Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Animal I have become.

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Animal I have become.   Animal I have become. EmptySro Cze 13, 2012 7:32 pm

Megu Tashikawa

W drogiej, eleganckiej restauracji unosił się subtelny zapach lawendowych odświeżaczy do powietrza. Słychać było ciche dźwięki muzyki klasycznej, szczęk sztućców uderzających o talerze i rozmowy prowadzone przyciszonymi głosami. Kobiety w eleganckich sukienkach opowiadały bogatym mężom o tym jak spędziły dzień, biznesmeni w garniturach załatwiali swoje umowy, grupki dojrzałych pań spędzających "babski wieczór" po cichu dyskutowały o nowych lakierach do paznokci.
Megu nie bardzo wiedział co tutaj robił. No tak, do Japonii przyleciał zachodni inwestor, niejaki pan Anderson, z którym yakuza chciała nawiązać kontakt - czy ktoś kiedykolwiek powiedział, że mafia nie działała na rzecz gospodarki Kraju Kwitnącej Wiśni i nie ładowała sporych pieniędzy w firmy po to, by później odbierać jeszcze większe? - więc wypadało zaaranżować osobiste spotkanie owego inwestora z glową i donem tejże Yakuzy. Ale teraz, kiedy ten niereformowalny pacan, jego pożal się Boże brat zniknął w łazience Megu naprawdę nie wiedział co ma powiedzieć do siedzącego naprzeciwko mężczyzny w średnim wieku, spoglądającym na niego z pewną dozą niepewności. No tak. Pewnie chodziło o tę brzydką, poszarpaną bliznę na prawym policzku. Megu westchnął zniecierpliwiony. Jeszcze nic temu człowiekowi nie zrobił, po co tak trząsł portkami?!
- Tak więc, proszę mi powiedzieć, panie...
Drzwi wejściowe głośno trzasnęły. Do pomieszczenia wpadła grupka młodych mężczyzn z pistoletami w rękach.
Kurwa no nie. No po prostu kurwa no nie! Boże. Czy ty to widzisz?
Napad. Napad. Megu usiłował jakoś rozluźnić atmosferę, a ci sobie wymyślili jakiś durny napad! I to jeszcze ludzie z jakiegoś nieoficjalnego gangu! I że niby portfele na stoły! Blondyn miał ochotę uderzyć głową w stół.
Boże, czy ten dzień naprawdę musiał być aż tak irytujący?
Klienci przerażeni wyciągali wszystkie cenne rzeczy na blaty: telefony, portfele, biżuteria... Pan Anderson zerknął na Megu nerwowo, kiedy ten ze stoickim spokojem wyciągnął papierosa. Wsunął go między wargi i podpalił. Pieprzyć zakaz. Ten dzień był stanowczo zbyt irytujący.
Megu oparł się wygodnie o krzesło. Wsunął jedną dłoń do kieszeni. Gdyby zrobiło się mniej przyjemnie, mógł w każdej chwili sięgnąć po broń. Tylko bardzo chciał tego uniknąć. Przymknął oczy. Błogosławiony tytoń... Poczuł przy czole zimny metal broni. Chyba Smith&Wesson. Ktokolwiek właśnie celował w jego głowę, ewidentnie robił to drugi, może trzeci raz w życiu. I był skrajnie zbity z tropu brakiem reakcji.
Megu otworzył oczy i podniósł na niego znudzone spojrzenie.
Z czym ten Ryuuto tak zwlekał?! Już przecież na pewno wiedział co się dzieje, mógłby tę dupę ruszyć.
- Ech, dzieciaku. Nie krzycz tak. Przeszkadzasz mi.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptySro Cze 13, 2012 7:51 pm

Ryuuto

Całe spotkanie szło nad wyraz dobrze. Na początku, dbając o wymienienie uprzejmości, zaczął prowadzić niezobowiązującą ale dobrze widzianą rozmowę. Tak naprawdę o niczym. O chwiejącej się gospodarce USA, o którą tak naprawdę nie dbał aż tak mocno, by naprawdę próbować jakoś ingerować.
Nie, żeby nie mógł. W obecnej chwili zarządzał Yakuzą. Miał ogromną siatkę małych, średnich i dużych firm i prawdopodobnie gdyby podliczyć jego osobisty majątek plasowałby się gdzieś w 30-stce najbogatszych ludzi świata. I w pierwszej piątce najniebezpieczniejszych jeśli mamy już być szczerzy.
Pan Anderson, chociaż wyglądał na zestresowanego - skądinąd kto by nie był? - utrzymywał fason i już podczas kolacji mogli swobodnie porozmawiać o biznesie. I o inwestycjach, jakie Yakuza zamierzała poczynić w firmie Andersona. Oczywiście, Ryuuto wziął ze sobą Megu. Jego starszy brat, chociaż cholerne niechętnie i tylko Seiko wiedziała, jak go przekonać do nie zabicia swojego szefa, został jego ochroniarzem. Osobistym. I chcąc nie chcąc (zdecydowanie nie chcąc) Megu musiał spędzać z nim niemal cały swój czas noce wliczając. Co prawda spał w oddzielnej sypialni, ale Ryuu miał cichą nadzieję w końcu to zmienić.
Naprawdę cichą.
- Przepraszam na chwilę - powiedział, kiedy wszystko zostało już uzgodnione. Wyszedł do łazienki za potrzebą i by wykonać kilka telefonów.
Kiedy miał wracać, usłyszał hałas i krzyki jakiś dzieciaków. O mamo. Nie. Powiedzcie mi, że to się nie dzieje naprawdę. Ryuuto był co najmniej zdegustowany. Napad. Amatorski, żenujący, niedopracowany napad.
Westchnął i zatrzymał się w korytarzu. Cała reszta jego ochroniarzy brała przykład z Megu i nie wszczynała zamieszania ani tym bardziej strzelaniny. Będzie im musiał za to podziękować w odpowiedni sposób małą premią. Ale z Megu był najbardziej dumny i zaskoczony. Oto jego brat, chodzący chaos, siedział spokojnie i to on, Ryuuto siedzący spokój, musiał się powstrzymywać przed rzuceniem się na bachora, który ośmielił się celować do blondyna. Nosz kurna, świat się wali.
Ostatecznie jednak Ryuuto uspokoił się i wszedł z odpowiednią dla siebie dumą i wyniosłością wszedł na salę restauracyjną.
- Wybaczy pan, panie Anderson wszelkie niedogodności związane z tą sytuacją - zwrócił się bezpośrednio do swojego nowego współpracownika. Chociaż prawdopodobnie nie będą więcej interesów robić twarzą-w-twarz.
Spojrzał na Megu, który wyraźnie próbował nie wyciągnąć broni, kiedy to na Ryuuto zwróciły się lufy pozostałych trzech pistoletów. Świetnie. Pięcioro dzieciaków, trzy pistolety i chaos.
Ryuuto westchnął ostentacyjnie.
- Następnym razem postarajcie się nie napadać na restaurację, w której akurat jem - powiedział głośno, kiedy jakiś dzieciak z arafatką na gębie przystawił mu pistolet do klatki piersiowej. - I na przyszłość jeśli chcesz kogoś zastrzelić odblokuj broń. A teraz, zanim naprawdę się zirytuje oddajcie klientom ich własności, albo ci panowie - wskazał na siedmiu mężczyzn w garniturach. - Wyciągną naprawdę skuteczną broń.
Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza, którą znów przerwał Ryuuto.
- Panie Anderson? Możemy iść? Rachunek zostanie uregulowany, zapewniam pana.
Miał cichą nadzieję, że sytuację będzie można rozwiązać w ten właśnie sposób, pokojowo. Bez zbędnych rozrób, bo i Megu pewnie dałby się ponieść chwili. A gdyby Anderson umarł szlag jasny trafiłby ich biznes.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptySro Cze 13, 2012 8:16 pm

Megu Tashikawa

Byl zmęczony. Najzwyczajniej w świecie był zmęczony. Cały boży dzień musiał łazić za tym skończonym idiotą po cholernych biurach, urzędach i restauracjach tego typu. Woził w samochodzie jakichś cholernych gości z Europy i Stanów, więc nie mógł pozwolić sobie na łamanie przepisów dotyczących prędkości. Cholera jasna, nawet zapalić nie miał czasu.
Ten dzień zwyczajnie go już przerastał. A ta gromadka Bogu ducha winnych idiotów powoli stawała się przysłowiową kroplą goryczy przepełniającą kielich.
Megu naprawdę próbował być spokojny. Naprawdę próbował dotrzymać danej siostrze obietnicy, że w obecności inwestorów nie będzie krzyczał, strzelał, obrażał Ryuuto ani straszył niewinnych ludzi. Cały dzień wytrzymał w garniturze i pod krawatem zmuszając się do oszczędnych uśmiechów i prowadzenia rozmów o dupie marynie.
Ale kiedy jeden z głupich szczyli przyłożył broń do klatki piersiowej Ryuuto po prostu trafił go szlag. Jeszcze tego brakowało, żeby przez jakiegoś idiotę musieli jechać do szpitala. I stracili tyle pieniędzy.
Megu stanowczo zbyt wolno zaciągnął się dymem, a potem zdusił papierosa na talerzu. Popielniczki w końcu nie było.
- Słuchaj, gówniarzu - blondyn zirytowanym gestem odgarnął przydługawą grzywkę. - Cały boży dzień spędziłem na wypełnianiu cholernie nudnych obowiązków, prowadzeniu idiotycznych rozmów i znoszeniu kretyna, którego szczerze nienawidzę. Przez cały pierdolony dzień nie mogłem nawet zapalić papierosa. - don yakuzy powoli podniósł się z krzesła.
Jeden z dzieciaków zerknął na niego z nieukrywanym niepokojem. Zaczęły drżeć mu dłonie.
- A ty, kurwa mać, nie dość że psujesz mi najważniejszy punkt programu, to jeszcze usiłujesz narobić syfu i postrzelić mojego pracodawcę? Nie kurwa, nie zamierzam zapierdalać do pieprzonego szpitala!
Młodzik odbezpieczył broń, ale nie zdążył nawet lepiej chwycić jej w dłonie - Megu wytrącił mu broń z ręki, uderzył w brzuch i już po chwili boleśnie wykręcił ręce do tyłu. Kilka sekund później dało się słyszeć trzask pękającej kości. I ramię w gips...
Megu pozwolił chłopakowi upaść na podłogę. Chyba tylko cudem powstrzymał się od przyciśnięcia jego głowy własnym butem. Ewidentnie robił się coraz bardziej poirytowany. Miał, cholera, swoje limity.
- Liczę do pięciu. Albo zostawicie dobytek wszystkich państwa na ladzie i zaczniecie uciekać, albo nie ręczę za to ile z was zostanie.
Dwa razy powtarzać nie musiał.
- Przepraszam panie Anderson - mruknął. Potem zerknął w stronę brata. - A ty nawet nie próbuj komentować.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptyNie Cze 30, 2013 4:10 pm

Ryuuto

Jego nadzieja na spokojne wyjście z restauracji spakowała swoje rzeczy w torbę podróżną i złapała stopa i dodatkowo pomachała mu na do widzenia, kiedy Megu zdusił swojego papierosa. Ryuuto odetchnął głośno i spokojnie, próbując nie wchodzić w drogę bratu, kiedy ten jest na końcu swojej wytrzymałości.
Było nie było, wiedział doskonale, że jeśli blondyn miał się uspokoić to on sam powinien jak najszybciej zniknąć mu z oczu. Im bardziej będzie się wtrącał w pracę Megu, tym bardziej Megu będzie zdenerwowany, a im bardziej Megu będzie zdenerwowany tym większe szansę, że ich zachodni inwestor zostanie ranny śmiertelnie lub nie, podczas strzelaniny. Z drugiej jednak strony cichy, niebezpieczny głosik z tyłu głowy podpowiedział Ryuuto, że cholera, Megu się o niego troszczy.
Że postanowił zareagować dopiero wtedy kiedy ktoś wycelował w jego klatkę piersiową!
Ryuu szybko zdusił ten głosik, bo nie czas teraz na podobne rozważania. Na myślenie o dupie Megu będzie cała nocka, kiedy jego rozkoszny braciszek będzie tylko kilka metrów od niego. Teraz sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji.
Ryuuto - zwinnie, niemal kocimi ruchami - wybił broń z rąk dzieciaka stojącego najbliżej niego. Chłopak, który jako ostatni miał w rękach pistolet, upuścił go. Oczywiście, że wszystkie kobiety na sali musiały zacząć panikować, mężczyźni wstali od stołów, oburzeni, wystraszeni... Ryuu nie miał pojęcia i szczerze, miał gdzieś kto jak się czuł. Spojrzał tylko kątem oka na Andersona. Facet był blady jak ściana, ręce i kolana trzęsły mu się jakby był w samym środku Syberii i to w dodatku goły.
Kiedy niedorobiony gang małych łajdaków wybiegł z restauracji - Megu wyciągnął broń, żeby ich nastraszyć - Ryuuto uśmiechnął się ponownie do Andersona.
- Jeszcze raz przepraszam za niedogodności - powiedział, nad wyraz uprzejmie. - Jeden z moich ochroniarzy odwiezie pana, do pańskiego hotelu. Liczę, że jutro rano prześle pan podpisane kopie dokumentów, o których rozmawialiśmy. Kiedy zostaną potwierdzone przez moich doradców i prawnika, upewnimy się, że dotrze pan bezpiecznie na lotnisko.
Ryuuto nie musiał dwa razy powtarzać. Jeden z ochroniarzy zaoferował biznesmenowi jego marynarkę i po chwili wyprowadzał Amerykanina z restauracji. Pozostali pracownicy Ryuu - Megu w to wliczając - zaczęli wychodzić dopiero po chwili, kiedy upewnili się, że nikt w restauracji nie będzie składał doniesienia.
Niepotrzebny kłopot którego łatwo można uniknąć, prawda?
- Yoshi - Ryuuto zwrócił się do szefa oddziału. - Masz mi znaleźć tych smarkaczy. Nie zabijaj ich, połam im tylko parę kości, rozumiesz? Nikomu nie ujdzie płazem celowanie bronią do kogoś o mojej pozycji.
Yoshi posłusznie skinął głową i przekazał rozkaz dalej. Ryuuto natomiast uśmiechnął się lekko do brata i z premedytacją poczochrał jego blond włosy.
- Oh, niech tylko Seiko się dowie z jakim uczuciem i oddaniem bronisz swojego młodszego braciszka! - Wyszeptał, po czym uciekając przed jeszcze niewyprowadzonym ciosem ruszył do swojego samochodu.
Oczywiście, usiadł z przodu na miejscu dla pasażera, czekając posłusznie aż Megu usiądzie za kierownicą. Na dzisiaj skończyli z jeżdżeniem po Tokio.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptyNie Cze 30, 2013 10:49 pm

Megu Tashikawa

Ten głupi skurwysyn zdążył się odsunąć zanim Megu mu przyłożył.
On. Martwić się! O tego debila! Dobre sobie. Martwił to się o to, że jeśli Ryuuto zostanie postrzelony, będzie trzeba jechać do szpitala, a wtedy to jakiekolwiek plany opierdalania się z papierosem w ustach szlag by trafił.
- A spierdalaj - warknął tylko. Nie zamierzał dać się wciągnąć w te gierki słowne po raz kolejny. Już nie raz usiłował przekonywać pacana, żeby wreszcie skończył z idiotycznymi przytykami i przyjął do wiadomości, że skoro Megu pracuje swoją pracę w miarę poważnie, to jest to raczej powód do względnego zadowolenia a nie okazja do irytowania go na każdym kroku.
Wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów, wyciągnął jednego, zapalił go i leniwym wręcz krokiem uidał się w stronę wyjścia. Po drodze zerknął jeszcze na kilku klientów, uśmiechnął się paskudnie do jednego z bardziej bojowo nastawionych mężczyzn, którzy jeszcze kilka minut temu koniecznie chcieli zgłosić wszystko na policję i wreszcie podszedł do samochodu. Zanim wsiadł zaciągnął się jeszcze kilka razy i z niezbyt zadowoloną miną wyrzucił fajkę.
Obiecał wczoraj - a właściwie wkopał się, w wyniku durnego zakładu z Seiko - że nie będzie palił w samochodzie z Ryuuto przynajmniej przez tydzień.
Czego jak czego, ale nie można było blondynowi zarzucić niesłowności.
Don usiadł za kierownicą, uruchomił silnik i spojrzał od niechcenia na brata.
- Nie jadę na żadne więcej spotkanie, jak Boga kocham. I nie zamierzam jeść w żadnej restauracji. Nawet mi kuźwa nie próbuj powiedzieć, że musimy coś jeszcze dzisiaj załatwić i nie możemy po prostu wrócić do domu..
Naprawdę, jeśli Ryuuto miałby jeszcze choćby jedno oficjalne spotkanie Megu chyba zacząłby spektakularnie walić głową w kierownicę. Na jego szczęście okazało się, że na dzisiaj żadnej roboty już nie ma i mogą spokojnie wrócić do mieszkania Ryuuto, jak ludzie zjeść zamówioną do domu chińszczyznę i opierdalać się - no, przynajmniej Megu - do woli.
Starszy z mężczyzn prawie odetchnął z ulgą kiedy zaparkował pod odpowiednim budynkiem.
- Ja zaklepuję prysznic, i spierdalaj, nie ma że nie, należy mi się - wyburczał, kiedy tylko wysiadł.
Właściwie jak na siebie i stan swojego niezadowolenia to i tak był całkiem uprzejmy.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptyNie Cze 30, 2013 11:18 pm

Ryuuto

- Megu, ty nie wierzysz w Boga - przypomniał bratu, tak na wypadek, gdyby ten zapomniał. Chociaż szczerze, Ryuu po prostu chciał jeszcze raz zobaczyć jak blondyn wywraca oczami, a jego delikatne usta układają się w sarkastyczny pół uśmieszek.
Już dawno temu Ryuuto zdał sobie sprawę z tego, że nigdy nie zobaczy prawdziwego uśmiechu Megu - no może na kilka sekund przed swoją śmiercią, jeśli blondynowi w końcu puszczą nerwy... - więc cieszył się tym co ma. Cieszył się widokiem złośliwego, czasami zgorzkniałego grymasu, który tylko parodiował prawdziwy uśmiech.
Ryuuto czasami zastanawiał się dlaczego po prostu nie przekazać władzy nad Yakuzą Megu. To było to, czego jego starszy brat chciał, prawda? Ryuu nie miał wcale parcia na to by rządzić czymkolwiek. By mieć taką pozycję i odpowiedzialność. Został szefem Yakuzy z szacunku do mężczyzny, który uratował mu życie, który wyrwał go z jego własnego piekła i pokazał lepszy świat. Ba, przepełniony krwią i przemocą, okrucieństwem i zdradami, ale nadal lepszy niż klinika w samym sercu Syberii.
Dzisiaj jednak był jeden z tych dni, kiedy Ryuuto widział dokładnie to, co jego przybrany ojciec. Widział w Megu jego zalety, ale też wady. Widział, że jeśli blondyn zostałby przywódcą mafii, wtedy to wszystko, na co pokolenia pracowały tak ciężko, ległoby w gruzach. A na tych gruzach spoczęłoby ciało Megu.
- Zamówić to, co zwykle? - Zapytał, zamiast wszczynać walkę o prysznic. Ostatecznie wcale nie potrzebował go tak bardzo. Po za tym powinien jeszcze wypełnić kilka dokumentów i sprawdzić, czy nic dzisiejszego dnia, podczas jego spotkań, się przypadkiem nie zawaliło. Chciał jeszcze zadzwonić do Seiko i spytać czy czegoś nie potrzebuje...
Kiedy w końcu zajechali do jego biura-domu, Ryuuto wysiadł nie czekając na brata. W tym budynku był jak najlepiej chroniona osoba na świecie. Siedem pięter i dwie klatki schodowe później - bo oczywiście Megu wszedł do windy i zamknął drzwi tuż przed jego nosem - Ryuu wreszcie wszedł do swojego mieszkania. Rzucił marynarkę na kanapę i skinieniem głowy przywitał się ze swoją Shin-Che.
Kobieta wyglądała o niebo lepiej niż trzy miesiące temu, kiedy została mu wręczona w prezencie od Triady. Teraz, kiedy Seiko miała ją pod swoją opieką, Shin-Che rozkwitała jak najpiękniejszy kwiat. Ryuuto czasami żałował, że jego serce ukradł już ktoś inny.
Zabawił ją przez kilka minut rozmową, zamówił jedzenie dla całej trójki i usiadł za swoim biurkiem, na nowo zajmując się pracą. Oczywiście do momentu, w którym Megu skończył się kąpać i zaczął się nudzić...
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. EmptyPon Lip 01, 2013 12:09 am

Megu Tashikawa

- Taa, to co zwykle. Tylko sos zmień, ten meksykański był obrzydliwy - z jednej strony strony blondyn był na swój sposób wdzięczny bratu, że nie kłóci się bez powodu i nie dolewa oliwy do ognia. Z drugiej zaś miał ochotę po prostu solidnie mu przypieprzyć: od rana nie był w najlepszym humorze, cała akcja w restauracji już kompletnie wybiła go z równowagi i właśnie teraz kiedy szukał dobrej okazji żeby się wyżyć Ryuuto musiał mu tej okazji odmawiać.
Z wymalowaną na twarzy irytacją zamknął samochód, wszedł do budynku i nie czekając na Ryuuto pojechał windą na odpowiednie piętro.
Kiedy brat wchodził do mieszkania, blondyn był już w łazience.
Jak się okazało wypalenie kilku papierosów - przy oknie, cholera, jak jakiś ukrywający się nastolatek, bo braciszka płuca zawodziły! - i spędzeniu pół godziny pod gorącą wodą trochę się uspokoił. To, że jego złość złagodniała nie oznaczało jednak, że opuściła go również nuta irytacji, którą czuł właściwie przez cały dzień.
Z ulgą przyjął fakt, że może wreszcie zrzucić garnitur i przebrać się w zwykłe domowe jeansy i czarnego tanktopa. Nie troszcząc się nawet o to, żeby dokładniej wytrzeć włosy wyszedł z łazienki.
Kiedy wszedł do salonu zorientował się, że Shin Che przyniosła jego jedzenie i zrobiła mu herbatę. Uśmiechnął się kątem ust, bardziej dlatego, że był nauczony szacunku do kobiet, aniżeli dlatego że chciał, podziękował i jeszcze przez chwilę rozmawiał z Chinką. Kilka razy zerknął na nią uważnie. Cholera jasna, Megu nie widział w swoim życiu wielu aż tak atrakcyjnych kobiet. Nie miałby absolutnie niczego przeciwko zaproszeniu jej do swojego łóżka. A kto wie, może i do reszty - zapewne przecież niezbyt już długiego - życia. Piękna, zabawna, dobrze wychowana, rozumiejąca swoje położenie.. Gdyby tylko nie to, że należała do Ryuuto i była przyjaciółką Seiko byłaby właściwie perfekcyjna. Ech. Szlag by trafił w świat, w którym nie można zaciągnąć kobiety do łóżka, bo siostra człowieka wykastruje. Kiedy Chinka przeprosiła i poszła do łazienki blondyn włączył telewizor. Do momentu, w którym skończył jeść było nawet dobrze. A potem zaczął się nudzić.
Naprawdę, przez kilka minut usiłował wysiedzieć spokojnie przy laptopie. Długo nie dał rady.
Nie miał absolutnie NIC do roboty.
- Debilu - zaczął, podchodząc do biurka brata. - Chcę wyjść. Tutaj nic ci nie grozi, nie jestem potrzebny - na razie mówił całkiem spokojnie. No, właściwie to burczał. - Wrócę rano przed szóstą, ze wszystkim się wyrobimy, ale teraz naprawdę, kurwa, nie chcę mi się siedzieć i bezcelowo oglądać twojej twarzy.
Zawsze lepiej było pójść do centrum, do kasyna, znaleźć kogoś na noc, niż siedzieć tutaj.
- Nie ignoruj mnie! - właściwie nawet nie dał brunetowi zbyt wiele czasu na odpowiedź, ale już zdążył się poirytować, więc niezbyt delikatnie uderzył go dłonią w tył głowy.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Sponsored content





Animal I have become. Empty
PisanieTemat: Re: Animal I have become.   Animal I have become. Empty

Powrót do góry Go down
 
Animal I have become.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: RPG :: RPG. :: Ryuuto Tashikawa x Megu Tashikawa-
Skocz do: