy zakup! - Mówił handlarz, przesadnie opisując aparycję Camusa. Nie, żeby Camus nie był urodziwym młodzieńcem, ale jego oczy wcale nie były tak niebieskie i błyszczące jak woda na Karaibach, a jego ciało z pewnością nie należało do herosów greckich. Ale Camus nie był w miejscu, z którego mógłby sobie pozwolić na jakiekolwiek komentarze. Dlatego potulnie siedział teraz w kuchni.
Cztery jajka, szynka, pomidor i ser czekały spokojnie obok patelni, przygotowane by zostać jajecznicą, omletem albo częścią kanapki. Camus nie wiedział, czego zażyczy sobie jego nowy właściciel, więc dla pewności, przygotował kilka wariantów. Nie wiedzał też, czy może siedzieć na krześle czy raczej klęczeć na zimnych kafelkach, toteż wybrał opcję najbardziej neutralną i po prostu stał, opierając się nieznacznie biodrem o blat kuchenny.
O 7:40 usłyszał dźwięk budzika docierający z sypialni mężczyzny. Już czwarty, ale tym razem zdawało się, że ten został usłyszany. Zaraz potem do kuchni dobiegły odgłosy szamotania, potem głuche łupnięcie, jakby ktoś zlatywał z łóżka i cała masa niewyrafinowanych przekleństw. Camus westchnął cicho pod nosem i wyniośle pokręcił głową. Na tę wyniosłość mógł sobie pozwalać jeszcze przez 3 minuty, zanim w progu kuchni zjawił się jego, pożal się Boże, właściciel.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyPon Sty 27, 2014 11:44 pm

Michael Bellamy

O godzinie szóstej do jego uszu po raz pierwszy dotarły nieprzyjemne rytmiczne dźwięki budzika. Nieprzytomny podniósł komórkę, wcisnął napis "drzemka" i zasnął ponownie.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy, aż w końcu postanowił, że jednak powinien się podnieść.
Nieco nieprzytomnie odrzucił kołdrę, oparł nogi na ziemi i sam - nie do końca świadom tego jak to zrobił - zaplątał się w prześcieradło i rąbnął na ziemię. Zaklął głośno.
Dojście do łazienki, opłukanie twarzy zimną wodą i założenie jakichś spodni - kurwa mać, zima szła, musiał nawet do śniadania zakładać paskudnie nieartystyczne dresy i równie nieartystyczną, rozwleczoną koszulę - zajęło mu przynajmniej pięć minut podczas których Michael usiłował pozbyć się paskudnego wrażenia, że o czymś zapomniał.
Przesunął dłonią po włosach, wsunął na nos okulary i z nieszczęśliwą miną podreptał na dół.
Nigdy dotąd nie zdarzyło mu się przestać ziewać w połowie, ale oto nastąpił ten sądny dzień.
W jego kuchni stał KTOŚ. Michael nei był w stanie sprecyzować kim jest tajemniczy gość, bo z pewnością nie był żadnym jego znajomym.
- AAA.... Aaa... A! - rzeczywistość docierała do neigo bardzo powoli. Śnieg nie sprzyjał myśleniu artystów. - To... To ty! - nauczyciel puknął się w czoło, pokiwał głową i usiadł przy stole.
- Dzień dobry. Spałeś w miarę dobrze? Możesz mi odpowiadać, w sensie, zawsze, no. Znaczy w domu. W domu ci wolno. Mówić. I generalnie, czuj się jak u siebie. Chyba ci tego wczoraj nie powiedziałem. Zrobisz mi kawę? Dziękuję - skończył mówić, popatrzył chwilę na swój nowy nabytek po czym oparł głowę na ramionach i przymknął oczy. Przez chwilę wydawało się, że zasnął. - W ogóle, Michael mi mów. Tak żeby nie było. I nie stój tak, usiądź sobie, czy coś, woda i tak się gotuje, czekać musisz... Która godzina? Chyba zaspałem - kolejny słowotok urwał tak samo gwałtownie jak poprzedni.
Przetarł oczy i zerknął uważniej na Camusa. Kuźwa, nigdy nie miał niewolnika. Nie miał pojęcia jak się z takowym obchodzić.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyWto Sty 28, 2014 12:03 am

Camus
Zamrugał.
Raz, zamrugał i drugi raz zamrugał, a potem chciał zrobić to po raz trzeci, bo przecież trzy to taka wyniosła liczba, dobra liczba. Ale nawet jego gesty oznaczające w domniemaniu pełne zdziwienie, na pewnym etapie po prostu przestawały oddawać rzeczywistość.
Camus nie chciał wyjść na wolno procesującego osobnika, toteż skinął skromnie głową, kryjąc i dusząc w zarodku całą swoją trzyminutową wyniosłość. Nalał wody do czajnika i postawił na kuchence elektrycznej.
Ciężko mu było słuchać tego pacana – w myślach mógł go przynajmniej nazywać pacanem, wszelkim bóstwom dzięki, że jeszcze tej wolności mu nie odebrano – i wywnioskował dokładnie tyle samo, co poprzedniego dnia. No, może odrobinę więcej. Co to w ogóle miało oznaczać : „czuj się jak u siebie”? Czy ten człowiek zdawał sobie sprawę, że do niewolnika mówi? Oczywiście, Camus bardzo doceniłby bycie zwolnionym ze służby albo chociaż okazywanie minimalnego respektu, ale zdawał sobie też sprawę z tego, że cholera, schematów nie łamie się tak łatwo. Albo przynajmniej nie powinno.
Chrzaniony, niespełniony życiowo artysta.
Camus nie usiadł. Chciał, przez moment wahał się, czy to zrobić czy nie, ale na całe szczęście uratował go gwizd czajnika. Zaparzył kawy pacanowi. Oczywiście, pacan zapomniał wspomnieć, jaką kawę lubi, a jakiej nie, toteż dostał wersje default.
Zaraz potem Camus znów oparł się bokiem o blat kuchenny, pozwalając sobie zostać w tej bezpiecznie neutralnej, strategicznej wręcz pozycji. Nie chciał przebywać blisko człowieka, który założył na jego szyję obrożę, ani który może w każdej chwili zrobić mu dosłownie wszystko. Na takiej zasadzie działał instynkt samozachowawczy, jakby nie patrzeć. Camus ukradkiem spojrzał na pacana. Nie wydawał się groźny, ale lepiej dmuchać na zimne niż chodzić z poparzonym językiem.
W ogóle, czy ten jego pacan kiedykolwiek wcześniej miał niewolnika?
Albo chociaż zwierzątko domowe?
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyWto Sty 28, 2014 12:25 am

Michael Bellamy

Dopiero zapach kawy zdawał się jako tako przywrócić go do świata żywych. Michael uniósł głowę, uśmiechnął się nieco głupkowato i przyciągnął filiżankę bliżej.
Wypił kilka małych łyczków. Kawa była absolutnie perfekcyjna. Czarna, niezbyt mocna, posłodzona jedną łyżeczką cukru - jakimś cudem, Camus trafił za pierwszym razem.
Michael przesunął po kuchni nieco przytomniejszym wzrokiem. Dostrzegł przygotowane na blacie składniki na śniadanie.
- O, to dla mnie? Dziękuję, ale ja raczej nie jadam z rana. Ograniczam się do kawy. I papierosa. Ale jeśli ty jeszcze nie jadłeś, to zrób coś dla siebie, nie ma najmniejszego problemu.
Brunet sięgnął do pobliskiej szafki i wyciągnął z szuflady paczkę papierosów i zapalniczkę.
Odpalił jednego i zaciągnął się głęboko. Kiedy wydmuchiwał dym z płuc na jego ustach pojawił się łagodny, zawodolony uśmiech.
- Ej. Mówiłem serio z tym siadaniem. I z mówieniem - kiedy się obudził, zdawał się nieco spoważnieć. - Znam twoją i swoją pozycję, co nie zmienia faktu, że nie zamierzam traktować cię jak zabawki czy chłopca do bicia. Naprawdę możesz czuć i poruszać się tutaj swobodnie, możesz mówić co chcesz i robić większość rzeczy. To moje mieszkanie, opinia społeczna może mnie pocałować w dupę. Mój dom moje zasady. Czy tam moje królestwo. Jakoś tak szło to powiedzonko.
Wzruszył ramionami, odgarnął włosy z twarzy i znów sięgnął po kawę.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyWto Sty 28, 2014 12:40 am

Camus
Zadziorna iskierka pojawiła się w jego spojrzeniu. Oh, czyli ten pseudo artysta chce udawać, że łamie schematy, że jest powyżej swojego gatunku? Że normy społeczne, że wszelkie ograniczenia, że na to wszystko może sobie spoglądać z góry i odrzucać albo akceptować jak tylko mu się podoba? Oh, Camus wyczuwał hipokrytę. Oczywiście, że pacanowi nie uwierzył. Nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie zrobił.
Ale w tym wszystkim Camus znalazł także wyzwanie. Spoglądając otwarcie na swojego właściciela, jak równy na równego, uniósł jedną brew do góry w tak ociekającym ironią geście, że jeszcze kilka dni temu, za podobny wybryk, przez tydzień nie wyszedłby z izolatki. Podobno tutaj mógł się czuć jak u siebie w domu.
Camus swobodnie chwycił jabłko z półmiska na blacie, ugryzł, dbając by jego kły były doskonale widoczne i nonszalancko przeszedł obok swojego właściciela, prosto do salonu, a potem do łazienki. Spodziewał się kary, oczywiście, że się spodziewał, gdzieś tam w głębi swojego umysłu. Ale zanim w pełni uświadomił sobie jakie konsekwencje mogą go czekać, jabłko było już do połowy zjedzone, a on okupował łazienkę. I to nie było najważniejsze. Camus z zaskoczeniem doszedł do wniosku, że nikt ani nie krzyczy, ani go nie goni. Czyżby kara czekała go po wyjściu z bezpiecznej kryjówki?
Zmiennokształtny poczekał jeszcze dwie minuty, kiedy nic się nie stało, dokończył jabłko. Ogryzek też zjadł, nic się przecież nie może marnować, zwłaszcza, gdy nie wiadomo kiedy będzie okazja do napełnienia żołądka na nowo. Camus postanowił chwytać chwilę, póki jeszcze mógł. Skorzystał z toalety, a potem niemal bezszelestnie ewakuował się z łazienki.
No i gdzie się podział ten jego pacan?
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptyWto Sty 28, 2014 8:49 pm

Michael Bellamy

Nie pozwalał Camusowi na swobodę w domu tylko dlatego, że chciał skuteczniej kreować swój wizerunek artysty-buntownika (chociaż to, oczywiście, również było dla niego bardzo istotne). Michael został wychowany w przekonaniu, że każda istota żywa, czy to człowiek, niewolnik czy zwierzę, zasługuje na szacunek. Matka miała oczywiście swoich podopiecznych, ale traktowała ich bardzo dobrze. Mieli obowiązki, ale jednocześnie mnóstwo praw: własne łóżka, możliwość jedzenia czego tylko chcieli i kiedy chcieli, prawo do spędzania czasu wolnego w dowolny sposób. Jeśli sprawiali kłopoty, to Ba, jeśli Michaela poniosło i nawrzeszczał na któregoś z nich bez powodu, nigdy nie omieszkała wytargać go za uszy.
Stąd też Michael miał takie a nie inne podejście do całej sprawy; tylko, z racji kompletnego braku doświadczenia a ogromnej ilości roztrzepania, radził sobie dużo gorzej niż pani Bellamy.
Niespełniony artysta uniósł nieco brew, kiedy niewolnik rzucił mu aż tak zuchwałe spojrzenie. Tak chciał pogrywać? Proszę bardzo, Michael nie zamierzał robić mu za to piekła.
Ewidentnie drugi mężczyzna po prostu mu nie wierzył i, mówiąc szczerze, kompletnie go to nie dziwiło. Bellamy miał nadzieję, że z czasem mu przejdzie.
Jego filozoficzne rozmyślania przerwało szybkie spojrzenie na zegarek wyświetlający godzinę 8:10.
Brunet poderwał się jak oparzony, pobiegł na górę, wygrzebał z szafy czarny garnitur, intensywnie niebieską koszulę i krawat.
- CAMUS! - po mieszkaniu rozeszło się zdenerwowane, ale i nieco zdesperowane wołanie.
Jeśli wilkołak oczekiwał po swoim właścicielu złości, musiał się jednak mocno zdziwić; Bellamy zbiegał po schodach usiłując jednocześnie zapiąć koszulę i pasek od spodni.
- Widziałeś moje buty? Powiedz, że je widziałeś. Matko boska, spóźnię się! - okularnik o mały włos nie wygrzmocił się na ostatnim stopniu ale z wyrobioną przez lata praktyką szybko złapał poręcz i odzyskał poczucie równowagi.
W przedpokoju znalazł jeden but. Drugiego usiłował szukać w salonie, pod stertą niesprawdzonych kartkówek.
- Jezus Maria, jeszcze muszę to sprawdzić, termin mi mija jutro! Te dzieciaki mi będą wiercić dziurę w brzuchu! - obrócił się przez ramię. Jego nowy podopieczny z kiepsko ukrywanym pożałowaniem wymalowanym na twarzy trzymał jego but za sznurówkę.
- O! Jest! Dziękuję! - but został zawiązany tak samo krzywo jak krawat. - Cholera, kartkówki, kartkówki! - Bellamy wrócił do pokoju i zaczął zbierać nieszczęsne prace. - Nie zdążę... O! Wiem! Jedź ze mną, sprawdzisz mi to, błagam, dam ci klucz odpowiedzi, tylko mnie wybaw od tych małych hien!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus EmptySro Gru 09, 2015 12:28 am

Camus Lamus

Sprawa miała się następująco - Camus, jako urodzony pod wyjątkowo paskudną gwiazdą, psią gwiazdą, był z natury zmiennokształtnym, to znaczy, wilkołakiem. I myślałby kto - a raczej myślałby cały świat - że takich jak on ciężko jest przyprawić o atak serca.
Camus był właśnie w połowie planowania, jak tu owinąć sobie nowego pacana dookoła palca, tak, żeby życie chociaż raz w jego karierze było znośne (inna sprawa, że poziom intelektualny jego nowego właściciela tą znośność znacznie zaniżał), kiedy po całym mieszkaniu, aż wibrując w ścianach i podłodze, rozbrzmiało jego imię.
Camus cały zesztywniał, sparaliżowany strachem - a jednak, kurwa, trafił na hipokrytę. Przed oczami przeleciały mu wszystkie poprzednie kary jakie otrzymał od swoich byłych właścicieli za dużo mniejsze wykroczenia, i aż nogi ugięły się pod nim.
Camus opadł na ziemię - na szczęście nie z hukiem, potrafił jeszcze upadać z gracją, nawet jeśli jego serce właśnie chciało wyskoczyć mu z piersi - i z trudem łapał powietrze w płuca.
Zajęło mu chwilę zorientowanie się, że jego właściciel wcale nie chce go zlać, chce tylko znaleźć buty.
Przez jedną chwilę musiał zwalczyć histeryczny śmiech, który chciał wyrwać się z jego ust. Był naprawdę przewrażliwiony, ale z drugiej strony po tylu latach bycia niewolnikiem, żadnych innych reakcji nie można się było po nim spodziewać, prawda? Camus, czując, że wszystkie jego kości są z waty, oparł głowę na drżącej ręce i odetchnął głęboko dwa razy.
Jednak pacan, to pacan.
I tylko przez przypadek, Camus leżał na ziemi obok komody swojego właściciela, i tylko przez przypadek zerknął pod nią. I to właściwie było jego zasrane szczęście, że właśnie wtedy brał wdech --- cóż, przynajmniej znalazł buta.
Z miną wilkołaka, który widział już wszystko, zszedł na dół, starannie usuwając się z trajektorii lotu pacana i wszystkich rzeczy, które zdawały się agresywnie lewitować dookoła niego. Trzymał śmierdzącego papcia za sznurówkę, marszcząc nos z niesmakiem.
Skoro pacan nie zał go za jabłko i jego zachowanie w kuchni, to za niesmak też mu nic nie zrobi - tak przynajmniej wywnioskował Camus, starając się w spokoju ogarnąć chaos, który jeszcze chwilę temu był salonem.
- Co? - Zapytał, z niedowierzaniem, zanim zdążył się powstrzymać.
Zdecydowanie nie brzmiało to mądrze, a on nienawidził brzmieć jak pacany, jednak tym razem sytuacja nieoczekiwanie go przerosła. Camus nagle stracił ochotę na wyniosłość i brawurę, ledwo co uniknął ataku paniki, który na pewno zostawiłby go w kawałkach na resztę dnia, jakim prawem jego właściciel zrzuca na niego takie nowiny!?
Najwyraźniej jednak jego pacan nie miał już wystarczająco dużo czasu, albo po prostu w swoim roztrzepaniu zdążył zapomnieć, bo drugi raz już tego samego nie powtórzył.
Camus w duchu podziękował bogom, że dał radę zarzucić na siebie lekki, wiosenny płaszcz, w którym go tutaj przywieziono, i wsunąć trampki na bose stopy, zanim został w pośpiechu wyprowadzony z domu, a potem prosto do samochodu.
- Nie zakluczyłeś drzwi - powiedział, kiedy tylko jego pacan dał mu chwilę na cokolwiek. - I nie wziąłeś kluczy do samochodu. Są w misce na owoce, na barze. Mam po nie iść?
W całym tym ferworze akcji, zapomniał dodać końcówkę “panie”. Teoretycznie dostał pozwolenie na swobodne wyrażanie się w mieszkaniu, więc może i przywilej rozciągał się na samochód? W końcu byli sami.
Myśl, że ma wejść do szkoły pełnej miniaturowych pacanów, wytykających go palcem i próbujących wydawać mu najdurniejsze polecenia, jeszcze do końca do niego nie dotarła. Prawdopodobnie to jego świadomość starała się ten fakt wyprzeć całkowicie.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Sponsored content





Camus-lamus Empty
PisanieTemat: Re: Camus-lamus   Camus-lamus Empty

Powrót do góry Go down
 
Camus-lamus
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: RPG :: RPG. :: Michael Bellamy x Camus-
Skocz do: