Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 It will be blood.

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: It will be blood.    It will be blood.  EmptySob Maj 19, 2012 11:01 pm

Iwan Pajari


Uderzył krótką, ale za to mocną rurką w nogę krzesła, na którym siedział jego więzień. Jego jeniec. Najwyraźniej chłopak obudził się na głośny, nieprzyjemny dźwięk metalu uderzającego o metal.
Nie mógł nic zobaczyć, ale jakby wyczuł, kim jest jego oprawca. Podskoczył na krześle i zaskomlał żałośnie, pomimo zakneblowanych ust.
Iwan długo czekał na ten moment. Na chwilę, w której będzie mógł odpłacić się temu szczylowi, podstępnemu draniowi za te wszystkie lata, które spędził w więzieniu. I gdyby nie drobna pomoc ze strony Yakuzy, prawdopodobnie nadal gniłby w ruskich niemalże-łagrach.
- Ostatecznie to wcale nie było takie trudne Alyoshka - zaczął, uśmiechając się paskudnie i unosząc jego podbródek metalową rurką.
- Znalezienie ciebie - ciągnął dalej, coraz bardziej nienawistnie. - Muszę przyznać, potrafisz się ukrywać, ale tym razem przeceniłeś swoje możliwości. Albo nie doceniłeś moich? Wiesz, ruskie więzienie, jeśli w nim przetrwasz, przygotuje cię do zemsty na każdy z możliwych sposobów.
Iwan zaśmiał się cicho, pod nosem, a potem zdzielił Sashę swoją bronią. Prosto w postrzeloną nogę.


72h wcześniej.

- Witamy w Tokio.
Iwan uśmiechnął się oszczędnie to pracownicy lotniska, po czym szybko wziął swój bagaż. Leciał dobre kilka godzin, był zmęczony i zły, zwłaszcza dlatego, że nie rozumiał ani słowa po japońsku.
Z drugiej strony jego nowym pracodawcą jest rosjanin, więc nie powinno być żadnych problemów. Ryuuto. Dziwnę imię ja na ruska, ale Iwan nauczył się nie zadawać pytań nieodpowiednim osobom. A z szefem Yakuzy naprawdę lepiej było pozostawać w komitywie.

Godzinę później Iwan wiedział już, na czym polega jego zadanie - znaleźć pewne bardzo ukryte dane - miał małe mieszkanie w ciemnej dzielnicy miasta, pełny żołądek i dwie litrowe butelki bimbru.

Zupełnie przypadkowo, kiedy szykował się do drzemki by przetrzymać jakoś zmianę czasu i odespać podróż, wyjrzał przez okno.
Nie.
Tej gęby nigdy nie zapomni.
Alyosha. Alyosha Markovic.
Pieprzony zasraniec, który zrujnował mu życie, teraz wsiadał do czarnego, mafijnego samochodu. Iwan wychylił się przez okno, próbując powstrzymać warkot dobiegający z jego ust. Był pewien, że ten sukinsyn go zauważył.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyNie Maj 20, 2012 12:20 am

Alyosha "Sasha" Markovic

W jego głowie rozbrzmiewał przyjemny, senny szum sprawiający, że nie docierały zeń właściwie żadne impulsy z zewnątrz.
Nie słyszał ani nie czuł zupełnie niczego. Na pewno dostał jakieś narkotyki. Inaczej nie dałby się załatwić tak łatwo. Niestety, wszystko co mniej chujowe niż otaczająca ludzi szara rzeczywistość musi się skończyć szybko, żeby człowiek przypadkiem nie zdążył odetchnąć z radości.
I ten stan błogiej nieświadomości też musiał się kiedyś skończyć. W tym przypadku brutalną przerwą okazał się dźwięk metalowej rurki uderzającej w taką samę nogę od krzesła.
Sasha powoli otworzył oczy. Mdłe światło żółtej żarówki nieprzyjemnie poraziło nienaturalnie rozszerzone źrenice. Mimo to, jedno spojrzenie przed siebie wystarczyło, aby podnieść jego poziom adrenaliny do nienaturalnego stopnia.
Sasha, kiedy usłyszał w ustach oprawcy wypowiedziane czystym rosyjskim "Alyosha" gwałtownie się szarpnął. W zakrytych intensywnie fioletowymi soczewkami oczach zalśnił strach, a z zakneblowanych ust wyrwal się rozpaczliwy jęk. Uderzenie metalu o ranę w nodze wywołało stłumiony, bolesny krzyk. Informator szarpnął rękami, usiłując oswobodzić je z więzów. Nie spuszczał wystraszonego spojrzenia z twarzy oprawcy. Nie było mowy o pomyłce.
Ivan permamentnie i stuprocentowo zamierzał zabić go bardzo wolno. I jeszcze bardziej boleśnie.
Rosjanin rzucił drugiemu mężczyźnie błagalne spojrzenie. Na pewno mógł wszystko wyjaśnić, zapłacić, wynagrodzić, na pewno mógł!

72 h wcześniej

Zsamego rana kurier dostarczył pod drzwi jego ogromnego apartamentu paczkę z zamówieniem. Szyte na rozmiar czarne rurki, koszula w kolorze ecru, z wykończonym na damską modłę kołnierzem, przepiękny malinowy żakiet o jeszcze ładniejszej pasiastej podszewce, krawat w szerokie żółtawo zielone paski. Żeby było jeszcze piękniej, od razu otrzymał eleganckie, wysokie ponad kostkę białe buty i gratisowy kapelusz. Wszystko leżało jak ulał i w połączeniu z dużymi, okularami o czarnych oprawkach (hippsterki!) i zupełnie nie męską torbą listonoszką prezentowało się - jego zdaniem - absolutnie czarująco. Był z tego powodu tak zadowolony, że aż zadzwonił po swoją prywatną fryzjerkę.
Pofarbowane, sinokoperkowe końcówki prezentowały się wprost cudownie. Sasha, chodzący katalog mody, mógł spokojnie iść poszperać i bez większego wysiłku zarobić dziesiątki tysięcy jenów za informacje, których znalezienie zabierało mu około godziny. Nie, nie martwił się, że może bogaci mafiozi zaczną szukać kogoś innego - jak na razie w całym mieście nie było lepszego niż on.
Wszystko zaczęło się sypać, kiedy odebrał swoje pieniądze i zamierzał wrócić do domu. Kiedy wsiadał do samochodu, kątem oka dostrzegł kogoś wyglądającego przez okno.
Jego serce zamarło. Zatrzasnął drzwi czarnego cabrioleta stanowczo zbyt mocno. Nie. Niemożliwe.
Przecież on powinien być w więzieniu. Kurwa mać, musiał w nim być! Przecież Sasha - bojąc się tego, że jeśli wyjdzie, nie da sobie wytłumaczyć, że to wszystko to naprawdę był wypadek - dyskretnie dopilnował tego, żeby oskarżono go o coś więcej, żeby spędził tam co najmniej kilka lat więcej. To po prostu nie mógł być Ivan!
Nerwowym głosem popędził kierowcę. Do domu. Natychmiast.
Spokojnie, tylko spokojnie. Przecież upozorował własną śmierć. Nie żył. Odbył się już jego pogrzeb. W jego rodzinnej miejscowości stał grób. Alyosha Markovic, zmarł w tragicznym wypadku mając 17 lat. Przecież dla Ivana umarł 11 lat temu. Nie żył, cholera jasna. Ivan nie mógł go poznać. Ba, nie mógł go nawet zauważyć, nie w tak krótkiej chwili. A nawet jeśli? Sasha w niczym nie przypominał dawnego siebie. Stracił masę mięśniową, ścięte na krótko włosy i sportowe ubrania zamienił na przydługawe, farbowane kosmyki i ekstrawaganckie kolorowe fatałaszki. Z piekielnie inteligentnego, wrednego chuligana zamienił się na równie inteligentną i wredną, ale dużo bardziej przebiegłą i aktorską ostoję tokijskiej mody. Przebił uszy. Zmienił sposób bycia i język, którym się posługiwał. Zmienił imię. Nazwisko. Alyosha zwyczajnie nie istniał!
Sasha wpadł do mieszkania niczym burza. Natychmiast rozpakował jeden z zupełnie nowych, przygotowanych na takie sytuacje telefonów. Włożył nową kartę i zadzwonił do jedynego człowieka jaki wpadł mu do głowy. Zanim wykręcił numer do Megu, jego drżące dłonie pomyliły się trzy razy. Ale w końcu się udało.
Sasha nie interesował się kwotą. Ten mężczyzna po prostu musiał zginąć. I brat głowy yakuzy był chyba jedyną osobą, której informator w tej kwestii ufał. Jeszcze nikt nie uciekł Megu. Nikt.
Co nie zmieniało jednak faktu, że Sasha już zaczął organizować sobie kolejny fałszywy paszport. Jutro wieczorem musiał już być conajmniej w USA.
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyNie Maj 20, 2012 12:38 am

Ryuuto

- Sasha? - Ryuuto odebrał telefon swojego młodszego brata i ze zdziwieniem zorientował się, kto usiłuje przekazać mu zbyt wiele informacji za jednym razem.
- Uspokój się i powiedz o co chodzi - mruknął szef Yakuzy, nieco (bardzo) zaniepokojony. Niecodziennie dzwoni do ciebie (a tym bardziej do Megu) najlepszy informator i to w dodatku panicznie wystraszony.
- Oczywiście, że ja! Nie mogę już nawet odebrać telefonu brata? Nie wdawaj się w zbędne szczegóły i streść sytuację? - Ryuuto nawet nie zauważył, kiedy przeszedł na rosyjski.
Od strony łóżka dobiegł go zdławiony i bardzo, bardzo nienawistny warkot. Ryuuto uśmiechnął się z czystą radością i na moment przestał słuchać Sashy. Megu wyglądał wprost idealnie, przywiązany mocnymi, grubymi pasami do haków umieszczonych na ścianie. Roznegliżowany, z unieruchomionymi nogami. I w dodatku z bardzo użytecznym kneblem. I to nic, że Ryuuto następnego ranka będzie miał broń przystawioną do skroni, a potem obitą gębę. Oboje to kochali, nawet jeśli Megu nie chciał się do tego przyznać.
- Ciii - szepnął Ryuuto, przystawiając palec do ust, a potem poklepał brata po udzie. - Zaraz do ciebie wrócę.
- Co? Nie, Sasha, nie do ciebie. Ale masz przecież naszą najlepszą ochronę. Zaraz po Seiko. Jeden człowiek nie jest w stanie się przez nią przedrzeć więc posiedź do jutra w domu, co? Wpadnę do ciebie, jest nowe zlecenie do wykonania. Zajmiesz się pracą i odstresujesz.
Ryuuto poczekał moment, aż po drugiej stronie słuchawki minie spanikowana tyrada.
- Megu jest teraz zajęty. Nie. Jest nieosiągalny, przykro mi. Nie, ja też mam lepsze rzeczy do roboty, niż uganianie się po slamsach żeby wpakować kulkę jednemu facetowi co do którego nie masz nawet pewności.
Megu spojrzał na Ryuuto jeszcze bardziej zajadle niż przed chwilą i szarpnął się mocno.
- Sasha, muszę kończyć. Wiesz, sprawy u mnie przybierają bardzo niekorzystny obrót. Zadzwonię rano.
Ryuuto wyłączył służbowy telefon Megu i rzucił go w kąt swojej sypialni.
- Już się tobą zajmuję, owieczko.


Iwan.

Nie mógł zasnąć, nawet oka zmrużyć, żeby nie widzieć tej paskudnej, wypindrzonej twarzy. Zmienił się, niezaprzeczalnie się zmienił, ale to nadal ten sam, przebiegły skurwiel, któremu poprzysiągł bardzo, bardzo powolną i bolesną śmierć.
Wiedział dokładnie czego Alyosha się boi. Bólu. Oszpecenia. Czegokolwiek, co utrzymałoby go przy życiu jako zdeformowanego potwora bytującego na samym końcu marginesu społeczeństwa. Ivan zamierzał pokazać mu ten margines. Skrzywdzić na każdy możliwy sposób.
Dosłownie każdy.

Rzucił się w wir pracy, rozstawiając swoje własne centrum komputerowe. Miał znaleźć plik, który jakiś haker ukrył? Nie ma sprawy, znajdzie i przekona Yakuzę, że jest idealnym najemnikiem.
Dopiero po kilku minutach rozpoznał robotę Markovic`a. I w tym momencie nie ulegało wątpliwości, że już niedługo dokona się jego zemsta. Ale powoli, powoli. Ivan musiał znaleźć odpowiednie miejsce. Zebrać odpowiednie rzeczy i uderzyć w najbardziej niespodziewanym momencie.

Następnego dnia pojawił się człowiek Yakuzy odebrać dane, które Iwan wyciągnął. Było coraz mniej czasu na złapanie Alyoshy. Jeśli dowie się, że jest w mieście, na pewno będzie chciał uciec, a Ivan nie zamierzał szukać go po raz drugi.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyNie Maj 20, 2012 1:42 am

Alyosha "Sasha" Markovic

Nie chciał wierzyć w to, że Ryuuto mógł tak po prostu zignorować dramat sytuacji, w której Sasha się znalazł. Próbował zadzwonić jeszcze raz, ale telefon został wyłączony. Ręce drżały mu tak mocno, że w końcu upuścił komórkę. Kazał swojej pokojówce - oczywiście, że takową posiadał - przynieść sobie mocną, ziołową herbatę. Przecież musiał się czymś uspokoić, teraz nie był w stanie nawet dobrze napisać swojego imienia. Oczywiście, wolałby napić się wódki. Ale pijany byłby jeszcze bardziej do niczego.
Usiadł na kanapie i zaczął nerwowo przebierać dłońmi.
A co, jeśli panikował? Jeśli to wcale nie był Ivan? Przecież on siedział w więzieniu, Sasha zrobił wszystko, żeby zatrzymac go tam jak najdłużej. Nie mógł tak po prostu wyjść. A nawet jeśli, dlaczego miałby udać się do Japonii? Nie miał prawa wiedzieć, gdzie jest Sasha.
Do kurwy nędzy, Alyosha był martwy dla świata od 10 lat! Alyosha zginął w tragicznym wypadku kiedy był siedemnastolatkiem, ludzie opłakiwali nastolatka na pogrzebie, odwiedzali jego grób, w urzędach były akty jego zgonu. Młodociany diler informacji, fascynat sportu i cholerny Judasz gotowy za dobre pieniądze wkopać w najgorsze gówno Alyosha już nie istniał. Nie było już licealisty piłkarza, usiłującego udowodnić wszystkim swoją wartość. Był już tylko Japończyk, dwudziestosiedmioletni wróg sportu, chuda ikona tokijskiej mody, zupełnie narcystyczny pewien siebie człowiek przebierający w klienteli, bez zawahania biorący za usługi horrendalne kwoty i trzymający na sznurkach 3/4 ludzi w Tokio. Był tylko Sasham do cholery!
Informator odgarnał włosy do tyłu i sięgnął po jeden z kilku laptopów.
W ciągu kilku minut podpiął się pod komputery znajdujące się w budynku największego miejskiego dostawcy Internetu. Zaczął usuwać wszelkie ślady swojej dzialalności u samego źródła. Kilka nielegalnych ingerencji i uspokajających herbat później, okazało się, że ktoś taki jak Sasha w ogóle nie korzysta z komputera. Nijak nie dało się znaleźć jakichkolwiek śladów jego działalności - nie, jeśli ktoś nie był w te klocki dobry tak samo jak on.
W międzyczasie informator skontaktował się z seiko - jego jedyną nadzieją na wyciągnięcie go z czarnej dupy i namówienie Megu na pomoc - i.... Aratą. Sasha tak naprawdę nie lubił tego wiecznie spłukanego mafioza chodząceo w garniturach od Armaniego a zamieszkującego cholerne slumsy, głupiego tak bardzo, że jego najbardziej ciętą ripostą było "twoja stara".. Ale wciąż plasował się w czołówce najlepszych snajperów tego miasta.
Szkoda tylko, że był tak nawalony, że nawet Sashy nie rozpoznał.
Informator kazał pokojówce spakować swoje walizki. W tym samym czasie wyrzucał rezerwację niejakiego Suzuki Akiyi na jutrzejszy, popołudniowy lot do USA. Rezerwacja należała do Sashy, przebywającego w Japonii przez ostatni miesiąc, na czasowej wizie. Nie pomyślał o żadnym lepszym alibi. Jego umysł stanowczo nie działał tak przejrzyście jak powinien.
Kiedy wychodził z domu, pierwszy raz od bardzo dawna sam skontrolował przygotowanie ochroniarzy. I zabrał broń.
Kiedy późnym wieczorem zdecydował się pojechać do Seiko - bo tam na pewno nic by mu nie groziło, a w razie czego, było po drodze na lotnisko - chyba popełnił najgorszy błąd swojego życia.

Megu

Powiedzenie, że był wściekły, byłoby mocnym niedopowiedzeniem. Kiedy wchodził do biura tego niereformowalnego dupka, był przekonany, że chodzi tylko o to jak bardzo znow rozdrażnił Radę sposobem w jaki traktuje nowych.
W życiu nie spodziewałby się, że jeśli nieopatrznie raz nie przygotuje zawczasu kastetow, a potem niemalże położy się na podłodze w poszukiwaniu upuszczonego naboju, który poturlał się pod kanapę, to jego brat przypomni sobie że oprocz bycia skurwielem jest też pierdolonym zboczeńcem.
W życiu, kurwa mać, nie sądził, że da się złapać jak niedouczony szczyl i skończy nagi, zakneblowany, przywiązany do łóżka. I że pierdolony hipokryta będzie rozporządzał jego czasem, jego telefonem i jego pracą!
Blondyn rzucił bratu spojrzenie zwiastujące mu rychłą, gwałtowną śmierć, a gdy poczuł jego palec na swoim udzie, wydał z siebie ewidentnie nienawistny, zlowróżbny dźwięk. Niechby tylko miał wolne ręce, zapierdoliłby gnoja. Łapy, kurwa, przy sobie!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyNie Maj 20, 2012 2:14 am

Iwan

Przygotowywał się na ten jeden wieczór od jedenastu lat. Psychicznie i fizycznie. Pod względem wszelkich potrzebnych dóbr materialnych za otrzymaną zapłatę poradził sobie w kilkanaście godzin.
Idealnie po to by namierzyć Alyoshę. A może Sashę?
Iwan zorganizował kilkudziesięciu ludzi. Nie byli dobrze przeszkoleni, ale umieli trzymać broń i z niej korzystać przynajmniej w 30% trafiając w cel. Czyli do zrobienia zamierzania nadawali się idealnie, zwłaszcza po kokainie, którą im zafundował.
Nie ma nic groźniejszego, niż człowiek, który stracił wszystko i pożąda jedynie zemsty.

Iwan zastawił pułapkę w lesie, przez który Alyosha musiał przejeżdżać by dostać się na prywatne lotnisko, albo dalej do domu córki szefa Yakuzy. I również jego szefa, jakby nie było. W południe dostał potwierdzenie zatrudnienia, nikt jednak nie kwapił się by osobiście ją nadzorować. Prawdopodobnie mięli lepsze zajęcia na głowie.
Zresztą Iwan nie chciał nawet krzywdzić Seiko. Z danych, które zdobył na jej temat wynikało, że to najlepiej chroniona osoba w całej Japonii jak nie dalej. Nie było sensu ryzykować niepotrzebnie. Zależało mu tylko na Alyoshy.

Zaatakowali w momencie, kiedy czarny samochód wjechał na sprytnie zamaskowaną kolczatkę. Iwan dał sygnał do ataku. Chorda, inaczej nie dało się ich nazwać, ruszyła do ataku. Iwan dawno nie widział ludzi, którzy pozwalają się zabić za marne trzy tysiące dolarów i kilka działek. Ale najwidoczniej ciemna dzielnica Tokio bardzo mu służyła.

Siedmiu ludzi, których zabrał ze sobą Markovic nijak nie mogło wystarczyć. Chociaż fakt faktem, pozbyli się grubo ponad polowy przeciwników. Ostatecznie jednak polegli. Iwan zastał swoją ofiarę skuloną pod siedzeniami. Z przestrzelonym, prawdopodobnie na wylot udem, wystraszoną i próbującą strzelać do niego z pistoletu bez naboi.
- Witaj Alyoshka - zamruczał gardłowo, a potem sięgnął do niego z szmatką nasączoną środkami usypiającymi.

Przewiezienie chłopaka do kryjówki, położonej daleko, daleko na peryferiach Japonii zajęło mu ponad dwanaście godzin. Ale to dobrze. Poszli w góry, do opuszczonej, starej kopalni, w której nikt nie będzie wstanie ich odnaleźć.


Ryuuto

Uśmiechnął się z lekkim pobłażaniem, ale w jego oczach odbijała się okropna, paląca żądza posiadania. Tego cudownego, wyćwiczonego ciała, pomimo jego blizn i tatuaży. Tego charakteru, który nie pozwalał Megu po prostu się poddać i czerpać z wszystkiego przyjemności. Chociaż to w żadnym wypadku nie sprowadzało się do gwałtu.
Ryuuto doskonale zdawał sobie sprawę z bolącej erekcji, której kazał czekać odbierając telefon. A niech cię piekło pochłonie, Sasha.
- Już, już - zamruczał, pochylając się nad bratem i całując w policzek, a potem w szyję. Jeśli jest coś, czego Megu nienawidził najbardziej na świecie, to właśnie powolne, czułe pieszczoty. Zdecydowanie wolał brutalniejsze sposoby.
Ryuuto sięgnął po olejek i wylał go trochę na uda blondyna po czym zaczął równomiernie rozmasowywać zbliżając się coraz bardziej do jego krocza.
- Uwielbiam cię takiego.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyWto Cze 19, 2012 9:50 pm

Alyosha "Sasha" Markovic

Siedział pod tym cholernym siedzeniem i trząsł się jak osika. Spróbował przeładować magazynek swojej beretty - połowa naboi wysypała mu się na ziemię. W dodatku tak cholernie bolała go noga! Zupełnie nie wiedział co powinien ze sobą zrobić. Nie był przyzwyczajony do bólu, do takiego stresu.
Zawsze miał jakąś gwarancję bezpieczeństwa. A dzisiaj? Teraz?
Kto, w tym cholernym lesie, mógł ruszyć mu na ratunek jak jakiejś księżniczce w opałach - choć. Bóg mu świadkiem, Sasha byłby gotów w sukience takiej księżniczki przejść przez całe Sapporo, żeby tylko ktoś go stąd wyciągnął - no kto?!
Od kompletnej histerii chroniła Rosjanina chyba tylko krążąca w żyłach adrenalina.
Usiłował jednocześnie pozbierać amunicję i wysyłać sms'a do Seiko: ostatecznie poddał się i po prostu zadzwonił.
Właściwie to nie zdążył powiedzieć niczego poza cichym "kurwa mać!" kiedy ktoś szarpnął za drzwi samochodu.
Chwilę później wszystkie jego mierne wątpliwości posypły się: tę twarz poznałby wszędzie, a to wypełnione niezdrową uciechą spojrzenie wściekłego drapieżnika wlokło się za nim we wszystkich koszmarach.
Szarpnął się do tyłu i uderzyl plecami o drzwi samochodu. Lewą ręką usiłował chwycić za klamkę, a prawą strzelić Iwanowi między oczy.
Szkoda tylko, że nie udało mu się naładować broni.
Krzyknął coś nieskładnego, a potem stracił kontakt ze światem. Wdychane środki usypiające działały zadziwiająco szybko...

Kiedy się obudził, miał wrażenie, że wszystko stało się zbyt szybko. Trzask metalowej rurki o nogę krzesła do którego go przywiązano, rwący ból nieopatrzonej zbytnio nogi - osłoniętej tylko tk, żeby Sasha nie wykrwawił się zanim Iwan sam nie stwierdzi, że może się wykrwawić - i ostre spojrzenie od jedynego człowieka, którego bał się tak panicznie.
Szarpnął się nerwowo na krześle.
Myśl Sasha. Myśl. Myśl do cholery, stąd MUSI być jakieś wyjście!


Ostatnio zmieniony przez Moyashi1 dnia Wto Lip 24, 2012 8:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
tsu

tsu


Liczba postów : 747
Join date : 15/03/2012
Skąd : inąd.

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyWto Cze 19, 2012 10:09 pm

Iwan

Poczekał cierpliwie aż świadomość wróci do jego małego Alyoshki. Jaki byłby sens w zadawaniu mu bólu jeśli nie mógłby go w pełni odczuwać? Jeśli nie bałby się tak, jak boi się teraz?
Iwan niemal widział jak jego serce wyskakuje z klatki piersiowej. Duże, ciepłe, bijące szybciej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu. W tej przyjemnej wizji widział też siebie. W okutych metalem, mocnych butach; stał nad sercem Alyoshy i śmiał się z czystej radości, a potem wbił w organ metalową rurkę.
- Alyoshka, Alyoshka - zamruczał śpiewnie, a w jego głosie ukryto tysiące zatrutych ostrzy. Nikt nigdy nie nienawidził nikogo na tym świecie jak Iwan Alyoshy. I nikt też nie pragnął aż tak mocno zemsty jak on.
- Odpłacisz mi za tą zdradę - zasyczał do jego ucha, a potem z całej siły przywalił wątpliwej jakości pobratymcowi rurką w przestrzeloną nogę.
Miał też sól i cytrynę gdyby nagle zechciał podokuczać ranom, które stopniowo pojawiały się na ciele Alyoshy. No cóż, kiedy go tutaj ciągnął zadbał, by odpowiednio się poobijał i poharatał.
Nie mógł sobie odmówic tej przyjemności.
- Mam nadzieję, że masz mi coś więcej do powiedzenia - zaczął, a potem nagle zmienił zdanie. Na jego twarzy odmalowała się wściekłość którą zaraz potem wyładował na brzuchu chłopaka. - Zresztą nieważne. Gówno mnie obchodzą twoje pierdolone wymówki. Przygotowałem dla ciebie cudowny weekend w spa własnego autorstwa. Mam nadzieję, że lubisz kwas siarkowy. Dobrze robi na cerę.
Powrót do góry Go down
http://panhomarek.deviantart.com
Moyashi1
Admin
Moyashi1


Liczba postów : 792
Join date : 13/03/2012

It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  EmptyWto Cze 19, 2012 10:31 pm

Alyosha "Sasha" Markovic

Kurwa mać, Sasha, jesteś pieprzonym informatorem Tokio, wiesz wszystko, a nie wiesz co zrobić w tej chwili?! Myśl, kurwa! Z tej sytuacji musiało być wyjście. M.u.s.i.a.ł.o!
Pierwszym jakie przyszło mu do głowy było wykręcenie się od tego wszystkiego. Przegadanie Iwana. Wmówienie, że Sasha to tylko Sasha, że z Alyoshą nie ma niczego wspólnego.
Był naprawdę świetny we wmawianiu ludziom takich rzeczy. Naprawdę, naprawdę świetny.
Ale jak do cholery miał przekonać do takich racji kogoś równie w tym gadaniu dobrego? Ba, jak miał mówić, kiedy na jego ustach dalej spoczywał knebel?
Drugim wyjściem była Seiko. Na pewno przez telefon usłyszała, że Sasha jest w co najmniej nie małych kłopotach. Informator bardzo rzadko kiedy, nigdy praktycznie, nie dzwonił najpierw do jej brata usiłując go przekonać, że musi kogoś zabić, a potem nie wykonywał do niej telefonów, z których jasno było słyszeć, że nie tylko jest śmiertelnie przerażony, ale czegokolwiek się boi, właśnie przed tym ucieka.
Był pewien, że kobieta tego tak nie zostawi. Nie mogła. Zwyczajnie nie mogła!
W oczach Rosjanina stanęły pierwsze łzy, kiedy tylko jego prywatny koszmar kilkakrotnie uderzył go w brzuch.
Czasy tej wytrzymałości Alyoshy, kiedy bez większych powodów lał się z kolegami na ulicach już dawno minęły: teraz został tylko chudy, nie przyzwyczajony do bólu i opływający luksusem Sasha, który z bólem radził sobie dużo gorzej.
Brunet mocno ugryzł knebel, ale już po chwili zaczął robić wszystko, żeby tylko się go pozbyć. Odezwać się. Wytłumaczyć. Wciskać kity. Cokolwiek!
Powrót do góry Go down
http://moyashi1.deviantart.com
Sponsored content





It will be blood.  Empty
PisanieTemat: Re: It will be blood.    It will be blood.  Empty

Powrót do góry Go down
 
It will be blood.
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: RPG :: RPG. :: Iwan Pajari x Alyosha "Sasha" Markovic-
Skocz do: