Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Paź 07, 2012 9:57 pm

Tony Stark

Anthony Stark już od dziecka wykazywał się nienaturalnie wysoką jak na swój wiek inteligencją.
Anthony Stark już jako uczeń podstawówki zaczął interesować się zagadnieniami fizyki.
Anthony Stark był najlepszym uczniem w swoim mieście, ale nigdy stał się "kujonem".
Anthony Stark w liceum doszedł do wniosku, że jest geniuszem, filantropem, a w dodatku przystojnym młodym mężczyzną, do którego kobiety lgną jak muchy. Zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, bardzo szybko zgłębił wszystkie możliwe łóżkowe triki, jakoś tak po drodze sytuując się na pierwszym miejscu listy najlepszych licealistów w stanie Nowy Jork.
Anthony Stark już w wieku osiemnastu lat zaplanował całe swoje życie, i cały ten plan realizował punkt po punkciku, aż zdobył pieniądze, status i zaczął być zauważany przez media.
Jedyną rzeczą, której Anthony Stark nie zaplanował była miłość. Nie miał pojęcia, że ni stąd ni zowąd zakocha się w nieco bezczelnej, pewnej siebie blondynce. Nigdy nie pomyślałby również, że z powodu tejże kobiety pozwoli zamknąć się w więzieniu za niewinność, pozwoli zrujnować swoją reputację i pozycję społeczną i za darmo odda swój nieprzeciętny umysł. Zrobi kilka genialnych projektów, pozwoli oprawcom zarobić setki tysięcy dolarów. A to wszystko tylko po to, żeby nikt nie zrobił krzywdy Pepper.
Wszystko posypało się gdy dowiedział się, że panna Potts nie żyje już od dawna.

Stark wstrzymał oddech, kiedy wpisał ostatnią literkę kodu. Ekran laptopa na chwilę zrobił się czarny, a potem pojawił się na nim prosty komunikat: otrzymano dostęp do systemu.
Brunet z trudem powstrzymał się od jakiegoś komentarza.
Kiedy dwa tygodnie temu zupełnym przypadkiem usłyszał, że Pepper nie żyje, prawie rzucił się z pięściami podłą ubecję, jak zwykł nazywać pilnujących go osiłków. Natychmiastowo odmówił jakiejkolwiek współpracy i chociaż raz próbowano go przekonać raczej bardzo boleśnie, nie poddał się. Nie zamierzał robić niczego dla tych bezdusznych sukinsynów. Myśl o ucieczce zrodziła się w jego głowie całkiem niedawno. I Stark, próbując odciąć się od tragicznej sytuacji, dał się tej myśli pochłonąć całkowicie. I w tej chwili wprowadził ją w życie.
Kilka komend, zmian w grafikach, przestawienie kamer: wszystko to wystarczyło, żeby uciec.
Kilka godzin później wszystko było gotowe. Korytarze były puste, w innej części budynku wybuchła panika, cała "ubecja" pobiegła właśnie tam. Więzień 016590, "Snow white", jakimś cudem, uciekł.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Paź 07, 2012 10:17 pm

Steve Rogers "The Huntsman"

Jeśli zaczyna się mówić o człowieku, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie rzeczy, które zrobił i których nie zrobił, oraz okoliczności, w jakich wtedy się znajdował. Steve chciał kiedyś zostać żołnierzem. Potem owszem, został nim, w wyniku dziwnego, niebezpiecznego i szalonego eksperymentu z promieniami gamma, radiacją i całą masą innych rzeczy, o których istnieniu wcześniej Rogers nie miał pojęcia.
I tak z chuderlawego, chorowitego dziecka zamienił się w nadludzkiego, silnego wojownika.
To, jak z wojownika zamienił się w płatnego zabójcę i tropiciela to już inna historia.
Niemniej jednak Steve był nadal człowiekiem, na którego składały się rzeczy które lubi i których nie lubi. Oraz jedna rzecz, której nie toleruje.
- Więzień jest niebezpieczny, sądzimy, że uzbrojony. Jeśli wydostanie się z lasu będziemy mieli wojnę na skalę światową. Jesteś Łowcą, musisz go znaleźć i przyprowadzić do nas.
Rogers skrzywił się słysząc swój pseudonim, ale po żołniersku przytaknął.
- Stark jest inteligentnym terrorystą, będzie próbował przekabacić cię na swoją stronę. Musisz go do nas sprowadzić, posiada wiedzę, która pozwoli nam rozbić jedną z największych grup przestępczych na świecie. Znasz wagę sytuacji, prawda?
Steve ponownie przytaknął. Jego pięści zacisnęły się niemal bez udziału jego świadomości. Zmrużył oczy. Nienawiść, jaką pałał do terrorystów była tym większa, że to przez nich właśnie stracił całą swoją rodzinę. Wszystko, o co kiedykolwiek dbał. Wszystko, co cenił, co kochał, wszystko.
- Zrozumiałem - powiedział, nadal stojąc na baczność. - Jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć?
Rogers spojrzał na wyświetlone na ekranie telefonu zdjęcie mężczyzny. Powiedzmy, że w średnim wieku.
- Tak - głos dochodzący z komórki brzmiał jak groźba. - Musisz go znaleźć. Więzień 016590, Śnieżka jest nam potrzebny, Łowco.

3h 18 minut po ucieczce "Śnieżki".

Rogers wjechał konno do lasu. Zwierzęta sprawdzały się w takim terenie dużo lepiej, niż jakikolwiek sprzęt mechaniczny. W miejscu, w którym przez ponad 100 kilometrów w każdą stronę rozciąga się bezkresny las, w miejscu pozbawionym cywilizacji nie ma potrzeby by korzystać z najnowszych zdobyczy techniki. Nie ma potrzeby jeździć ferrari.
Czarny rumak w pełni wystarczał Łowcy.
Steve spuścił ze smyczy swoje genetycznie udoskonalone psy. Dwa duże, wielkości kuca, ogary ruszyły przodem, szukając tropu.

4h 23 minuty po ucieczce "Śnieżki".

Steve przywiązał konia do najbliższego drzewa. Psy, zachowując idealną ciszę wyśledziły cel i zostały w miejscu, które Łowca im wskazał.

4h 30 minut po ucieczce "Śnieżki".

Steve podkradł się na tyle blisko swojego celu, by móc dogodnie go obserwować. Teoretycznie powinien doprowadzić misję jak najszybciej do końca, ale coś nie pozwalało mu na to. Coś, co sprawiało, że Łowca z pogardliwym uśmieszkiem obserwował nieporadność drugiej osoby.
Mężczyzna w średnim wieku próbował złapać jednego z łososi płynących w górę rzeki. Co, swoją drogą, było naprawdę głupie. Czy ten człowiek nie wiedział, że znajdują się teraz na terytorium należącym do niedźwiedzi? Jeśli go znajdą, rozszarpią go bez żadnego problemu. Mimo to, Śnieżka - zapewne umierający z głodu - próbował nadal. Utaplany w wodzie, cały mokry i zmęczony, poharatany przez gałęzie i chyba ze skręconą kostką, nadal się nie poddawał.
Przez szum wody nie słyszał, jak Rogers zaczął się do niego zbliżać.
- Mam cię - wyszeptał Steve, tuż przy jego uchu. Szybko wykręcił obie jego ręce do tyłu i powalił na ziemię.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Paź 07, 2012 10:56 pm

Tony "Snow white" Stark

To cholerne więzienie stało na granicy cholernego lasu do którego nie zapuszczał się żaden cholerny więzień przy zdrowych zmysłach. Tony nigdy nikomu nie wmawiał, że jest normalny. Pędem puścił się w kierunku drzew.
Zatrzymał się dopiero kiedy był już pewien, że przynajmniej na chwilę jest bezpieczny. Ukryty.
Mężczyzna usiadł na ziemi, plecami opierając się o pień jakiegoś iglaka. Oddychał stanowczo zbyt szybko, jego serce też biło w nienaturalnym tempie. Filantrop miał wręcz wrażenie, że znajdujący się w jego klatce piersiowej reaktor zaraz skapituluje.
Kiedy jednak tylko udało mu się względnie wyrównać oddech, natyhcmiast wstał. Nie mógł tutaj zostać. Nie miał pojęcia gdzie iść ani jak przetrwać w tej cholernej dziczy, ale siedzenie w jednym miejscu było jeszcze bardziej samobójcze niż pójście przed siebie.
Już kilkanaście minut później miał ochotę odszczekać wszystkie słowa.
Cały las był wręcz serią pułapek: bagien, wystających z mokrego, nieprzyjemnego podłoża konarów, wyskakujących znikąd pająków i smagających po twarzy, pojawiających się nie wiadomo skąd gałązek. W dodatku, potknąwszy się na jakimś kamieniu, chyba skręcił kostkę.
Stark prawie podziękował wszystkim istniejącym bogom, kiedy w tym cholernym, złośliwym i zgubnym gąszczu wreszcie znalazł odrobinę wolnej przestrzeni. Niewielką , dosyć nieprzyjemną polankę, przez której środek przepływał niewielki potok.
Tony uklęknął przy wodzie i napił się łapczywie. Cholera. Potrzebował jakiegoś pojemnika. Czegokolwiek, w co mógłby nabrać chociaż trochę wody.
Dostrzegł, że w strumieniu co jakiś czas pojawiają się ryby. A może by tak...
- Kurwa mać! Jarvis! Jarvis, gdzie ty jesteś, ty niedokończony, podły stworze, kiedy tak cholernie cię potrzebuję?! - któraś z kolei próba złapania posiłku nie powiodła się.
Zaaferowany, Tony nie usłyszał zbliżającego się żołnierza. Dał się złapać jak dziecko. Zasyczał, kiedy czyjeś silne dłonie bezceremonialnie wykręciły mu nadgarstki. Szarpnął się zupełnie odruchowo. Znaleźli go? Tak szybko?!
- Puść mnie! - zaklął gdy boleśnie zderzył się z ziemią. Szybko zrozumiał, że krzycząc i szarpiąc się, wiele nie osiągnie. Prawie zmusił się do rozluźnienia mięśni. Odwrócił głowę: kątem oka dostrzegł napastnika. Na oko mniej więcej trzydziestoletni, blondyn, dużo lepiej zbudowany, ale przede wszystkim obcy. Nie był żadnym strażnikiem. Może Stark miał jakieś szanse? - Na pewno możemy się jakoś dogadać. I wszystko sobie wyjaśnić. Ale raczej trudno negocjować, kiedy się leży na ziemi, z twarzą przyciśniętą do trawy..
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptySob Paź 13, 2012 10:16 pm

Steve Rogers "The Huntsman"

Jego ruchy były niemal nieludzko szybkie i silne. Wyćwiczone, wyrobione przez lata treningów i misji. Steve już od dawna nie był w pełni człowiekiem. Był kimś, legendą, od zadań specjalnych. Tropił, ścigał i łapał największych i najsprytniejszych przestępców tego świata. I był w tym cholernie skuteczny.
Zupełnie jak nigdy nie pudłujący Hawkeye. Kiedyś zdarzyło im się pracować w zespole nad kilkoma sprawami, ale teraz Clitn miał rodzinę. Steve nie kwestionował jego decyzji o emeryturze. Wiedział, jak ważna jest dla niego rodzina.
Właśnie myśli o bliskich sprawiały, że Rogers żywił do leżącego pod nim człowieka coraz większą nienawiść. To co, że mężczyzna już na pierwszy rzut oka wydawał się być po prostu idiotą, który nie umie przetrwać nawet w lesie. Być może był po prostu dobrym aktorem, Myśliwy spotykał wielu takich jak on.
- Nie zamierzam z tobą rozmawiać Śnieżko - powiedział głośno i stanowczo. Następnie wyciągnął z kieszeni kajdanki i sprawnie zapiął je na nadgarstkach więźnia.
Szarpnął bruneta mocno za ramię i wywindował go do pionu. Miał ochotę dodatkowo obić mężczyźnie gębę, ale nie dostał takich rozkazów, toteż powstrzymał się. Zmierzył jedynie Śnieżkę oceniającym, nieprzyjemnym spojrzeniem.
- Zabieram cię z powrotem do więzienia - oznajmił, a w jego głosie słychać było jad. - Lepiej dla ciebie, żebyś nie stawiał oporu.
Co prawda Myśliwy z chęcią wymierzyłby temu bezdusznemu terroryście kilka mocnych uderzeń, ale miał swoje własne procedury. Nie był tak nieludzki jak jego wrogowie. Jeśli już kogoś łapał, mówił mu przynajmniej, co go czeka.
Steve, nie czekając na reakcję mężczyzny, chwycił go o wiele za mocno za ramię i zaczął prowadzić w stronę drzew. Dokładniej w miejsce, w którym zostawił konia i psy.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptySob Paź 13, 2012 11:36 pm

Tony "Snow White" Stark

Zmusił się do utrzymania nerwów na wodzy. Zawsze był dobry w zachowywaniu spokoju w kryzysowych sytuacjach, dlaczego teraz miało by być inaczej? Nie mógł dać się ponieść, nie mógł się wystraszyć ani wściec. Musiał mieć jasny umysł, myśleć racjonalnie. To było jedyne wyjście z tej całej sytuacji.
Zawsze był człowiekiem przyzwyczajonym do bycia traktowanym w bardzo konkretny sposób.
Ludzie go otaczający szanowali go za jego wiedzę, okazywali zachwyt, ci zazdrośni nie znosili Starka na całej linii, ale nikt nigdy nie traktował go przedmiotowo.
Może i nieuprzejmie, ale na pewno Tony nie przywykł do bycia szarpanym, popychanym i mierzonym aż tak niechętnym, pełnym nienawiści spojrzeniem.
Niemniej jednak nie próbował uciekać, wyrywać się ani krzyczeć. Nie znajdował się na pozycji człowieka mającego coś do powiedzenia. Nie, jeśli chciał wyjść z tego cały, zdrowy, a przede wszystkim jeśli chciał z tego wyjść w innym miejscu niż więzienie.
Powrót tam byłby najgorszą możliwą wersją scenariusza. Oczywiście, że nikt by go nie zabił, był na to zbyt cenny, ale na pewno nie mógł się spodziewać miłego powitania.
- Wiem, że jestem jedyną taką na świecie pięknością, ale naprawdę, wystarczy Tony - zaryzykował swoje zwyczajowe, irytujące teksty.
Przez chwilę pomyślał, że może dobrał skuteczną metodę. Jego oprawca na chwilę zrobił nieco zaskoczoną minę, jakby w ogóle nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Stark postanowił wykorzystać okazję i zacząć mówić dalej.
- Naprawdę to wszystko nie jest takie na jakie wygląda, a ja nie jestem tym za kogo mnie uważasz. Zabranie mnie z powrotem do więzienia jest najgłupszą rzeczą jaką możesz zrobić. Nie ufasz mi, wiem, ale naprawdę, musisz pomóc mnie, nie im, więc - wyrzucił. Ewidentnie chciał powiedzieć coś jeszcze, ale dokładnie ten moment wybrały sobie jego nogi żeby potknąć się o wystający z ziemi korzeń.
Stark prawie wyrżnął twarzą w pień.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Paź 14, 2012 3:55 pm

Steve Rogers "The Huntsman"

Spojrzał na bruneta z odrazą i jakimś takim zniesmaczeniem. Boże, co to były za teksty? Jakby znajdowali się w szkole średniej, doprawdy. Steve skrzywił się, słysząc prawdziwe imię swojego celu.
- Nie obchodzi mnie to, jak masz na imię - powiedział twardo, nadal ciągnąc mężczyznę w stronę swoich zwierząt. Przez moment zastanawiał się, czy nie warto byłoby Śnieżki przywiązać i kazać biec za koniem. To byłaby całkiem dobra rozrywka.
Z tym, że Myśliwemu nikt nie płacił za kiereszowanie i krzywdzenie terrorysty. A szkoda, Steve z chęcią przyjąłby taką posadę, nawet za niskie wynagrodzenie. Nie o pieniądze przecież mu chodziło, a o zemstę.
Porzucił swój dopiero kiełkując plan, kiedy terrorysta potknął się o korzeń. Rogers musiał mocno szarpnąć go za ramiona, by nie wylądował twarzą na kamieniach. Ludzie, co za idiota mu się trafił.
- Patrz pod nogi durniu - warknął. - Następnym razem nie będę cię przytrzymywał.
Nie zamierzał słuchać tego, co meżczyzna ma do powiedzenia. Więźniowie mieli to do siebie, że przed wydaniem wyroku kłamali jak z nut, byle tylko osiągnąć swój cel. Byle tylko uciec od sprawiedliwości.
Jedyną niecodzienną rzeczą była ta ciapowatość Śnieżki. Steve spotykał w swoim życiu wielu przestępców, większość z nich była wyszkolona, ale ten tutaj... To był po prostu idiota. Jak można było komuś takiemu powierzyć aż tak cenne dane? Z drugiej strony może brunet po prostu był świetnym aktorem. Myśliwy zacisnął usta, nie zamierzał dać się tak łatwo oszukać.
Płacili mu za przyprowadzenie Śnieżki do więzienia i ze swojego obowiązku się wywiąże. Koniec pieśni.
Psy zaczęły ujadać na ich widok. Steve gestem ręki kazał się im uciszyć, i chociaż nieufnie, zwierzęta uspokoiły się.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Lut 17, 2013 10:53 pm

Tony "Snow White" Stark

Czuł, że metaforyczny grunt usuwa mu się spod nóg. Nie znosił tego uczucia, ale także nie bardzo wiedział jak sobie z nim radzić. W swoim życiu, jako bogaty, raczej wpływowy a przede wszystkim bezczelny człowiek rzadko kiedy musiał się martwić o cudze zdanie albo życzenia. Ostatni raz czuł się tak beznadziejnie bezbronny kiedy po raz pierwszy musiał wybierać między życiem Pepper a zaprojektowaniem broni masowego rażenia i zaryzykowaniem globalnego bezpieczeństwa.
- Słuchaj blondi, wiem jak to wygląda, ale wiem też że wyglądasz na ogarniętego faceta. Co ci powiedzieli na mój temat? Groźny, uzbrojony potwór stworzony do zabijania? No błagam, spójrz na mnie. Z której strony jestem uzbrojony, albo chociaż niebezpieczny? Jestem naukowcem a nie mordercą.
Stark doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że towarzyszący mu mężczyzna pewnie nie raz słyszał jeszcze ciekawsze wymówki od więźniów, którzy chcieli zrobić wszystko, żeby tylko nie wracać do celi.
Wzmocniony uścisk na ramieniu i mordercze spojrzenie utwierdziły go w przekonaniu, że tak, nie jest pierwszym pomysłowym człowiekiem. Własny rozum podpowiadał mu, że nie jest także pierwszym niewinnym.
- Na wszystkich bogów, człowieku, posłuchaj mnie chociaż przez trzydzieści sekund! Na polecenie ludzi, dla których pracujesz projektowałem broń i analizowałem teorię teleportacji kwantowej, protokołów! - wściekłe spojrzenie zwiastowało że zaraz dostanie w pysk, a to na pewno będzie bolało bardziej niż policzek od Pepper. Coraz mniej czasu na pzeforsowanie swoich racji. - Założmy, że człowiek A ma kubit, który chce teleportować do człowieka B. W ogólności kubit ten można zapisać jako konkretny wzór, w którym wektory są wyjątkowe, bo są dwoma podpoziomami stanu kwantowego, który jest ich superpozycją. Algorytm zakłada, że A i B mają uprzednio dostęp do maksymalnie splątanego stanu kwantowego, np. do dwóch cząstek w stanie bella. Czy to brzmi jak wykwalifikowany morderca, który przypadkiem nie potrafi sobie poradzić w trudnych warunkach i daje się zajść od tyłu jak małe dziecko, czy jak niesprawiedliwie osądzony fizyk?
Gwałtownie umilkł. Doszedł do wniosku, że przeciąża nerwy swojej eskorty kiedy został gwałtownie przyparty do pnia pobliskiego drzewa. Serce biło mu nieco szybciej niż powinno, ale na razie nie dawał się sterroryzować własnej adrenalinie. Jeśli miał wyciągnąć z tego wszystkiego jakiekolwiek pozytywy, to musiał myśleć, nie panikować. Nawet jeśli zaczynał z pozycji przegranego.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Lut 17, 2013 11:16 pm

Steve "Łowca" Rogers

Oh, naprawdę? Naprawdę?
Steve nie był świeży w tym zawodzie, swoje już dawno przepracował. I mimo, że w praktyce się nie starzał i raczej trudno było go zabić, to miał już swoje lata. Nawet gdyby chciał, nie dałby rady zliczyć ile razy jego ofiary wymyślały historyjki, by go zwieść.
Na początku, kiedy dopiero zaczynał swoją przygodę z łowiectwem, dał się parę razy nabrać na słodkie oczka i zapewnienia, że to co mówią jest prawdą. Ba! Dał się nawet złapać na haczyk nazywany "nie zabieraj moim dzieciom ojca" i tak dalej. Steve pamiętał doskonale, jak bardzo bolało, kiedy dowiedział się, że te dzieci należą do kogoś innego.
Dlatego teraz po tylu latach bycia Łowcą Steve nie ufał nikomu. Nawet swojemu pracodawcy.
Ale żeby utrzymać się w tym trudnym terenie musiał być efektywny. Musiał wypełniać zadania, które mu powierzano i jedną z jego zalet było to, że nie zadawał pytań. Nie musiał wiedzieć kto, gdzie jak i po co. Wystarczyło mu, że znał podstawowe dane o swoim celu.
I po prostu go ścigał.
Zresztą, jeśli Rząd zlecił mu znalezienie Śnieżki, to musi być naprawdę nieprzewidywalny, dobrze wyszkolony terrorysta.
I Steve miał tylko jedną metodę by to sprawdzić. Miał dość słuchania tej bzdurnej paplaniny i z całą swoją siłą przyparł Śnieżkę do pnia najbliższego drzewa. Psy zaszczekały i uciszył je jednym gestem.
- Przestań gadać, albo cię zabije - powiedział, patrząc twardo na owego "Tonyego". Rogers wątpił by ten mężczyzna faktycznie miał tak na imię. Kłamstwa jakie wciskali Steve'owi więźniowie sięgały dużo dalej niż zwykłe zmyślenie imienia i nazwiska i nawet historii życiowej.
- To jest twój wybór. Jeśli naprawdę nie chcesz, żeby na świat wyszła ta cholerna technologia, o której mówisz, w tej chwili pozwolisz mi się zabić. Jeśli nie, zabieram cię z powrotem do więzienia.
Ta technika zazwyczaj działała. Nikt dotychczas nie był w stanie jej przejrzeć i Steve był kompletnie pewny, że tym razem też pójdzie dobrze. Śnieżka na pewno spuści z tonu i może nie pokornie, ale zdecyduje się na powrót do więzienia. Nawet jeśli zrobi to w ostatnich sekundach zanim Steve rozpołowi go na pół swoją bronią.
- Masz 5 sekund na decyzję.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... EmptyNie Lut 17, 2013 11:32 pm

Tony "Show White" Stark

Przez ułamek sekundy nie miał pojęcia co powinien powiedzieć. Tylko ułamek sekundy. Przecież Tony Stark zawsze wiedział co powinien powiedzieć.
Ten facet, nawet jeśli właśnie sięgał po broń, nie mógł zrobić mu krzywdy. Wynajęto go po to, by sprowadził Starka z powrotem do celi. Skoro ktoś z góry kazał mu sprowadzić jakiegoś "niebezpiecznego terrorystę" to logicznym było, że "niebezpieczny terrorysta" jest w więzieniu potrzebny cały i zdrowy. Gdyby było inaczej, Stark już dawno otrzymałby kilka profilaktycznych uderzeń, choćby po to, żeby się zamknął. Skoro dalej był cały i zdrowy, to cała gadanina o zabijaniu była podpuchą, testem. Na pewno. Poza tym nikt nie uwierzyłby w historię, według której ten blondyn musiał zastrzelić "Śnieżkę" po to, żeby się bronić. Zarząd wiedział, że zrzucony z tronu geniusz i milioner odcięty od techniki jest zasadniczo kompletnie bezbronny.
Z drugiej strony, jego oprawca prawdopodobnie nie miał o tym pojęcia. Mógł nie mieć żadnych skrupułów, nawet jeśli to nie za mordowanie mu płacono.
Brunet wziął głęboki oddech.
A nawet jeśli wszystko miało skończyć się tu i teraz - choć naukowiec wierzył, że blondyn zamierza trzymać się poleceń - to jakie właściwie Stark miał perspektywy?
Ci skurwiele zamordowali Pepper, uszkodzili jego serce tak mocno, że nie mógł żyć bez paskudnego kawałka metalu w klatce piersiowej, zabrali mu wszystkie pieniądze i zrujnowali jego pozycję społeczną.
Gdyby wrócił do więzienia, usiłowaliby zmusić go do kontynuowania pracy. Cierpliwie i na wszelkie możliwe sposoby. Skoro - rzecz oczywista - i tak by odmówił, w końcu daliby sobie spokój i sami zlikwidowaliby niepotrzebnego więźnia.
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, nie było sensu w wybieraniu życia i więzienia.
Stark wziął głęboki oddech. Wyrażenie na zgody na zabójstwo było bardziej logiczne, bardziej strategiczne. Może dawało mu czas. I oszczędzało sporej dawki emocjonalnej sieczki, ale to było najmniej ważne.
- Okej - mruknął, bez większych emocji. Na twarzy blondyna dostrzegł coś jakby.. zaskoczenie? Tak, chyba tak. - Niech będzie. Tylko, jeśli łaska, wolałbym szybko i bezboleśnie?
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Sponsored content





Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty
PisanieTemat: Re: Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...   Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha... Empty

Powrót do góry Go down
 
Zostaw ten kozik, bo se urżniesz palucha...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Non OCet! :: Non OCet! :: Stony-
Skocz do: